Zorganizowali cichy ślub. "Teściowie byli lekko zawiedzeni"

kobieta.gazeta.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Marko Aliaksandr / Shutterstock


O tym, iż planuje wziąć cichy ślub, Agata powiedziała tylko przyjaciółkom i siostrom. - Całkowicie poparły nasz wybór - zaznacza. Rodzicom chcieli powiedzieć po fakcie, ale ostatecznie zdecydowali się poinformować ich kilka dni przed wylotem. - Moi się tylko zaśmiali, iż zawsze muszę inaczej. Teściowie byli lekko zawiedzeni - wspomina. Dlaczego pary rezygnują z tradycyjnych wesel?
O cichych ślubach zrobiło się paradoksalnie głośno za sprawą gwiazd. Z dala od blasku fleszy pobrali się m.in. Sandra Kubicka i Baron, Patrycja Markowska i jej mąż Tomasz, Roksana Węgiel i Kevin Mglej. Ostatnio coraz więcej par w Polsce decyduje się na powiedzenie sobie "tak" w kameralnych okolicznościach. "Cichy ślub" to wydarzenie przede wszystkim dla pary młodej. Czasem partnerzy decydują się na zaproszenie do urzędu najbliższej rodziny, innym razem wystarczy im tylko swoje własne towarzystwo. W niektórych przypadkach choćby świadkowie są zupełnie obcymi osobami, a rodziny dowiadują się o zaślubinach po fakcie. Agata i Marta powiedziały nam, dlaczego zrezygnowały z tradycyjnych wesel i jak wyglądało ich zamążpójście.


REKLAMA


Zobacz wideo Dominik Dudek mówi o zarobkach na weselach. "Jakoś musiałem żyć"


Piękna pogoda, piękna plaża i brak przysięgi
Agata i jej partner zdecydowali się na cichy ślub, bo oboje są ateistami i sceptycznie podchodzą do tradycyjnych wesel. - Nie zależało nam na ceremonii religijnej. Uważam, iż ślub jest wyłącznie sprawą dwojga ludzi i ich relacji. Powinien być dla nich, taki, jak chcą. Nie dla rodziców, dziadków albo żeby stryjenka mogła pomarudzić, iż tort by zrobiła lepszy i czemu DJ, a nie zespół - wyjaśnia.
Początkowo myśleli o zorganizowaniu ślubu we Włoszech, ale pokonała ich biurokracja. Ostatecznie padło na Maderę. - W Portugalii nie trzeba mieć świadków, więc ślubu udzielił nam lokalny, portugalski urzędnik - opowiada. Jak wyjaśnia, na zorganizowanie wszystkiego mieli pół roku, bo tyle ważne są dokumenty z Urzędu Stanu Cywilnego. - Trzeba wziąć też odpis aktu urodzenia i zaświadczenie o stanie cywilnym - dodaje.
O tym, iż planuje wziąć cichy ślub, Agata powiedziała tylko przyjaciółkom i siostrom. - Całkowicie poparły nasz wybór - zaznacza. Rodzicom chcieli powiedzieć po fakcie, ale ostatecznie zdecydowali się poinformować ich kilka dni przed wylotem. - Moi się tylko zaśmiali, iż zawsze muszę inaczej. Teściowie byli lekko zawiedzeni, ale gwałtownie im przeszło - wspomina.


Pytam, jak zapamiętała ten dzień. - W ogóle się nie stresowaliśmy. Bawiliśmy się świetnie, była piękna pogoda. Wszystko wyglądało idealnie - mówi. Ślub odbył się po portugalsku, ale był tłumaczony na angielski. Zaskoczyło ich to, iż nie było przysięgi.


