Zdrada męża z młodszą kobietą: łzy nie pomogą.

newskey24.com 1 tydzień temu

Przykre historie nie ratują: mój mąż zdradził mnie z dziewczyną, która mogłaby być jego córką

Witam wszystkich, którzy to czytają. Nigdy nie przypuszczałam, iż znajdę się w takiej sytuacji, gdy ból będzie tak intensywny, iż trudno będzie mi oddychać. Muszę się wygadać. Może znajdzie się ktoś, kto mnie zrozumie. Albo moja historia stanie się lekcją dla innych.

Mam na imię Helena, mam 45 lat. Z Cezarym przeżyliśmy razem prawie ćwierć wieku — dwadzieścia cztery lata, które wydawały się pełne miłości, szacunku i wzajemnego wsparcia. Przetrwaliśmy wiele: trudności na początku małżeństwa, bezsenne noce z dziećmi, kredyt hipoteczny, choroby rodziców. Wszystko to pokonywaliśmy razem. Szczerze wierzyłam, iż jest moją podporą, moim przeznaczeniem.

Przez cały ten czas Cezary ani razu nie dał mi powodu do zwątpienia w siebie czy w niego. Nie był idealny, ale kochałam go takim, jaki był. Nigdy nie sprawdzałam jego telefonu, nie zadawałam zbędnych pytań. Byłam przekonana, iż nasze małżeństwo opiera się na zaufaniu. Jakże się myliłam…

Około miesiąca temu umówiliśmy się, iż odwiedzimy rodziców Cezarego na wsi — na kilka dni, dla odprężenia. W ostatniej chwili zrezygnował, tłumacząc się pilnymi sprawami w pracy. Nie naciskałam. Spakowałam dzieci, pojechaliśmy. Ale w niedzielę córka zaczęła się nudzić i prosiła, by wrócić wcześniej. Wyjechaliśmy rano. Nie mogłam przypuszczać, iż to decyzja, która odmieni moje życie.

Gdy weszliśmy do mieszkania, początkowo nie rozumiałam, co się dzieje. Drzwi do sypialni były uchylone, a z wewnątrz dobiegały dziwne dźwięki. Pchnęłam drzwi i… O Boże. Na naszym łóżku — tym, na którym rodziły się nasze dzieci, gdzie zasypialiśmy, trzymając się za ręce — nie był sam. Obok niego była dziewczyna. Prawdziwa dziewczyna, około osiemnastolatka. Do dziś nie wiem, jak nie zemdlałam. Wyskoczyła, wciągnęła na siebie coś i wybiegła z mieszkania, nie mówiąc ani słowa. Cezary stał w szoku, choćby nie próbował się tłumaczyć.

Syn, który ma dwadzieścia lat, niemal rzucił się na ojca z pięściami. Ledwo udało się go powstrzymać. Córka, dwudziestodwuletnia studentka, krzyknęła, iż nie jest już jej ojcem. Wyrzucili go za drzwi. Później dowiedziałam się, iż zatrzymał się w jakimś hotelu. Ja… po prostu siedziałam w kuchni, nie mogąc uwierzyć, iż to się dzieje naprawdę.

Tego samego dnia złożyłam wniosek o rozwód. Nie mogłam i nie chciałam dzielić z nim powietrza, nie mówiąc już o domu. Jak mógł wprowadzić do naszego domu obcą kobietę — dziecko! — na nasze łóżko? Było mi niedobrze. Czułam się obrzydliwie. Zdradzona. Nie tylko ja — dzieci również. Jednym ruchem zniszczył naszą rodzinę.

Później dowiedziałam się, iż ta dziewczyna jest młodsza od naszej córki. Możecie to sobie wyobrazić? Cezary ma czterdzieści cztery lata. Co się z nim stało? Kryzys wieku średniego? Utrata zdrowego rozsądku? A może to zawsze w nim było, tylko byłam ślepa?

Wciąż i wciąż przeżywam w myślach te ostatnie lata. Czy nie był szczęśliwy? Podróżowaliśmy, spędzaliśmy razem weekendy, oglądaliśmy filmy, gotowaliśmy sobie nawzajem kolacje. Zawsze mówił, iż mnie kocha. I wierzyłam mu. A teraz rozumiem: żadne słowa nie mają znaczenia, jeżeli człowiek jest zdolny do takiej zdrady.

Każdego wieczoru zasypiam z gulą w gardle. Czasami nagle zaczynam drżeć, gdy przypominam sobie tę scenę w sypialni. Nie pomagają ani łzy, ani rozmowy z dziećmi, ani przyjaciółki. To rana, która się nie goi.

Dzieci przestały się z nim kontaktować. Stały się dla mnie jedynym wsparciem. Widzę jednak, iż i im jest ciężko. Nie potrafią zrozumieć, jak ojciec mógł postąpić tak nie tylko wobec mnie, ale i wobec nich. Pozbawił ich rodziny. I po co? Dla chwilowego zauroczenia dziewczyną, która być może za kilka miesięcy zapomni, jak ma na imię?

Nie wiem, jak dalej żyć. Wszystko, co wydawało się niezniszczalne, runęło. Czuję się zagubiona, opustoszała. Nigdy nie myślałam, iż znajdę się w gronie tych kobiet, których mężowie odchodzą do młodszych. Zawsze myślałam, iż mamy coś wyjątkowego. Ale niestety, w życiu, choć to gorzkie, niczego nie można uznawać za wieczne.

Czasami patrzę w lustro i pytam siebie: gdzie popełniłam błąd? Dlaczego los uderzył właśnie mnie? Przecież starałam się być dobrą żoną, matką, gospodynią. Oddawałam się całkowicie — rodzinie, domowi, jemu. I co otrzymałam w zamian.

Nie wiem, czy kiedykolwiek mu wybaczę. Prawdopodobnie nie. Ale wiem jedno: przetrwam. Dla siebie. Dla moich dzieci. Dla tego, by udowodnić, iż złamać kobietę łatwo, ale złamać jej ducha — to niemożliwe. I rzeczywiście łzy nie pomagają. Ale oczyszczają duszę. I kiedyś znowu nauczę się uśmiechać.

Niech to będzie początkiem nowego życia. Życia bez kłamstw, bez zdrady. Życia, w którym ja jestem główną bohaterką.

Idź do oryginalnego materiału