W wywiadzie dla „Dzień Dobry TVN” Anastazja Jakubiak opowiedziała o heroicznej walce męża, doświadczeniu choroby nowotworowej i jego ostatnich chwilach. Gdy Tomasz Jakubiak odchodził, przekazał wzruszające słowa do synka. Zmarł 30 kwietnia 2025 r. w Atenach, mając 41 lat. W to, co się stało, wciąż trudno uwierzyć...
Choroba Tomasza Jakubiaka: dramatyczna walka i zbiórka na leczenie
Tomasz Jakubiak, znany kucharz i juror programu „MasterChef Junior”, odszedł 30 kwietnia 2025 r. w wieku 41 lat. Przyczyną jego śmierci był agresywny nowotwór jelita grubego i dwunastnicy z przerzutami. Diagnozę usłyszał w marcu 2024 r., a leczenie odbywało się m.in. w Izraelu i Atenach, gdzie przeszedł specjalistyczną terapię.
W styczniu 2025 r. Tomasz poprosił o pomoc, organizując zbiórkę na swoje leczenie. Polacy odpowiedzieli tłumnie, pokazując swoje wielkie serce. Niestety, mimo zaangażowania lekarzy, bliskich i społeczności, nie udało się wygrać z chorobą.
Czytaj także: Tomasz Jakubiak nie doczekał urodzin. Ale jego żona pokazała, iż miłość nie umiera

Ostatni telefon: „Poprosił mnie o zgodę na odejście”
W wywiadzie wyemitowanym 22 czerwca 2025 r. w „Dzień Dobry TVN”, Anastazja Jakubiak ujawniła poruszające szczegóły z ostatnich dni życia męża. Najtrudniejszym momentem był telefon, jaki odebrała od Tomasza, gdy była jeszcze w Polsce.
– Przed odejściem zadzwonił do mnie i poprosił o zgodę na odejście. I to był chyba najtrudniejszy telefon. Po czym pojechałam do niego i walczyliśmy – wyznała ze łzami Ewie Drzyzdze.
Kucharz w czasie choroby dużo się modlił, rozmawiał z Bogiem codziennie. Szczególnie wtedy, gdy leki już nie pomagały i zmagał się z wielki bólem. Nie pytał jednak, „dlaczego on”, tylko godził się z losem. Jak zwierzyła się jego żona, przyjmował wszystko z wielką pokorą. „On pięknie przeżył to życie i powiedział, iż nigdy się nie zapyta dlaczego”, dodała.
Czytaj także: Takie wieści w rocznicę urodzin Tomasza Jakubiaka. Wzruszające kadry obiegły media. Fani pamiętają

Wzruszające ostatnie słowa. Zwrócił się do synka
Jednym z najbardziej przejmujących momentów wywiadu było wspomnienie ostatnich słów Tomasza Jakubiaka. Skierował je do swojego synka, zwanego pieszczotliwie „Bąbelek” lub Tomuś.
– Powiedział, iż spotkają się w kosmosie. Bo od zawsze, gdy nasz synek siadał mu na barana, mówił: „Tata, lecimy w kosmos” – relacjonowała żona kucharza.
Te słowa stały się symbolem nie tylko pożegnania, ale i nadziei – iż miłość ojca i syna nie zna granic, choćby tych ostatecznych. Anastazja Jakubiak powiedziała, iż po tym, jak jej mąż odszedł, synek często puszczał bańki mydlane. Mówił, iż „one lecą w kosmos”. Tak wyrażał swoją tęsknotę za tatą...
Czytaj także: Siostra Tomasza Jakubiaka przerwała milczenie po jego śmierci. Wzruszający wpis do fanów

Co stanie się z pieniędzmi ze zbiórki?
W rozmowie poruszono także temat zbiórki na leczenie Tomasza Jakubiaka. Żona potwierdziła, iż zgodnie z jego wolą, zebrane środki zostaną przekazane innym osobom chorym onkologicznie oraz rodzinom znajdującym się w podobnej sytuacji za pośrednictwem fundacji.
– Tomek nie chciał, żeby te pieniądze przepadły. Chciał, by trafiły do tych, którzy przez cały czas walczą. Dlatego przekażemy je na rzecz innych pacjentów onkologicznych oraz na wsparcie rodzin w podobnej sytuacji do naszej – zadeklarowała ze łzami w oczach Anastazja Jakubiak.
To gest, który pokazuje, jak ważna była dla Tomasza pomoc innym – choćby w obliczu własnego cierpienia.
Czytaj także: Poruszające pożegnanie Tomasza Jakubiaka: te dwa przedmioty bliscy umieścili w grobie kucharza

Miłość, która przetrwała wszystko – Anastazja o wspólnym życiu
Anastazja Jakubiak nie kryła wzruszenia, wspominając swojego męża. Przyznała, iż choroba odcisnęła piętno na ich życiu, ale to właśnie miłość była tym, co dawało im siłę każdego dnia. I mimo licznych turbulencji, nigdy w siebie nie zwątpili. Wiele na nich spadło, wszystko dzielnie unieśli. Na tym ostatnim etapie wspierali się każdego dnia.
– Tomek mówił, iż jestem siłaczką i wojowniczką, ale to chyba dzięki niemu. Bo ta miłość do niego była siłą, tym, iż jak byliśmy razem, mogliśmy przenosić góry. Nie było rzeczy niemożliwych, widziałam dobro w jego oczach. Wiedziałam, iż jaki by nie był, to nigdy nie skrzywdzi ani mnie, ani Bąbelka. On był po prostu taki z sercem na dłoni. Był pięknym człowiekiem i moim najlepszym przyjacielem – opowiadała.
Podkreśliła, iż choćby zmiany fizyczne spowodowane chorobą nie miały dla niej znaczenia – zakochała się w jego umyśle, jego osobowości. Do końca akceptowała go takim, jakim był. „Bardzo cierpiałam, jak nie mógł ze mną spać, ale to było też ze względu na jego stan, iż musiał spać na specjalnym szpitalnym łóżku. Natomiast, jak tylko miał lepsze dni, to przychodził i spaliśmy razem, chociaż poleżeliśmy chwilę w tej sypialni Akceptowałam go takim, jakim on był”, wspominała.
Czym zajmie się teraz żona Tomasza Jakubiaka? Przyznała, iż chce nieść pomoc innym. Ponieważ każde życie jest dla niej bezcenne...
