Poznałem swoją żonę jeszcze w czasach studenckich. Oliwia była nie tylko piękna, ale też bardzo inteligentna, dlatego nigdy z nią się nie nudziłem. Oświadczyłem się jej podczas rozdania dyplomów na uniwersytecie. Była dziewczyną moich marzeń.
Z euforią zgodziła się zostać moją żoną. W tamtym czasie miałem już pracę, wynajmowałem mieszkanie, a ona wprowadziła się do mnie. Z jej rodzicami poznałem się po zaręczynach, a kolejny raz zobaczyliśmy się dopiero na ślubie.
Wtedy choćby nie przypuszczałem, iż tak krótka znajomość obróci się w takim kierunku. Wszystko zaczęło się od tego, iż teściowa przekonywała moją żonę, by znalazła sobie kogoś lepszego, ponieważ nie miałem własnego mieszkania, a samochód był tani. Gdy Oliwia odmówiła, matka powiedziała jej, iż muszę pomagać ich rodzinie.
Nie mogłem zrozumieć, dlaczego miałbym utrzymywać ich rodzinę. Mało tego, Oliwia jeździła do nich na kilka dni co dwa tygodnie, żeby pomagać swojej 20-letniej siostrze, która miała dwoje dzieci.
Czas mijał, a ja starałem się spokojnie reagować na to, iż moja żona im pomaga.
Jednak później zaczęła znikać w każdy weekend, podczas gdy jej siostra szukała trzeciego męża. Próbowałem tłumaczyć Oliwii, iż nadszedł czas, abyśmy skoncentrowali się na budowaniu naszej rodziny, bo jej rodzina wykorzystuje jej dobroć.
Kiedy moja żona spojrzała na sytuację z innej perspektywy, rzeczywiście zaczęła czasami odmawiać pomocy siostrze i matce.
Oczywiście gwałtownie zrozumiały, kto jest winny, i stałem się ich głównym wrogiem. Relacje między nami stały się jeszcze bardziej napięte.
Pewnego razu, kiedy żona pojechała na weekend do przyjaciółki, odwiedziła mnie teściowa. Przyniosła mi wiele smacznych potraw, była dla mnie bardzo uprzejma i, szczerze mówiąc, to mnie niepokoiło. Nie owijała jednak w bawełnę, posadziła mnie przy stole i wszystko wyjaśniła.
– Synu, przyjechałam do ciebie nie bez powodu, ale w ważnej sprawie. Wiem, jak bardzo kochasz moją córkę, co oznacza, iż musisz kochać również nas, jej rodzinę – powiedziała. – Moja Eliza wyjechała za granicę do pracy.
A ja jestem już całkiem stara. Czy twoim zdaniem w moim wieku można opiekować się dwojgiem dzieci? Właśnie dlatego przyszłam do ciebie i do córki, aby poprosić, żebyście zabrali ich do siebie, dopóki ich matka nie wróci.
Obiecałem teściowej, iż się zastanowię, chociaż już wiedziałem, jaka będzie moja odpowiedź. Kiedy żona wróciła, opowiedziałem jej wszystko, a ona zareagowała spokojnie i zapytała, kiedy zabierzemy siostrzeńców.
Martwiłem się, iż znowu zgodziła się być wykorzystywana. Nie chciałem brać w tym udziału. Pokłóciliśmy się z Oliwią i poszła do matki.
Od dwóch dni się do mnie nie odzywa, chyba się obraziła. Uważam jednak, iż moja decyzja była słuszna i mam nadzieję, iż żona niedługo to zrozumie.