Zmartwiony / Yaro

publixo.com 3 godzin temu

skrobanie po drzwiach
ciszę rozprasza ciężar księżyca
na skroniach zimny pot
po policzku leniwie płynie łza
róże na stole
zasuszony w nich czas

pomiędzy nami strach
wpisany w nasze DNA
potwierdziły to badania
na zwierzętach

jestem starym zgredem
bojaźliwie patrząc w lustro
wybaczam wszystko
co wiemy o sobie
nic nie powiem tak wyparte słowa
kłamstwem obleczone dłonie
kochać nikt nie zabroni

wybrałaś inną drogę
znaliśmy się jak dwa łyse konie
znaliśmy siebie choć byłaś wiatrem
tajemnicą pojawiałaś się znikąd
płonę jak latarnia gasiłaś ogień
daleko od siebie tak będzie dobrze

nie nadejdziesz tej jesieni
może i lepiej wystarczy bólu
cierpi dusza wieczna wędrówka
żegnaj miła żegnaj przyjacielu

autentycznie kocham Cię
bez szans czas na strach
co dalej by samemu trwać
idę drogą w innym kolorze
szukam miejsca mój Boże
Idź do oryginalnego materiału