Zostałam obca

newsempire24.com 3 dni temu

**Obca w swoim domu**

Wanda stała przy oknie i patrzyła, jak jej córka Kinga pakuje ostatnie pudła do samochodu. Dziewczyna krzątała się nerwowo, przekładała torby, coś tłumaczyła mężowi. Trzydzieści jeden lat, a Wanda wciąż widziała w niej tę małą dziewczynkę, która kiedyś kurczowo trzymała się jej spódnicy i bała się zostać sama.

– Mamo, gotowa? – krzyknęła Kinga z podwórka. – Czas jechać!

Wanda wzięła z parapetu małą torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami i powolnym krokiem podeszła do drzwi. W przedpokoju na komodzie stały zdjęcia – ślub córki, urodziny wnuczki Hani, rodzinny wyjazd na działkę. Zwyczajne życie, które teraz wydawało się tak odległe.

– Już idę – odpowiedziała, zamykając mieszkanie.

Samochód stał na podwórku z otwartym bagażnikiem. Mąż Kingi, Krzysztof, palił papierosa przy klatce i nerwowo spoglądał na zegarek.

– Dzień dobry, Wando – skinął głową. – Jak się pani czuje?

– W porządku – odparła krótko.

Krzysztof zawsze zwracał się do niej formalnie, choć znali się już osiem lat. Nie żeby był złym człowiekiem, po prostu… chłodny. Wanda nigdy nie czuła się przy nim swobodnie.

– Siadaj z tyłu, mamo – Kinga otworzyła tylne drzwi. – Tam będzie wygodniej.

Jechali w milczeniu. Wanda patrzyła przez okno na znajome ulice, które powoli zastępowały obce dzielnice. Przeprowadzka do córki wydawała się słuszną decyzją. Po śmierci mężza życie w pojedynkę stało się ciężkie, a zdrowie już nie to co dawniej. No i wnuczka – można pomóc z dzieckiem.

– Jesteśmy na miejscu! – oznajmiła Kinga, gdy samochód zatrzymał się przed nowoczesnym blokiem. – Nasz dom.

Mieszkanie okazało się przestronne i jasne. Duży salon, oddzielna kuchnia, trzy sypialnie. Kinga z dumą pokazywała remont, nowe meble, sprzęty.

– A to twój pokój, mamo – otworzyła drzwi do najmniejszego pomieszczenia. – Urządziłam go specjalnie dla ciebie.

Pokój był schludny, ale bez charakteru. Wąskie łóżko, szafa, stolik przy oknie. Wszystko nowe, wszystko obce.

– Dziękuję, córeczko – Wanda postawiła torbę na łóżku. – Bardzo miło.

– Mamo, a gdzie Hania? – spytała, rozglądając się.

– U koleżanki zostanie na dzień. Jutro przyprowadzę, w końcu się porządnie poznacie.

Wanda skinęła głową. Hanię widziała zaledwie kilka razy – na urodzinach, na święta. Kinga rzadko wpadała w odwiedziny, zawsze zajęta pracą, domem, mężem.

Wieczorem siedzieli w kuchni i pili herbatę. Krzysztof przeglądał tablet, Kinga opowiadała o sąsiadach, o pobliskich sklepach.

– Mamo, na pewno ci się tu spodoba – mówiła. – Spokojna okolica, porządni ludzie. Podwórko z placem zabaw, przychodnia niedaleko.

– Tak, ładnie tu u was – przytaknęła Wanda.

– No i będziesz mogła pomóc z Hanią. Niania droga, a przedszkole dopiero od września.

Krzysztof oderwał wzrok od tabletu.

– Kinga, umówiliśmy się, iż twoja mama będzie miała swoją przestrzeń. Nie obciążaj jej obowiązkami.

– Jaka obciążenie? – oburzyła się Kinga. – Pobawić się z wnuczką to przyjemność, nie praca!

– Oczywiście, pomogę – pospieszyła dodać Wanda. – Nie po to tu jestem, żeby tylko siedzieć.

Krzysztof wzruszył ramionami i znów zanurzył się w ekranie.

Następnego ranka Kinga przyprowadziła Hanię. Czteroletnia dziewczynka, żywa jak iskra, gadatliwa, żywy obraz Kingi z dzieciństwa.

– Haniu, to twoja babcia Wanda – przedstawiła ją córka. – od dzisiaj będzie z nami mieszkać.

– Cześć, babciu – powiedziała grzecznie, ale z rezerwą.

– Cześć, słoneczko – Wanda przykucnęła przed wnuczką. – Jaka śliczna jesteś!

– Mamo, a dlaczego babcia mieszka w moim pokoju na zabawki?

Kinga się speszyła.

– Haniu, to teraz pokój babci. A zabawki przeniesiemy do twojej sypialni.

– Ale tam już jest pełno zabawek! Gdzie będę budować zamek?

– Coś wymyślimy – Kinga wzięła córkę na ręce. – Nie martw się.

Wanda zrozumiała, iż zajęła pokój, który Hania uważała za swoje królestwo. Nieprzyjemne poczucie winy ścisnęło ją w gardle.

– Może mogę spać w salonie? – zaproponowała. – Na kanapie.

– Co ty, mamo! – oburzyła się Kinga. – Jesteś u nas w domu, musisz mieć swój pokój.

Ale przez cały dzień Hania zerkała na zamknięte drzwi do pokoju babci z wyraźnym smutkiem.

Dni płynęły. Kinga wychodziła do pracy, Krzysztof też pracował, często do późna. Wanda zostawała z Hanią. Dziewczynka powoli się oswajała, ale bliskości nie było. Były dla siebie uprzejme, jak obce osoby.

– Haniu, opowiem ci bajkę? – proponowała Wanda.

– Nie trzeba. Mama czyta mi książki z obrazkami.

– A może upieczemy ciasteczka?

– Mama ma kupne. Mówi, iż zdrowsze.

Każda odmowa bolała. Chciała być potrzebna, chciała się troszczyć, ale Hania jakby nie dopuszczała jej do swojego świata.

Wieczorami, gdy wszyscy zasiadali do kolacji, rozmowy toczyły się wokół pracy, planów na weekend, znajomych, których Wanda nie znała.

– Jak tam u Agaty? – pytał Krzysztof.

– W porządku, dostała awans. W sobotę zaprasza nas na działkę.

– Jedziemy. Bierzemy Hanię?

– Oczywiście. Lubi tam bawić się z dziećmi.

Wanda milczała, rozumiejąc, iż nie ma jej w tych planach. Była jak mebel – obecna, ale nieuczestnicząca.

– Może ja zostanę w domu – powiedziała ostrożnie. – Wy jedźcie.

– Dlaczego? – zdziwiła się Kinga. – Pojedziesz z nami. Poznasz naszych znajomych.

– Daj spokój, córeczko. Co ja tam będę robić? Młodzi się bawią, a ja jak przysłowiowa piąta klepka.

– Mamo, co ty mówisz?!

Ale Wanda widziała, iż Krzysztof z ulgą westchnął. Najwyraźniej nie chciał świeżo przyjętej teściowej w towarzystwie.

W sobotę rodzina pojechaWanda wróciła do swojego starego mieszkania, gdzie otoczyły ją znajome ściany i wspomnienia, i choć czasem nachodziła ją tęsknota, rozumiała, iż niektórzy ludzie po prostu lepiej czują się na swoim własnym podwórku.

Idź do oryginalnego materiału