Zauważyłeś, jak na ciebie patrzy? Z miłością i podziwem, – przyznała z dumą córka.

newskey24.com 4 dni temu

„Wiesz, jak na ciebie patrzy? Z miłością i podziwem” – powiedziała zadowolona z siebie córka.

Marek wyszedł z łazienki, owinięty tylko ręcznikiem. Krople wody lśniły na umięśnionej klatce piersiowej. Nie mężczyzna, a marzenie. W piersiach Alicji zabiło serce słodkim bólem.

Marek usiadł na krawędzi łóżka i sięgnął po nią, by pocałować. Odchyliła głowę.

„Nie, bo nigdy stąd nie wyjdę. Muszę iść. Kinga pewnie już w domu” – Alicja przytuliła się policzkiem do jego ramienia.

Westchnął ciężko.

„Ala, ile można? Kiedy powiesz córce o nas?”

„Trzy miesiące temu choćby nie wiedziałeś, iż istnieję, i żyłeś sobie świetnie” – odparła, wstając i sięgając po ubranie.

„Czuję, jakbym w ogóle nie żył, tylko na ciebie czekał. Nie mogę bez ciebie dnia…”

„Nie rozdzieraj mi serca. Nie odprowadzaj mnie” – powiedziała Alicja i wymknęła się z pokoju.

Szła ulicą, starając się nie zauważać spojrzeń przechodniów. Zdawało jej się, iż wszyscy wiedzą, skąd wraca. Mężczyźni patrzyli zaciekawieni, kobiety – z dezaprobatą.

Nic dziwnego – miała wszystko: zgrabną sylwetkę, urodę, twarz o wyrazistych oczach i pełnych ustach. Ciemne, gęste włosy wymykały się spinek na karku. A Alicja pragnęła w tej chwili stać się niewidzialna.

***

Wyszła za mąż młodo, w wieku dwudziestu lat, z wielkiej, odwzajemnionej miłości. Prawie od razu zaszła w ciążę. Mąż próbował namówić ją na aborcję – mówił, iż za wcześnie, iż trzeba stanąć na nogi, iż jeszcze zdążą. Ale Alicja nie uległa i urodziła zdrową dziewczynkę, mając nadzieję, iż z czasem mąż się zmieni. ale on nigdy nie pokochał córki. Cóż, wielu mężczyzn jest obojętnych wobec dzieci.

Pewnego dnia zadzwoniła jakaś kobieta i podała adres, gdzie wieczorami bywa mąż Alicji. Nie pognała tam od razu, czekała, aż wróci, i zapytała wprost. Najpierw wszystkiemu zaprzeczał, potem się tłumaczył, w końcu zaczął krzyczeć:

„Jakaś szaleńcza coś powiedziała, a ty od razu wierzysz? Nie różnisz się od niej. Wychodzę, a ty pożałujesz…”

Drzwi zatrzasnął za sobą. Alicja nie chciała żyć, ale córka potrzebowała jej uwagi – przeżyła. Po dwóch tygodniach nie wytrzymała, poszła pod wskazany adres, stanęła za drzewem na podwórku i czekała. Po chwili przeszedł obok jej mąż, prowadząc pod rękę młodą kobietę. Weszli do klatki.

Nazajutrz Alicja złożyła pozew o rozwód. Wiedziała, iż nie potrafiłaby wybaczyć – nie taki miała charakter. Oddała córkę do żłobka i wróciła do pracy.

Czasem w jej życiu pojawiali się mężczyźni, ale żaden nie wydał się na tyle interesujący, by zaryzykować związek. Dopiero po latach Marek zdobył jej serce. Przystojny, wysoki, pasujący do niej. Między nimi rozgorzał gorący romans. Pewnego dnia Kinga zapytała, dlaczego mama tak starannie się ubiera.

„Na randkę” – odparła półżartem Alicja.

„Aaa…” – przeciągnęła córka znacząco. Więcej nie pytała.

Kinga odziedziczyła po mamie figurę, ale nie urodę. Wszyscy dziwili się, jak tak przystojni rodzice mogli mieć tak zwyczajną córkę. Ale Alicja się cieszyła. Za urodę nie kupisz chleba, a tylko przysparza problemów.

Nigdy nie miała przyjaciółek. Winna nie była ona, ale zazdrość innych dziewczyn. Bały się wyglądać przy niej blado. Może dlatego tak wcześnie wyszła za mąż – liczyła, iż w mężu znajdzie przyjaciela.

„Za mało wyrafinowany jak na ciebie, choć przystojny” – mawiała matka.

***

„Kinga, jestem w domu” – zawołała głośno Alicja, wchodząc do mieszkania.

„Odrabiam lekcje” – odpowiedziała córka z pokoju.

Alicja przebrała się i poszła do kuchni. niedługo dołączyła Kinga, usiadła przy stole i urwała kawałek chleba.

„Nie psuj apetytu, zaraz będzie kolacja” – powiedziała Alicja, stawiając talerze i siadając naprzeciw córki. „Chciałam z tobą porozmawiać.”

„Chciałaś, to mów” – Kinga zajadała z apetytem.

„Za niedługo moje urodziny.”

„Pamiętam, mamo.”

„Chciałam zaprosić… mojego znajomego” – wyszeptała z trudem.

„Z którym śpisz?” – Kinga patrzyła na nią spokojnym wzrokiem.

„Spotykam się. Mówisz tak do matki?” – skarciła ją Alicja.

„Jaka różnica? W twoim wieku randka i spanie to to samo.”

„Więc mogę go zaprosić? Nie masz nic przeciwko?” – dopytała.

„Mnie to co. Babcia przyjdzie?” – Kinga wzruszyła ramionami.

Alicja odetchnęła z ulgą. Piętnaście lat – trudny wiek. Córka zdawała się akceptować tę wiadomość.

„Babcia będzie w niedzielę. Ważne, żebyście się z nim dogadali.”

„Daj spokój, mamo, zaproś” – machnęła ręką Kinga.

Całe sobotnie przedpołudnie Alicja spędziła w kuchni, chcąc zaimponować Markowi kulinarnymi umiejętnościami. Przyszedł z ogromnym bukietem róż, podarował pierścionek. Alicja była zaskoczona jego natarczywością.

Starając się przypodobać Kindze, zachowywał się głośno, opowiadał żarty. Córka przeciwnie – była powściągliwa. Gdy Marek wyszedł, Alicja posprzątała, zajrzała do pokoju Kingi i próbowała ją przytulić, ale ta się wysunęła.

„Nie podobał ci się?” – spytała.

„Nie” – odpowiedziała krótko.

„Dlaczego?” – Alicja nie ukrywała rozczarowania.

„Po prostu nie.” Kinga zamilkła. „Rozumiem, iż jesteś młoda, iż miłość i takie tam. Ale mamo, on cię wykorzystuje. Jak ty tego nie widzisz?”

„Babcia ci to podpowiedziała?”

„Co ma babcia do tego? Mam oczy.” Kinga spojrzała na nią z bezsilnością.

Alicja wstała i podeszła do drzwi.

„Mamo, kochasz go?” – szepnęła córka. Alicja skinęła, nie odwracając się. „No to się spotykaj. Tylko nie wprowadzaj go do nas” – poprosiła Kinga.

„Dlaczego?” – Alicja odwróciła sięAlicja spojrzała na córkę, a potem roześmiała się cicho, bo nagle uświadomiła sobie, iż to nie Marek, ale właśnie ta mała, uparta dziewczyna stojąca przed nią, była największą miłością jej życia.

Idź do oryginalnego materiału