Zdrada za oknem

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Zdrada z widokiem z okna

Joanna nie mogła znaleźć sobie miejsca — krążyła po mieszkaniu jak osaczony zwierzak. Jej mąż, Tadeusz, ostatnio zachowywał się dziwnie. Stał się niezwykle uczynny: pomagał w domu, gotował smaczne obiady, przynosił kwiaty. Te wszystkie oznaki troski niepokoiły ją. “Na pewno coś ukrywa” — myślała, podchodząc do okna. Spojrzała w dół — serce ścisnęło się w piersi. Odskoczyła gwałtownie. “Czyżby był zdolny do czegoś takiego?” — szepnęła, nie wierząc własnym oczom.

W tej chwili za plecami rozległ się kobiecy głos. To była jego żona — Katarzyna.

Tadeusz stał przy oknie, obserwując, jak Joanna, ich sąsiadka, spaceruje ze swoim małym pieskiem. Katarzyna podeszła, również spojrzała w dół i od razu się zaniepokoiła.

— O czym tak rozmyślasz? — spytała z lodowatym tonem.

— O pracy — wyszeptał, unikając jej wzroku. — Jeden z kolegów narozrabiał, muszę wszystko poprawiać.

Przypatrzyła się mężowi uważnie. Coś w jego głosie i wyrazie twarzy zdradzało kłamstwo. ale tylko skinęła głową i wyszła do kuchni.

Tadeusz czuł, jak narasta w nim gniew. Katarzyna działała mu ostatnio na nerwy — stała się drażliwa, drobiazgowa. Szukał więc ciepła gdzie indziej. I znalazł — w Joannie. Była cicha, uśmiechnięta, mieszkała piętro wyżej.

Tamtego wieczora w pracy wyłączyli prąd i zwolnili go wcześniej. Poleżał chwilę w domu, potem wyszedł na spacer. Joanna akurat była na podwórku. Nie wytrzymał — podszedł, zaczęli rozmawiać. Skończyło się kawą w kawiarni. Potem — jej mieszkanie.

Rano obudził się z poczuciem winy. W domu wisiało ich ślubne zdjęcie — młodzi, zakochani. Przypomniał sobie, jak przysięgał jej wierność. Słowo “na zawsze” teraz brzmiało jak szyderstwo.

Przygotował kolację — zapiekankę, ulubioną danie Katarzyny. Gdy wróciła z pracy, zmęczona, ale zadowolona, pochwaliła go, choćby pocałowała. A on stał z wymuszonym uśmiechem, mając w głowie wciąż tamte chwile.

Kilka dni później miał wolne. Unikał Joanny, czuł się podle. ale ciągnęło go do niej jak magnes. Gdy Katarzyna poszła do pracy, znowu znalazł się u sąsiadki.

Katarzyna zaczęła dostrzegać zmiany. Tadeusz stał się nazbyt ugrzeczniony, a jednocześnie odległy. Czuła, iż coś ukrywa. I któregoś dnia, widząc, jak zerka przez okno na Joannę, wszystko zrozumiała.

Awantura wybuchła w kuchni.

— Śpisz z nią? — wyrzuciła z siebie, wskazując przez okno.

Tadeusz zastygł. Potem zaczął bełkotać wymówki, ale było już za późno. Wyrzuciła go bez wahania.

— Idź do niej! Wygodnie ci, piętro wyżej. Wyprowadzaj się!

Próbował tłumaczyć, ale Katarzyna już nie słuchała. Wyszedł, pakując rzeczy, a niedługo jego głos rozległ się na klatce schodowej:

— Joasiu… Wpuścisz mnie? Wyrzuciła mnie…

Joanna najwidoczniej nie spodziewała się takiego obrotu spraw, ale po chwili drzwi się otworzyły.

A Katarzyna miała łzy na policzkach. Nie z bólu — z rozczarowania. Myślała, iż przynajmniej spróbuje walczyć, ale on odszedł od razu. Bez słowa. Bez próby ratowania. Bez wstydu.

I postanowiła: “Lepiej już być samą, niż z kimś, kto tak łatwo zdradza”. A jutro… sprawi sobie kota. Albo psa. One przynajmniej są wierniejsze niż większość ludzi.

Idź do oryginalnego materiału