Znikające dzianiny - 17. odc. przygód Mariolci

e-dziewiarka.pl 1 tydzień temu

Rozdział 1: Wystawa w Łodzi

Mariolcia nie była zwykłą właścicielką sklepu z włóczkami. Od lat prowadziła "e-dziewiarkę", niewielki, ale przytulny sklepik na rogu starej uliczki w małym, angielskim miasteczku. Sklep wyglądał jak z obrazka — drewniane półki uginały się pod ciężarem motków o najróżniejszych kolorach, od głębokiego burgundu po świetlistą miętę. Aromat świeżo parzonej herbaty i zapach lawendy unosiły się w powietrzu, wypełniając pomieszczenie ciepłem i spokojem.

Pewnego dnia, tuż przed otwarciem, do Mariolci przyszła wiadomość. "Międzynarodowe Triennale Tkaniny Artystycznej w Łodzi otworzyło swoje podwoje, a twoje dzieła zostały wybrane do wystawy. Będziesz mogła pokazać światu piękno swoich manualnie wykonanych prac." - przeczytała w liście.

„To nie lada wyróżnienie” – pomyślała Mariolcia, starając się wyobrazić sobie, jak jej dzianiny będą się prezentować wśród innych, pięknych dzieł sztuki. Czuła, iż to będzie jej wielka szansa, by rozwinąć sklep i zdobyć nowych klientów. Niestety, kiedy na wernisażu, w tłumie zachwyconych gości, zbliżyła się do swojej pracy, odkryła, iż coś jest nie tak. Jedna z dzianin z włóczki bawełnianej zniknęła.

Zaniepokojona natychmiast zadzwoniła do organizatorów.

– Przepraszam, ale jedno z moich dzieł zostało skradzione. Widział je ktoś przed chwilą? – zapytała gorączkowo.

– Proszę się nie martwić, sprawdzimy to. Na razie prosimy o spokój – odpowiedział nieco zmieszany głos w słuchawce.

Mariolcia wróciła do swojego hotelu, ale to, co zobaczyła na wystawie, wciąż nie dawało jej spokoju. Wiedziała, iż to dopiero początek czegoś dziwnego.

Rozdział 2: Tajemnicze zniknięcia

Kiedy Mariolcia wróciła do swojego sklepu, zaczęły się kolejne dziwne wydarzenia. Wiadomości o podobnych incydentach docierały z różnych zakątków świata. Na Yarn Bombing w przestrzeni miejskiej w Nowym Jorku, w Lozannie na Międzynarodowym Biennale Tkaniny, a choćby w Muzeum Gobelinów w Beauvais – wszędzie zaczęły znikać artystyczne tkaniny. Niezrozumiałe zjawisko przenosiło się jak wirus.

– To jakieś przekleństwo – mówiła do siebie Mariolcia, przeglądając codziennie nowe raporty. – Coś, co łączy te wszystkie miejsca.

Pewnego dnia, podczas herbaty w sklepie, zadzwonił do niej nieznany numer.

– Mariolcia? To pan Gregory, organizator wystawy w Lozannie. Proszę, pomóż nam. Tkaniny znikają, nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Proszę, porozmawiaj z nami.

Mariolcia zgodziła się na spotkanie i zaczęła zastanawiać się, jak mogłaby rozwiązać tę tajemnicę. Ktoś, albo coś, musiało za tym stać.

Rozdział 3: Prośba o pomoc

Wkrótce przyszły kolejne prośby. Właściciele galerii z różnych miast świata zaczęli kierować się w stronę Mariolci, licząc na jej doświadczenie i znajomość sztuki tkaniny. Czuła, iż sprawa nabiera poważnego charakteru.

– Mam już dosyć tych zaginięć! – wykrzyknęła pewnego wieczoru, kiedy siedziała w swoim sklepie, przeglądając listy z zapytaniami. – Muszę dowiedzieć się, co się dzieje!

Do pokoju weszły jej trzy najlepsze przyjaciółki: Ellysmoczka, Browneyed i Margarida, znane w świecie dziewiarstwa jako "dziewiarskie wróżki".

– Mariolcia, ty musisz to rozwiązać. jeżeli cokolwiek może wyjaśnić tę tajemnicę, to tylko my – powiedziała Browneyed, zaciskając w dłoni sznurek o odcieniu fioletu.

