— Znaj swoje miejsce, córeczko! Teraz jesteś w innej rodzinie, więc musisz dostosować się do ich zasad. Wyszłaś za mąż, a nie przyszłaś w odwiedziny.

twojacena.pl 9 godzin temu

Cierpliwość, córeczko! Teraz jesteś w innej rodzinie i musisz szanować ich zwyczaje. Nie przyszedłeś tu jako gość, tylko jako żona.
Jakie zwyczaje, mamo? Wszystko tutaj jest jakieś dziwactwo, zwłaszcza teściowa! Ona mnie nienawidzi, to widoczne!
Czy kiedykolwiek słyszałaś, iż teściowe mogą być życzliwe?
Błąka się! Błąka się! O co jej chodzi! Stała w kuchni Swetłana Pietrowna, twarz jej płonęła złością, a oczy błyszczały gniewem. jeżeli mężczyzna wychodzi na miasto, winna jest samobójcza żona. Czy mam ci to wszystko tłumaczyć?
Teściowa wpadła w szał i wykrzykiwała na swoją synową Lizę, jakby straciła rozum. Wszystko przez to, iż Liza zaczęła podejrzewać jej męża, syna Borisa, o zdradę.
Liza, młoda, delikatna dziewczyna o wielkich, naiwnych oczach, przyklejona do ściany, usiłowała uspokoić rozzłoszczoną kobietę.
Swietłano Pietrowno, to nie jest w porządku. On ma rodzinę, dzieci próbowała się bronić Liza, ale teściowa natychmiast ją przerwała, machając ręką niczym odganiając uciążliwą muchę.
To ty, rodzina? Czy twoje dziecko, które nie wpuszcza nas z dziadkiem do domu? drwiła teściowa. Twoje wychowanie, nawiasem mówiąc!
Jakie wychowanie, Swietłano Pietrowno? Iwanek ma dopiero rok. pozostało mały, cicho protestowała Liza.
Mały? zmarszczyła kobieta. W domu Jegorowa wnuk pozostało mniejszy. I wciąż się rozciąga, nie zachowuje się jak ten twój machnęła w stronę pokoju dziecięcego.
adekwatnie to on jest waszym wnukiem odparła Liza, choć drżał jej głos. A dzieci wyczuwają złe serca. Może dlatego nie podchodzi do was.
To my jesteśmy źli? A to już naprawdę dziwka! podniosła głos teściowa. A od kogo, nasza piękna, żyjesz na darmo? Czyje jedzenie spożywasz? Czyje pieniądze wydajesz? Niewdzięczna!
Liza nie chciała już dłużej spierzyć się ze swoją skandaliczną teściową. Mówiła już tysiąc razy Borisowi, iż chce mieszkać osobno od jego rodziców, ale Boris, rozpieszczony syn matki, nie widział w tym potrzeby.
Lubił mieszkać z rodzicami. Czuł się tam jak w chrześcijańskim przybytku. Pracował spokojnie, a wszystkie domowe sprawy załatwiali starcy pranie, sprzątanie, gotowanie. To nie życie, a bajka!
Z kolei ze strony Elżbiety, podła teściowa, Liza początkowo starała się nawiązać kontakt. Pomagała w domu, wspierała ją we wszystkim, choćby słuchała jej niekończących się narzekań na sąsiadów. Z czasem jednak zrozumiała, iż to daremny wysiłek.
Choć chciała być dobrą i posłuszną synową, nie mogła ukryć nienawiści do teściowej.
Przywiodłaś do domu tę nieudacznicę, jakby nie było normalnych dziewczyn, opowiadała Swetłana Pietrowna sąsiadce, podczas gdy Liza stała za rogiem domu, zbierając porozrzucane przez Borisa zabawki i wsłuchując się w rozmowę.
Aż do innej wsi za nią jechała! Trzeba było coś zrobić! Nasze babki są lepsze, pracowite i mądre.
Nie mów! poparła ją sąsiadka, plotkarska babcia Mania, która już przewijała plotki całej wioski.
Rozumiem, iż nic nie potrafi, bo ręce nie ma w miejscu adekwatnym. Nic nie naprawi.
Nie masz pojęcia, jak to jest! Nie można jej nic powierzyć. Albo zgubi, albo zepsuje. A dziecko u niej to nie takie.
