Pracująca za granicą żona, a on ma młodą kochankę.
Nazywam się Elżbieta Kamińska i mieszkam w Płocku, gdzie piętrzą się wspomnienia przeszłości i spokojne brzegi Wisły. Z Olkiem znamy się od wielu lat. Zawsze był duszą towarzystwa, miłośnikiem kobiet i lekkiego życia. Jednak los postanowił z niego zakpić i teraz sam wpada w tarapaty, które sobie zgotował.
Jego żona, Zofia, już drugi rok pracuje w Niemczech. Zostawiła mu dwoje dzieci — już dorosłe i samodzielne — i wyjechała zarabiać. Wraca tylko raz do roku, latem, na tydzień lub dwa, nie więcej — urlop nie pozwala na dłużej. Za to co miesiąc przelewa pieniądze na wspólne konto, z którego Olek może korzystać. Niedawno spotkaliśmy się przypadkiem na ulicy i zaprosił mnie na kawę. Przy filiżance opowiedział mi swoją historię — gorzką jak tania kawa i tak absurdalną, iż przez cały czas nie mogę pojąć, jak do tego doszło.
Gdy Zofia wyjechała, Olek przez rok znosił samotność, przerywając ją krótkimi romansami z byłymi dziewczynami, ale potem postanowił: dość. Zatęsknił za ciepłem, pasją, kimś bliskim w łóżku. „Żyje się raz!” — mawiał do siebie. I zwrócił uwagę na młodą dziewczynę, Annę, która od dawna go intrygowała. Udawała niedostępną, ale w końcu dała się uwieść i została jego kochanką. Piękna jak z obrazka, ale z charakterem jak burza. Kaprysy, histerie, wymagania bez końca. A Olek, miękki i dobry jak wosk w jej rękach, spełniał każde jej życzenie.
Doskonale zdawał sobie sprawę, iż z takich romansów nic dobrego nie wynika, zwłaszcza gdy jest się słabym, gotowym na wszystko dla ich uśmiechu. Anna wyciągnęła od niego wszystko. Najpierw pieniądze na ubrania i rachunki, potem na remont jej domu i działki, na studniówkę jej syna, na nowy telewizor. W końcu kupił jej używany samochód. Kiedy skończyły mu się oszczędności, ruszył na konto żony — wypłacał z niego tysiące, myśląc, iż nikt tego nie zauważy. Ale tajemnice zawsze wychodzą na jaw. Zofia dowiedziała się o zdradzie — „życzliwi ludzie” zadbali o to, donosząc choćby przez granice. Zrobiła mu awanturę przez wideorozmowę, krzyczała tak, iż szyby drżały. Zagroziła, iż powie córkom, które uwielbiały ojca, uważały go za bohatera, ale za takie zdrady odwróciłyby się na zawsze. Powiedziała, iż wróci i złoży pozew o rozwód, jeżeli nie rzuci tej dziewczyny.
A Anna uczepiła się go jak rzep psiego ogona. Nie zamierzała stracić tak hojnego „tatusia”. Najpierw odegrała scenę z ciążą — przysięgała, iż urodzi dziecko, grając na litość. Olek, w panice, wywiózł ją na kurort, by odwieść ją od tego pomysłu. Zgodziła się na zabieg, ale wystawiła rachunek — 10 tysięcy złotych, których nie miał. Musiał zaciągnąć kredyt, pogrążyć się w długach po uszy. Kiedy myślał, iż koszmar się skończył, Anna rozpoczęła romans z jego szefem. Teraz szef, będąc pod jej urokiem, znęca się nad Olkiem w pracy — poniża, grozi zwolnieniem. A jeżeli on straci pracę, jak spłaci dług? Olek jest na skraju załamania: praca wisząca na włosku, pieniądze topnieją, a sumienie go gryzie jak głodny pies.
Przyznał mi, iż myśli o ucieczce do Zofii do Niemiec — zostawieniu wszystkiego, padnięciu jej do stóp i błaganiu o wybaczenie. Może w ten sposób uratuje przynajmniej resztki swojego życia? Na koniec gorzko się uśmiechnął: „Wiedziałem, iż nie ma darmowego sera, ale mój kawałek okazał się zbyt słony”. I odszedł, zwieszając głowę, a ja zostałam, patrząc na pustą filiżankę. Olek sam zapędził się w to piekło — dla taniej namiętności, dla dziewczyny, która wyssała z niego wszystko: pieniądze, dumę, rodzinę. Zofia pracuje w obcym kraju, by ich dzieci mogły żyć godnie, a on wymienił ją na kapryśną pijawkę. Córki, gdyby poznały prawdę, przeklnęłyby go — i zasłużenie.
Widzę, jak tonie, ale nie mogę nie myśleć: co dalej? Anna wyciśnie go do sucha i porzuci jak pustą skorupę. Szef wyrzuci go z pracy i zostanie z niczym — bez rodziny, bez domu, z długiem, który będzie go gnębił do końca życia. Myślał, iż można kupić młodość, iż miłość to zabawka w pięknym opakowaniu. A teraz płaci za to — gorzko, samotnie, z pustymi rękami. Zofia może go przyjmie z powrotem, ale czy wybaczy? Ja bym nie wybaczyła. Zdradził nie tylko ją, ale i dzieci, wnuki, które mogłyby cieszyć jego starość. A zamiast tego — młoda suka, która śmieje się z niego za jego plecami. Taki z niego wesołek — teraz jest tylko cieniem siebie samego, a tej lekcji nie zapomni nigdy.