– Pomogłyśmy ci już nie raz, ale to zadanie będzie trudniejsze niż wszystko, co robiłyśmy do tej pory – dodała Margarida, kręcąc wokół palca motek wełny.

– Nie ma innej drogi, musimy to zrobić – odpowiedziała Mariolcia. – jeżeli prawda jest tam, gdzie myślę, będziemy musiały wyruszyć na drugi koniec świata.

Rozdział 4: Wyprawa do Zambii

Mariolcia i jej wróżki postanowiły wyruszyć w podróż, która zaprowadzi je do Zambii. W gazetach i na forach pojawiały się plotki, iż w tym regionie rośnie wyjątkowa bawełna, która mogła być powiązana z całym tym zjawiskiem. Kiedy dotarły na miejsce, poczuły gorący, wilgotny klimat Afryki, a wokół nich unosił się zapach ziemi, trawy i dymu z ognisk.

– To tutaj, w tej wiosce, zaczynają się nasze poszukiwania – powiedziała Ellysmoczka, wskazując na małą osadę na skraju wioski.

– Zobaczymy, czy to naprawdę ma coś wspólnego z bawełną – dodała Margarida.

Po kilku dniach poszukiwań dotarły do młodego szamana, który był synem słynnego czarownika Kamaty, znanego w całej Zambii z niesamowitych umiejętności magicznych.

– Kim jesteście? – zapytał szaman, wpatrując się w nie z zaciekawieniem. – Co was tu sprowadza?

Mariolcia wyjaśniła, iż przyjechały z Europy, aby dowiedzieć się, dlaczego bawełna z Zambii powoduje, iż tkaniny wykonane z niej znikają.

Rozdział 5: Historia młodego szamana

Młody szaman, którego nazywano Tano, poczuł, iż nadeszła pora, by wyjawić prawdę. Z zapłakaną twarzą opowiedział historię, która wstrząsnęła sercami Mariolci i jej przyjaciółek.

– Byłem zakochany w dziewczynie, która pracowała w fabryce bawełny. Jej imię to Lunga. Myślałem, iż razem będziemy szczęśliwi, ale właściciel fabryki, pan Wabuya, nie chciał pozwolić, by odeszła. Bojąc się, iż straci ją na zawsze, wysłał ją do jednej ze swoich fabryk w Sudanie. Nie mogłem tego znieść.

Tano zawiesił głos, po czym ciągnął dalej.

– Wtedy rzuciłem czar na całą bawełnę, którą eksportował do Europy. Każda tkanina z tej bawełny znikała, by nikt nie mógł jej wykorzystać. Wierzyłem, iż w ten sposób zatrzymam ją przy sobie.

Mariolcia i jej koleżanki były poruszone tą opowieścią. Wciąż nie wiedziały, co mogą zrobić, by zakończyć ten niepokojący cykl znikających tkanin.

Rozdział 6: Historia Tano i Lungi

Kiedy Tano skończył swoją opowieść, w powietrzu zawisła cisza. Młody szaman spojrzał na Mariolcię i jej przyjaciółki z taką mieszanką smutku i nadziei, iż żadna z nich nie wiedziała, jak odpowiedzieć.

– Zatem to wszystko przez miłość… – szepnęła Ellysmoczka, kręcąc palcem po swoim zaklętym motku. – Tano, to, co zrobiłeś, choć zrozumiałe, ma swoją cenę.

Tano położył dłonie na stole, próbując powstrzymać łzy.

– To było jedyne wyjście, jakie widziałem. Gdy Lunga odeszła, czułem, iż moje serce pęka. Wydawało mi się, iż w ten sposób mogę zatrzymać czas, zatrzymać ją przy sobie. Nie wiedziałem, iż zaklęcie zniszczy nie tylko jej życie, ale także życie innych ludzi.

Mariolcia spojrzała na niego z wyczuciem, ale też z determinacją.

– Tano, wiesz, iż nie możemy cofnąć tego, co się wydarzyło. Ale jest coś, co możesz zrobić. jeżeli twoje uczucia są szczere, o ile chcesz to naprawić, może znajdziesz sposób, by złożyć pokój. Zatrzymanie czaru to tylko pierwszy krok, ale prawdziwe uzdrowienie nastąpi, kiedy odnajdziesz ją i zrozumiesz, jak głęboko ta miłość cię zmieniła.

Tano spojrzał w oczy Mariolci, a w jego oczach błysnęły pierwsze oznaki nadziei.

– Ale jak mam ją znaleźć? Odesłał ją do Sudanu… Co, jeżeli już nie wróci?

Mariolcia zrozumiała, iż w tym momencie tylko prawda może go uwolnić.

– Musisz jej szukać, Tano. Zrób pierwszy krok. Przeproś ją, choćby jeżeli to będzie najtrudniejsze, co kiedykolwiek zrobiłeś. Daj jej szansę na nowy początek, a może wtedy oboje znajdziecie swój spokój.

Tano skinął głową, a w jego sercu zrodziła się nowa determinacja. Wiedział, iż to nie będzie łatwe, ale czuł, iż to jedyna droga, aby wyjść z tego zaklętego kręgu.

Rozdział 7: Poszukiwania Lungi

Mariolcia i jej przyjaciółki pomogły Tano zebrać informacje o Lungu i jej obecnej pracy w fabryce bawełny w Sudanie. Wszystko wskazywało na to, iż dziewczyna była przez cały czas zatrudniona, ale nie miała łatwego życia. Zawsze była oddzielona od swoich bliskich i nie mogła rozmawiać z nikim, kto mógłby jej pomóc w ucieczce.

– jeżeli chcecie, mogę pomóc w znalezieniu jej miejsca – zaoferowała Margarida, która miała przyjaciół w różnych częściach Afryki.

Po tygodniu intensywnych poszukiwań i kontaktów z lokalnymi ludźmi, udało im się odkryć, gdzie Lunga miała pracować. Była to ogromna fabryka bawełny w jednym z najgłębszych zakątków Sudanu. Tano, choć wciąż niepewny tego, co go czeka, przygotowywał się do podróży.

– Mam nadzieję, iż uda się ją znaleźć – powiedział cicho, patrząc na Mariolcię. – jeżeli uda mi się z nią porozmawiać, może wszystko się zmieni. Może będziemy mogli zacząć od nowa.

Mariolcia przyglądała się mu z troską, ale i z nadzieją.

– Pamiętaj, Tano, nie chodzi tylko o to, co ty czujesz. To ona musi zdecydować, co dalej. Ale jeżeli naprawdę ją kochasz, musisz być gotowy dać jej wolność, choćby jeżeli to oznacza, iż nie będziesz jej miał przy sobie.

Tano westchnął, a w jego oczach pojawiła się mieszanka strachu i nadziei. Wyruszyli w drogę do Sudanu, gdzie mieli spotkać się z przeznaczeniem.

Rozdział 8: W poszukiwaniu miłości

Po dotarciu do Sudanu, Tano i Mariolcia, z pomocą Margaridy, zaczęli szukać Lungi w ogromnym kompleksie fabryki bawełny. Zaskoczyło ich, jak wielka była ta fabryka. Cała przestrzeń była pełna ludzi, ale nikt nie zwracał na nich większej uwagi.

W końcu, po kilku dniach poszukiwań, udało im się znaleźć jedną z kobiet, która znała Lunga. Okazało się, iż dziewczyna była zmuszona do pracy w bardzo trudnych warunkach, a jedynym, co trzymało ją przy życiu, była nadzieja na lepsze jutro.

– Lunga jest wciąż tu – powiedziała starsza kobieta, wskazując na jedną z dalekich części fabryki. – Ale jej serce jest złamane. Codziennie płacze, bo tęskni za kimś. Za kimś, kogo utraciła.

Tano poczuł, jak serce bije mu mocniej. Wiedział, iż nie może już dłużej czekać. Musiał ją odnaleźć.

– Gdzie dokładnie? – zapytał, jego głos był drżący.

– Tam, w tej części fabryki, gdzie czyszczą bawełnę. Zawsze jest tam sama, zawsze zamyślona.

Tano, nie tracąc ani chwili, pobiegł w stronę wskazanej części fabryki. Wiedział, iż każda sekunda ma znaczenie.