- Nie pomyślałam nawet, iż może być inaczej niż u nas. Urzędnik tłumaczy, czym jest małżeństwo, iż zawieramy je po to, by się nawzajem wspierać w osiąganiu swoich celów i rozwoju, prowadzić wspólny dom z równym zaangażowaniem i we wzajemnym szacunku. Bardzo mocno podkreślają równości małżonków, bardzo współcześnie - opowiada.
Kiedy później ogłosili w mediach społecznościowych, iż są już małżeństwem, posypały się komentarze. - Znajomi mówili, iż zazdroszczą nam odwagi w podjęciu takiej decyzji, iż gdyby brali ślub teraz, też by tak zrobili. Wiem, iż wiele osób mega wspomina swoje wielkie wesela, ale jeżeli ktoś nie czuje tego klimatu, nie powinien się zmuszać, bo ktoś tego oczekuje - podkreśla.
Pięć minut i koniec
Marta zawsze myślała, iż będzie miała duże wesele. Ma szerokie grono przyjaciół, więc zakładała, iż wszyscy spędzą wspólnie ten wyjątkowy dzień. Życie zdecydowało jednak inaczej. - Mieszkaliśmy z partnerem w Stambule. Ślub musiał się odbyć w Turcji, ponieważ organizowanie wizy dla męża tylko po to, żeby wziąć ślub w Polsce, finansowo się nie kalkulowało - mówi. Oboje uznali, iż zapraszanie rodziny to za duża odpowiedzialność, tym bardziej iż nie mogliby opłacić ich biletów lotniczych.


- Ważność moich papierów z urzędu cywilnego z Polski kończyła się w lipcu, a już był maj. Uznaliśmy, iż musimy wziąć ślub szybko. Mieliśmy przyjaciół na miejscu, w Stambule, którzy mogli być świadkami - wyjaśnia.


Wszystko zorganizowali w trzy tygodnie. Suknię ślubną znalazła w trzy godziny. Do tej pory pamięta reakcję rodziców, kiedy powiedziała im, iż planuje z partnerem cichy ślub cywilny, tylko ze świadkami. - Jako iż oboje są pedagogami, dobrze wiedzieli, jak mnie podejść, żeby nie rozpocząć kłótni - śmieje się.
Chociaż zaznaczyli, iż cieszą się z decyzji o ślubie, nie ukrywali, iż chcieliby spędzić ten dzień z córką. - Mówili, iż to ważna chwila w życiu ich najmłodszej córki i chcieliby mi towarzyszyć. To mnie ruszyło. To, co dzieje się w moim życiu, jest dla nich bardzo ważne. Wiem, iż chcą być ze wszystkim na bieżąco, ekscytują się moimi sukcesami i wspierają w kłopotach - mówi.
Marta na początku miała opory. Jak zaznacza, wychodziła z założenia, iż ślub to tylko sprawa młodych, ale po omówieniu tej kwestii z mężem zdecydowali się na zaproszenie rodziców i rodzeństwa. - choćby jak już przylecieli, to nie byłam przekonana. Teraz, z perspektywy czasu, myślę, iż jest to jednak wydarzenie całej rodziny. Chcąc nie chcąc, łączymy dwie rodziny. Tak jak narodziny, pogrzeby, rozwody itd. Może to zabrzmi górnolotnie, ale ma duży wpływ na to, jak rodzina się rozwija - dodaje.


Ślub odbył się w poniedziałek. Przygotowania do ceremonii zaczęła o siódmej rano - makijażem i fryzurą. O 11 z najbliższymi spotkali się w mieszkaniu, a o 13 przyjaciel męża zawiózł ich do urzędu. Rodzina dojechała taksówkami.
- W Turcji śluby dzieją się hurtowo. realizowane są maksymalnie pięć minut i idzie para po parze. My byliśmy pierwsi i nie widzieliśmy innych. Rodzina mogła sobie wybrać miejsca w pierwszym rzędzie. Byliśmy na takiej scenie jak w polskich ośrodkach kultury w małych miastach. Trochę jak w kinie. Pięć minut i koniec. Zejście ze sceny na taras, tam zdjęcia od superdoświadczonego fotografa z urzędu. Potem wybraliśmy, które fotografie chcemy wywołać i od razu je dostaliśmy. O 15 już byliśmy w restauracji na obiedzie - mówi.
Po trzech godzinach wrócili do domu i przebrali się w normalne ubrania. - Zamówiliśmy pizzę i świętowaliśmy, jedząc ją w ogrodzie. Ostatecznie wszyscy super wspominają ten ślub. choćby moja siostra, która robiła polskie wesele w 2014, mówi, iż jeśliby miała je robić teraz, to właśnie tak jak my - zaznacza.
Idź do oryginalnego materiału