A u Jegorowa wnuk to zupełnie inna sprawa. Spokojny, mądry chłopiec. Ten cały czas ćwiczy, marudzi. Geny chyba nie są dobre.
Gdy sytuacja stała się nie do zniesienia, Liza dzwoniła do matki w sąsiedniej wsi, narzekała, płakała, a matka odpowiadała:
Cierpliwość, córeczko! Jesteś już w innej rodzinie i musisz respektować ich zasady. Wyszłaś za mąż, nie przybyłaś w gości.
Jakie zasady, mamo? Wszystko tu jest dziwne! Zwłaszcza teściowa! Ona mnie nienawidzi, to oczywiste!
Czy kiedykolwiek słyszałaś, iż teściowe mogą być dobre? Wszystkie przeszły przez to, i ty też musisz. Najważniejsze nie pokazuj, iż cię to przytłacza. Cierpliwość.
Zdając sobie sprawę, iż nie da się spokojnie rozmawiać z niepewną matką, Liza zagroziła, iż zadzwoni do ojca.
Zawstydź tatę! przestraszyła się matka. Wiesz, iż ma on warunkowy wyrok. Jeden krok w bok i wpadnie go w więzienie!
Liza znała tę sytuację. Wiedziała, iż ojciec bardzo kocha swoją jedyną córkę. Otrzymał warunkowy termin za kradzież, którą popełnił, kiedy ktoś zaatakował Liza w miejscowym sklepie.
I wiedziała, iż ojciec nie zostanie milczący, gdy dowie się, jak źle traktują jego ukochaną córkę w obcym domu. Był człowiekiem o gwałtownym temperamencie.
Dobrze, nie powiem tacie odpowiedziała Liza. Ale jeżeli będą tak dalej, jeżeli teściowa będzie się tak zachowywać Nie wiem, co zrobię.
Wszystko się ułoży, kochanie powtarzała matka, starając się ją uspokoić. Za kilka tygodni nie będziesz już pamiętać tej rozmowy.
Liza chciałaby zapomnieć o tej sytuacji, ale relacje z teściową nie poprawiały się. Swetłana Pietrowna zdawała się coraz bardziej nienawidzić synową, jakby Liza była przyczyną wszystkich jej niedoli. choćby jej mąż, Iwan Stepanowicz, starszy, zmęczony życiem człowiek, nie wytrzymał.
Dlaczego ciągle krzyczysz na dziewczynę? pewnego ranka, gdy kłótnia osiągnęła szczyt, Iwan próbował się wtrącić. Ona od nas odejdzie! I to w dobrej sprawie!
Odejdę! wystrzeliła Swetłana Pietrowna, rzucając całą swoją złość na męża. Złożę pozew, odzyskamy każdą hrywnię, którą nam przywłaszczono! Zabrać jej dziecko, żeby nie wychowywało się w takiej nędznej rodzinie!
Liza rozumiała, iż teściowa gada bzdury, ale i tak bała się. Zwłaszcza iż wciąż kochała swojego męża Borysa.
Plotki o Borysie, który potajemnie spotykał się ze swoją byłą Oksanką, były jedynie wsiąckimi paplaninami, które takie babcie jak Swetłana Pietrowna podnosiły i roznosiły dalej.
Nie wiadomo, jak długo miałoby trwać to nękanie, gdyby nie jej długie języki. Pewnego dnia, będąc w dobrym nastroju po kolejnej zwycięstwie nad synową, opowiadała o swoich bohaterskich wyczynach najlepszej przyjaciółce, babci Mani.
Jak zwykle dodała coś nowego, upiększyła historię, a potem przekazała ją kolejnym znajomym, mężowi i tak opowieść o głupiej synowej i surowej teściowej, z wiejskimi domysłami, dotarła do ojca Lizy.
Ojciec Lizy, surowy mężczyzna, prawie dwa metry wzrostu, szerokie barki, pomyślał natychmiast. Wziął topór, którym właśnie rąbał drewno, nie zrzucając roboczej kurtki, usiadł na starym motocyklu Ural i, nie mówiąc słowa żonie, pojechał do sąsiedniej wsi by uwolnić córkę z upokarzającego więzienia.
W tym czasie w domu Pietrownej wybuchł prawdziwy skandal. Młoda matka na chwilę zostawiła małego Vanię na nowym, jaskrawo żółto-pomarańczowym kanapie, by pobrać świeży pieluch. Gdy wróciła, pod dzieckiem była mała brązowa plama. W oczach teściowej ta plama rozrosła się do niewyobrażalnych rozmiarów.
Jak czarna dziura, gotowa pożrzeć całe mieszkanie. Kobieta pojawiła się nagle, jak burza, i natychmiast zaczęła krzyczeć na synową z całych sił.
Popsułaś kanapę! Mój ulubiony! Wiesz, ile kosztowała? Rozciągnę ci ręce, a potem zszyję tak, żeby nie bolało!
Naprawię wszystko, posprzątam starała się uspokoić teściową Liza, drżąc rękami, chwytając ściereczkę.
Co zamierzasz sprzątać? To nowe! Skąd wiesz? Nigdy nie kupowałaś niczego za własne pieniądze!
Czyżbyście sami to brali? nie wytrzymała Liza i w tym momencie odważyła się skrytykować teściową za to, iż całe życie siedziała na szyi męża.
Popatrz na nią! Wystarczy bezczelności, by obrazić teściową! twarz Swetłany Pietrownej się zaróżowiała.
Teraz wytrzyj tę plamę, a potem idźcie razem z synem do domu! Będziecie u mnie mieszkać i obrzydzać, dopóki nie nauczicie się zachowywać przyzwoicie!
Liza, ociekająca łzami, próbowała wytrzeć plamę. Brązowy ślad na jaskrawo żółtej tapicerce upierał się, jakby drwił z jej bezsilności. Mały Vania, czując matczyną niepokój, krzyczał na całe gardło, a jego płacz potęgował napiętą atmosferę w domu.
Swetłana Pietrowna stała nad Liza, rozlewając na nią kolejne przekleństwa. Nie zauważyła, iż w drzwiach pojawił się obcy człowiek. To był ojciec Lizy, Mikołaj. Stał tam jak posąg, trzymając mocno drewnianą rękojeść topora.
W jednej chwili Swetłana, czując czyjąś obecność, odwróciła się. Jej wzrok spoczął na narzędziu.
Świetnie wiedziała, iż Mikołaj jest człowiekiem o gorącym temperamencie, i znała jego przeszłość, w tym warunkowy wyrok. Strach przeniknął natychmiast skórę Swetłany.
Zdając sobie sprawę, iż sławny szwagier usłyszał wystarczająco dużo i sprawa nabiera powagi, Swetłana próbowała zachować twarz i bronić swojej racji, choć głos jej drżał.
Och, witaj, Mikołaju! Ja wychowuję waszą Lizę
Słyszałem, jak ją wychowujesz powiedział groźnym tonem szwagier, wchodząc do pokoju w gołych butach.
Wznieść topór nad głową, zmusił Swetłanę do instynktownego zamrużenia i odskoku. Zamiast uderzenia położył topór na ramię i wyciągnął rękę do córki.
Chodźmy, Lizo, nie masz tu nic do roboty rzekł i poprowadził ją ku wyjściu.
Stój, szwagierze odzyskała oddech Swetłana, próbując odzyskać kontrolę. Co powiem mojemu synowi?
Niech przyjdzie sam. Za swoją żoną. Porozmawiam z nim po męsku Mikołaj rzucił na nią krótki, lodowaty wzrok, który mówił więcej niż słowa.
Mikołaj zabrał córkę i małego Vanię. Boris długo nie odważył się przyjechać po żonę i syna, obawiając się starcia z teściem. W końcu jednak podjął decyzję.
Mikołaj długo rozmawiał ze swoim zięciem. Nie groził, nie krzyczał, ale spokojny, twardy głos i topór leżący na stole nadawały słowom wagę.
Obiecał Borisowi, iż będą mieszkać osobno, iż matka nie będzie wtrącać się w ich życie i iż będzie ich bronił oraz nie pozwoli na żadne zniewagi.
Gdy Mikołaj mocno uścisnął Borisowi dłoń, ten poczuł, iż żarty z tym mężczyzną są niebezpieczne i wszystkie obietnice trzeba będzie dotrzymać.
Od tego dnia Swetłana Pietrowna omijała synową i wnuka. Nie rozmawiała już z nimi, choćby nie pozdrawiała na ulicy.
Boris i Liza mieszkali osobno. Wszystko układało się w harmonii i zrozumieniu. Czy to dzięki radom teścia, czy naprawdę dzięki miłości

Idź do oryginalnego materiału