Rozdział 9: Spotkanie po latach

Kiedy Tano w końcu dotarł do miejsca, gdzie Lunga pracowała, ujrzał ją siedzącą na ziemi, otoczoną bawełną. Wyglądała tak samo, jak w dniu, gdy ją po raz ostatni widział – piękna, pełna życia, ale teraz jej oczy były pełne smutku.

– Lunga – powiedział cicho, podchodząc do niej.

Dziewczyna uniosła głowę, a w jej oczach pojawiło się zaskoczenie, które gwałtownie zmieniło się w ulgę, gdy rozpoznała Tano.

– Tano? – zapytała drżącym głosem. – Co ty tutaj robisz?

Tano ukląkł przed nią, patrząc jej w oczy.

– Przyszedłem po ciebie, Lunga – odpowiedział ciepło. – Przyszedłem cię zabrać. Wiem, iż właściciel fabryki nie zgodził się na twój powrót, ale nie mogę dłużej patrzeć, jak jesteś tu uwięziona. Chcę, żebyś była wolna. Tęsknię za tobą.

Lunga spojrzała na niego przez chwilę, w jej oczach malowała się mieszanka emocji – zaskoczenie, nadzieja i strach.

– Tano, ja… – zaczęła, ale przerwała, wciągając głęboki oddech. – Wiesz, iż nie było łatwo. On wysłał mnie tutaj, do tej fabryki. To nie była moja decyzja. Ale nie chcę żyć w strachu. Bałam się, iż jeżeli wrócę, zrobi mi coś gorszego. Tak bardzo bałam się go. A teraz… teraz nie wiem, co robić.

Tano wyciągnął rękę i chwycił jej dłoń.

– Rozumiem, Lunga. Ale już nie musisz się bać. Nie pozwolę, by ten człowiek miał nad tobą jakąkolwiek władzę. Chcę ci dać wolność. jeżeli wrócisz ze mną, będziesz mogła wybierać, co dalej. jeżeli nie chcesz iść, zostanę tutaj z tobą, aż poczujesz się gotowa. Wybór należy do ciebie, ale nie chcę, żebyś czuła się uwięziona.

Lunga patrzyła na niego przez chwilę, jej wzrok łagodniał, a w jej oczach pojawiła się łza.

– Dziękuję ci, Tano. Dziękuję, iż o mnie walczyłeś. Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiłeś.

Tano uśmiechnął się i wstał, pomagając jej stanąć.

– To, co zrobiłem, było tylko naturalne – odpowiedział cicho. – Bo każdy zasługuje na wolność i szczęście, a ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

W tej chwili, w ciepłym świetle zachodzącego słońca, oboje poczuli, iż ich drogi na nowo się spotkały. Wolność była tuż przed nimi, a ich serca były gotowe, by wreszcie w pełni się otworzyć.

Rozdział 10: Początek nowego życia

Po długiej rozmowie Lunga i Tano postanowili, iż spróbują zacząć od nowa, ale teraz bez czarów, bez magii. Lunga zdecydowała się wrócić do Zambii, ale tym razem na swoich własnych warunkach. Tano obiecał jej, iż nie będzie już czarował.

Mariolcia, obserwując ich z oddali, poczuła, iż choć historia tej pary była pełna trudnych momentów, to teraz nadszedł czas na nowy początek.

– Czasami miłość naprawdę może uzdrowić wszystko – powiedziała do swoich przyjaciółek, patrząc na młodych ludzi, którzy powoli oddalali się w stronę zachodzącego słońca.

I choć historia Tano i Lungi była pełna cierpienia, to jej zakończenie dawało nadzieję na lepszą przyszłość.

Zakończenie: Powrót do e-dziewiarki

Po rozstaniu z Tano i Lungą, Mariolcia i jej przyjaciółki powróciły do Anglii, do swojego ukochanego sklepu „e-dziewiarka”. Po intensywnych przeżyciach w Zambii, pełnych tajemnic i magii, ich serca były teraz spokojniejsze, a umysły lżejsze. Tano i Lunga podjęli swoją drogę, a ich miłość miała szansę rozkwitnąć na nowo, w świecie, który nie był już skrępowany klątwami i zaklęciami.

Kiedy Mariolcia przekroczyła próg sklepu, poczuła znajomą ulgę. Znowu poczuła zapach lawendy i aromat herbaty unoszący się w powietrzu. Wszędzie wokół niej były motki włóczki – w najróżniejszych kolorach, od głębokiego fioletu po ciepłą czerwień. Słońce wpadało przez okna, a ciepłe promienie rozświetlały przestrzeń, jakby witając ją w domu. „E-dziewiarka” była miejscem, gdzie wszystko się zaczynało i wszystko kończyło. To tutaj sploty włóczek opowiadały swoje historie, a każdy motek skrywał jakąś tajemnicę.

Mariolcia stanęła w miejscu, zamykając oczy na chwilę, wsłuchując się w spokojne tony otoczenia. Uśmiechnęła się, wiedząc, iż jej praca, choć pełna wyzwań, miała głęboki sens. Każda wizyta klienta, każda nowa włóczka – wszystko to miało swoje miejsce w wielkiej historii, którą wciąż tworzyła.

– Co słychać w „e-dziewiarce”? – zapytała sąsiadka sklepu z artykułami jeździeckimi, która weszła za nią, z uśmiechem na twarzy. – Udało się rozwiązać zagadkę znikających prac?

– Tak, udało się – odpowiedziała Mariolcia z ciepłem w głosie. – Tano i Lunga odnaleźli się. Czasami najtrudniejszą częścią miłości jest pozwolenie drugiej osobie na wolność. Ale kiedy to się udaje, wszystko staje się prostsze.

– Wspaniale – powiedziała Margarida, wchodząc do sklepu z torbą pełną nowych motków włóczek bawełnianych, które przywiozła z Zambii. – Więc teraz możemy wrócić do tworzenia, prawda?

Mariolcia kiwnęła głową, patrząc na ogromny stół, na którym czekały na nią niewielkie kawałki bawełnianych włóczek, gotowe do zamiany w nowe projekty. Przypomniała sobie, jak kiedyś, wiele lat temu, otworzyła ten sklep, nie wiedząc jeszcze, iż włóczka, której dotykała, wciągnie ją w świat, w którym magia łączy się z codziennością. To tutaj, w „e-dziewiarce”, każda nitka miała swoją historię, a każda historia miała swój początek.

– Tak, teraz możemy znowu tworzyć – powiedziała Mariolcia, spojrzawszy na przyjaciółki. – Bo każda nitka, każdy motek, każda tkanina ma swoją opowieść. I to właśnie w tym miejscu je opowiadamy.

Mariolcia usiadła przy swoim stoliku, przyciągając do siebie wątek z fioletowej włóczki. Czuła, jak w jej rękach ożywa kolejna historia – pełna barw, emocji i wrażeń. To był jej sposób na świat – przez włóczki, przez nici, przez sploty. W tym prostym, ale magicznym procesie odkrywała każdą tajemnicę życia. Z każdą godziną pracy, z każdym nowym projektem, poznawała coś więcej o sobie i o innych.

A na zewnątrz, w wietrze, który niósł zapach deszczu, Mariolcia poczuła, iż wszystko jest na swoim miejscu. Historia Tano i Lungi, historia bawełny, która nie chciała się poddać – wszystko to miało swój sens. Włóczki, które codziennie wędrowały przez jej sklep, stawały się częścią tej większej opowieści o miłości, tajemnicach i wolności.

Wszystko zaczynało się w „e-dziewiarka”. I to tutaj, w tym cichym zakątku miasteczka, wszystkie historie miały swój początek.

– Zaczynamy kolejny projekt? – zapytała Browneyed, trzymając w dłoni motek czerwonej włóczki.

– Tak – odpowiedziała Mariolcia z uśmiechem. – Ale tym razem, bez żadnych zaklęć. Tylko z sercem i pasją. Tak, jak to zawsze było w „e-dziewiarce”.

I w tej chwili, w spokojnym rytmie dziergania, Mariolcia poczuła, iż wszystko w jej życiu jest tak, jak powinno być. Włóczki znowu były tylko włóczkami, a magiczne opowieści – tylko opowieściami. I w tym prostym, cichym świecie, gdzie wszystko miało swoje miejsce, mogła na nowo rozpocząć swoją codzienną historię.

{nomultithumb}

Idź do oryginalnego materiału