Zawsze pomagałem mojej matce, ale żona i jej rodzina są temu przeciwne – teraz muszę dokonać niemożliwego wyboru

newsempire24.com 1 dzień temu

Dorastałem w małej miejscowości na Podlasiu, tylko z moją mamą, Anną. Mój ojciec odszedł, zanim jeszcze nauczyłem się mówić. Mama nigdy nie mówiła o nim źle, nigdy się nie skarżyła, ale ja wiedziałem swoje.

Widziałem, jak codziennie wracała z pracy zmęczona, z zaczerwienionymi oczami, z dłońmi spękanymi od zimnej wody i środków czystości. Pracowała jako sprzątaczka w biurach, potem dorabiała jako pomoc domowa, a wieczorami często przyjmowała dodatkowe zlecenia, żebyśmy mieli co jeść.

Nigdy mi nie mówiła, iż jest jej ciężko, ale widziałem to na każdym kroku.

Jako dziecko przysięgłem sobie, iż gdy dorosnę i zacznę zarabiać, zrobię wszystko, by jej pomóc. Żeby już nigdy nie musiała martwić się, czy wystarczy jej na jedzenie i rachunki.

Kiedy dostałem pierwszą pracę, stało się to dla mnie naturalne – co miesiąc przelewałem mamie pieniądze. Na początku było to niewiele, ale z czasem, gdy moje zarobki wzrosły, zacząłem oddawać jej połowę wypłaty. To była moja wdzięczność za lata wyrzeczeń z jej strony.

Przez długi czas nikomu to nie przeszkadzało. Byłem sam, miałem własne życie i wystarczało mi to, co mi zostawało. Ale potem wszystko się zmieniło.

Miłość, małżeństwo i niespodziewana przeszkoda

Kiedy poznałem Martę, poczułem, iż to kobieta mojego życia. Była piękna, mądra, samodzielna. Miała sześcioletniego syna, Antka, z poprzedniego związku i stabilną pracę jako księgowa w Warszawie.

Pokochaliśmy się szybko. Po roku byliśmy już małżeństwem, a ja wprowadziłem się do jej mieszkania.

Byłem szczęśliwy, przekonany, iż wreszcie tworzę swoją własną rodzinę.

Ale nigdy nie rozmawialiśmy na poważnie o finansach.

Marta wiedziała, iż wspieram mamę, ale nigdy nie zapytała o szczegóły. Myślałem, iż to akceptuje, iż rozumie.

Myliłem się.

Pierwsza poważna kłótnia – “Musisz z tym skończyć”

Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy w salonie, Marta wyjęła zeszyt i długopis.

– Musimy poważnie porozmawiać o naszych wydatkach – powiedziała.

Nie podejrzewałem niczego złego. To normalne, iż małżonkowie rozmawiają o budżecie.

Zaczęła wymieniać nasze stałe koszty: czynsz, rachunki, jedzenie, szkołę Antka, oszczędności na przyszłość.

Potem spojrzała mi prosto w oczy.

– Ile dokładnie wysyłasz swojej mamie co miesiąc?

– Połowę mojej pensji – odpowiedziałem, nie widząc w tym nic dziwnego.

Zamarła.

– Żartujesz?

Pokręciłem głową.

Odłożyła długopis i patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę w milczeniu.

– Tomek, to nie może tak wyglądać. Musisz to ograniczyć.

Poczułem, jak coś ściska mnie w żołądku.

– Dlaczego?

Westchnęła.

– Bo teraz masz rodzinę. Antoś rośnie, potrzebuje nowych ubrań, dodatkowych zajęć. Musimy myśleć o własnej przyszłości. A ty oddajesz połowę wypłaty swojej matce?

Zacząłem się denerwować.

– Przecież to moja matka! Poświęciła całe życie, żeby mnie wychować! Nie pozwolę jej teraz żyć w biedzie!

Marta skrzyżowała ręce na piersi.

– Może sprzedać dom i przeprowadzić się do małego mieszkania. Albo znaleźć sobie dodatkową pracę.

Patrzyłem na nią z niedowierzaniem.

– Ma prawie 70 lat! Pracowała całe życie! Chcesz, żeby teraz, kiedy ledwo daje radę, znowu zaczynała wszystko od nowa?!

Ale Marta była nieugięta.

– To nie jest już nasz problem.

To było jak cios.

Wtedy zrozumiałem, iż ona nigdy nie zaakceptuje mojej decyzji.

Gdy teściowa postanowiła się wtrącić, wszystko stało się jeszcze gorsze

Kilka dni później Marta opowiedziała o naszej kłótni swojej matce.

Zaprosiła nas na obiad do swoich rodziców. Myślałem, iż będzie to zwykłe, rodzinne spotkanie. Nie miałem pojęcia, co mnie czeka.

– Tomku – zaczęła teściowa przy deserze. – Chłopcze, pora dorosnąć.

Spojrzałem na nią zaskoczony.

– Co ma pani na myśli?

Wzruszyła ramionami.

– Masz teraz żonę i syna. Nie możesz dalej wydawać pieniędzy na swoją matkę.

Zrobiło mi się gorąco.

– Przecież to moja matka.

Machnęła ręką.

– Dorosła kobieta powinna umieć zadbać o siebie.

Spojrzałem na Martę, licząc, iż mnie wesprze. Ale siedziała cicho.

Wtedy zrozumiałem, iż jestem w tej walce sam.

Decyzja, która niemal zrujnowała moje małżeństwo

Nie mogłem zostawić mamy bez wsparcia. Dlatego postanowiłem znaleźć kompromis – zamiast dawać jej połowę wypłaty, opłacałem tylko rachunki i jedzenie, co kosztowało mnie około 2500 złotych miesięcznie.

Marta, gdy się o tym dowiedziała, wybuchła gniewem.

– przez cały czas to robisz?!

– Tak.

– To zdrada! – krzyknęła. – Wybierasz matkę zamiast własnej rodziny!

– Ona JEST moją rodziną! – odpowiedziałem wściekły.

Spojrzała na mnie chłodno.

– jeżeli tego nie skończysz…

Nie dokończyła zdania.

Ale ja i tak wiedziałem, co miała na myśli.

Co mam teraz zrobić?

Od tego dnia nic już nie jest takie samo.

Czuję napięcie przy każdym przelewie do mamy. Każda rozmowa o pieniądzach kończy się kłótnią. Marta nie chce odwiedzać mojej matki.

Nie wiem, jak długo jeszcze tak wytrzymam.

Kocham Martę i Antka, ale nie mogę zdradzić własnej matki.

Pracuję więcej, żeby starczyło dla wszystkich, ale to nie jest rozwiązanie na zawsze.

I wiem, iż któregoś dnia Marta postawi mi ultimatum.

Co wtedy zrobię?

Jeśli wybiorę mamę, stracę żonę i pasierba.

Jeśli wybiorę Martę, zdradzę kobietę, która poświęciła dla mnie całe swoje życie.

Co wy byście zrobili na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału