Same to zjedz te świństwo: jak moja siostra upokorzyła mnie przed wszystkimi przez tort
Weronika starannie ułożyła włosy, włożyła najładniejszą sukienkę i po lekkim spryskaniu perfumami wyszła na przyjęcie urodzinowe starszej siostry, Katarzyny. W dłoniach trzymała elegancko zapakowane pudełko z tortem, mając nadzieję, iż to miły gest poprawi ich napięte relacje. Gdy dotarła na piąte piętro, dwukrotnie zadzwoniła. Drzwi otworzyła promienna Katarzyna, w nowym szlafroku i z idealnymi lokami, klaszcząc z entuzjazmem:
To dla mnie?! To chyba mój prezent urodzinowy, nie zapomniałaś?
Oczywiście, iż dla ciebie odparła spokojnie Weronika, podając pudełko.
Katarzyna wzięła tort z ciekawością, uniosła wieczko i zajrzała do środka. Na jej twarzy zachwyt gwałtownie zmienił się w podejrzliwość.
To twoje dzieło?
Tak odpowiedziała Weronika z lekkim wahaniem.
Na pewno? Katarzyna zmarszczyła brwi, obracając pudełko w dłoniach. Z czego jest zrobiony?
Naprawdę mamy teraz rozmawiać o przepisie, czy może dołączymy do gości? próbowała wybrnąć Weronika.
Ale było za późno. Katarzyna wyczuła, iż coś jest nie tak i słusznie. Trzy dni wcześniej zadzwoniła do siostry w płaczu:
Złamałam paznokieć i pokłóciłam się z Jakubem. Mam dość! Odwołuj tort, odwołuj wszystko!
Weronika przyjęła wiadomość ze stoickim spokojem i przyjęła pilne zamówienie od stałej klientki. Tego samego dnia Katarzyna jednak zadzwoniła ponownie:
Pogodziliśmy się! Dał mi złotą bransoletkę! Czekam na ciebie o dziewiętnastej z tortem!
Przecież wszystko odwołałaś wyjąkała Weronika.
Przestań się tłumaczyć! Jesteś cukierniczką, pokaż, na co cię stać!
Weronika próbowała wytłumaczyć, iż tortu nie da się zrobić w sześć godzin, ale Katarzyna naciskała. choćby zadzwoniła do matki, licząc na wsparcie:
Naprawdę tak trudno zrobić coś miłego dla własnej siostry? usłyszała w odpowiedzi.
Zrozumiawszy, iż została sama, Weronika znalazła rozwiązanie: kupiła niesprzedany tort od mało znanej cukierniczki, również Weroniki (nie, nie tej samej). Z zewnątrz wyglądał świetnie. Liczyła się przecież intencja, prawda? Ale Katarzyna gwałtownie odkryła oszustwo.
Weronika, chodź tu! krzyknęła w stronę kuchni.
Pojawiła się brunetka z długimi włosami, którą Weronika natychmiast rozpoznała.
To twój tort? spytała Katarzyna lodowatym tonem.
Mój. Ona go ode mnie kupiła. Więc to ta twoja słynna siostra-cukierniczka? zaśmiała się druga Weronika.
Weronika zesztywnieła. Goście zamilkli. Katarzyna, zaciśniętymi ustami, zerwała wieczko, wbiła palec w krem i rozmasowała go siostrze po twarzy.
Same to zjedz, to świństwo! warknęła. choćby nie pofatygowałaś się, żeby zrobić coś sama. Proszę, wynoś się!
Wypchnęła Weronikę za drzwi, a potem to samo zrobiła z drugą cukierniczką. Ta, odchodząc, obrzuciła cały dom obelgami i pokazała obsceniczny gest.
Na zewnątrz Weronika otarła twarz chusteczkami i sięgnęła po telefon. Czekały na nią dziesiątki wiadomości od matki:
Hańbisz rodzinę! Oszukiwać własną siostrę! Wstydź się!
Nie odpowiedziała. Po prostu wyłączyła ekran w milczeniu. Ale to nie był koniec.
Następnego dnia Katarzyna opublikowała w mediach społecznościowych post: choćby własnej siostrze nie ufajcie przyniosła tort kupiony gdzie indziej, udając, iż sama go upiekła. Co za wstyd.
Weronika płakała cały ranek. Potem wzięła się w garść. Nie dla nich. Dla siebie. Tego dnia złożyła przysięgę: żadnych tortów dla rodziny. Żadnych dobrych gestów wobec tych, którzy mogą cię w każdej chwili zmiażdżyć.
I po raz pierwszy od dawna poczuła ulgę. Bo od dzisiaj jej życie będzie słodkie tylko naprawdę. Bez fałszu. Bez hipokryzji. I bez tych, którzy udają rodzinę.








