Żołnierka ujawnia szokujące szczegóły napaści. „Trzymał mnie z tyłu, próbował mi rozpiąć guziki munduru”

news.5v.pl 20 godzin temu

Szeregowa A. została ofiarą skandalicznego zachowania dowódcy, który miał dopuścić się ataku seksualnego. Jej dowódcą był płk Piotr Sulwiński, który po publikacji Onetu został przeniesiony do rezerwy kadrowej. W podcaście „Fronty Wojny” opowiedziała o szczegółach napaści seksualnej dowódcy.

„Trzymał mnie z tyłu, próbował mi rozpiąć guziki munduru”

— W pewnym momencie szarpnął krzesło, na którym siedziałam i odwrócił je w swoją stronę. Zaszedł mnie tak, iż moje nogi były pomiędzy jego nogami, a on był nade mną pochylony. Zaczął mnie całować. Przez chwilę, przez kilka sekund w reakcji na to, co się działo, zaczęłam się nagle śmiać. To było tak niespodziewane, takie są czasem reakcje. Ale już po chwili łokciem próbowałam go od siebie odepchnąć. Nie było łatwo, bo to silny mężczyzna. przez cały czas jedną ręką, ponieważ drugą trzymał mnie z tyłu, próbował mi rozpiąć guziki munduru. Udało mu się rozpiąć jeden, czy dwa. Wtedy wyszarpnął moją koszulkę ze spodni i próbował dotykać moich piersi, później krocza — opowiada żołnierka.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Udało jej się jednak wyrwać.

— Następnie wziął moją rękę bardzo mocno i przyłożył do swojego krocza. Zaczęłam protestować i mówić: „Nie, nie, przestań”. Na początku dosyć cicho, ale kiedy on nie przestawał, to mówiłam coraz głośniej. Odskoczył, kiedy już prawie zaczęłam krzyczeć. Obszedł stół i zaczął podskakiwać. Pokazywał, iż ma wzwód. Powiedział: „popatrz, co ze mną zrobiłaś” — mówi A.

Opowiada też, iż w pierwszej chwili chciała zgłosić to skandaliczne zachowanie swojego przełożonego, ale gwałtownie uświadomiła sobie, iż jest na straconej pozycji.

— W pierwszym momencie w ogóle pomyślałam o policji, dopiero później o żandarmerii. Ale jestem dziennikarzem, byłam już kilka razy na salach sądowych podczas rozpraw i wiem, iż bez dowodów sprawa jest przegrana. Pamiętam tę gonitwę myśli. Pamiętam też bardzo dobrze moją myśl, iż o ile komuś powiem, to przecież on się wyprze. Bo jakie ja mam dowody? To jest tylko słowo i wezmą mnie za wariatkę. Wtedy uświadomiłam sobie, iż trzeba zacząć zbierać dowody. Nie miałam wtedy jeszcze pomysłu, jak mam to zrobić, natomiast postanowiłam wtedy o tym nikomu nie mówić — wyznaje.

Idź do oryginalnego materiału