**Dziennik, 15 października**
Zaskoczyłem moją synową w dniu jej urodzin, nie wiedząc, iż to ona zrobi mi największą niespodziankę.
Mój syn i synowa nie mieli pojęcia, iż przyjadę na jej przyjęcie. Ich tajemnica złamała mi serce.
W małym miasteczku pod Krakowem, gdzie jesienne liście szeleszczą pod butami, moje życie w wieku 58 lat wywróciło się do góry nogami. Nazywam się Stanisław Kowalski, a rodzina zawsze była moją ostoją. Ale niedawne urodziny synowej, na które przybyłem bez zapowiedzi, odsłoniły gorzką prawdę, która od tamtej pory nie daje mi spokoju.
**Rodzina, moja duma.**
Mój syn Michał i jego żona Kasia to moja chluba. Michał, jedyne dziecko, wyrósł na dobrego i pracowitego człowieka. Gdy przedstawił mi Kasię, od razu przyjęłam ją jak córkę. Młoda, piękna, o lekkim śmiechu wydawała się idealna dla niego. Pobrali się pięć lat temu, a ja starałem się być dyskretnym teściem. Odwiedzałem tylko na zaproszenie, pomagałem z ich córeczką Zosią, przynosiłem domowe ciasta. Wierzyłem, iż tworzymy zgraną rodzinę, związaną miłością i szacunkiem.
Kasia zawsze była uprzejma, ale trochę zdystansowana. Myślałem, iż to przez jej napięty grafik jest graficzką, a Michał pracuje jako inżynier w fabryce. Mają pełne ręce roboty, więc nie narzucałem się. Ale w głębi serca pragnąłem być bliżej, czuć się potrzebny. Urodziny Kasi wydawały się idealną okazją, by jej to pokazać. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę.
**Niespodziewana wizyta.**
W niedzielę, w dniu jej urodzin, obudziłem się z uśmiechem. Kupiłem pudełko jej ulubionych pralinek, włożyłem najlepszą marynarkę i pojechałem do nich bez zapowiedzi. Wyobrażałem sobie euforia Kasi, wspólną herbatę, śmiechy. Wchodząc do klatki, usłyszałem muzykę i gwar z ich mieszkania. Urządzają przyjęcie pomyślałem, rozgrzany nadzieją. Zadzwoniłem do drzwi, nie mogąc się doczekać spotkania.
Otworzyła Kasia, a jej uśmiech zgasł w sekundę. Stanisław? Pan pan tu jest? wyszeptała, wyraźnie zaskoczona. Wszedłem i zastygłem. Salon był pełen gości: przyjaciół, kolegów z pracy, choćby jej rodziców. Stół uginał się od jedzenia, wszyscy się śmiali, a Michał nalewał wino. Ale nikt na mnie nie czekał. Mój syn, widząc mnie, zbladł. Tato, nie mówiłeś, iż przyjdziesz powiedział, a w jego głosie wyczułałem zakłopotanie.
**Tajemnica, która zraniła.**
Próbowałem zachować spokój, uśmiechałem się, gratulowałem Kasi, ale coś we mnie się skurczyło. Dlaczego mnie nie zaprosili? Dlaczego nic mi nie powiedzieli? Czuli się jak intruz wśród obcych. Goście wymieniali spojrzenia, a Kasia gwałtownie zniknęła w kuchni, jakby mnie unikała. Michał próbował rozładować atmosferę, ale jego żarty brzmiały nienaturalnie. Zostałem pół godziny, wręczyłem pralinki i wyszedłem, tłumacząc się pilnym zajęciem. Na zewnątrz rozpłakałem się jak dziecko.
W domu wracałem myślami do tej nocy. Czy tak mało dla nich znaczę? Kasia zawsze była powściągliwa, ale myślałem, iż to jej natura. Teraz zrozumiałem: nie chcieli mnie na tej imprezie. Michał, mój chłopiec, którego wychowałem z miłością, nie uznał za stosowne zaprosić ojca. Ich tajemnica ich odtrącenie przeszyło mnie na wskroś. Poczułem się niechciany, zbędny.
**Ból i pytania.**
Następnego dnia Michał zadzwonił. Tato, przepraszam, nie chcieliśmy cię urazić. Po prostu Kasia zaplanowała swoje przyjęcie, a my nie pomyśleliśmy. Jego słowa brzmiały pusto. Nie pomyśleli o własnym ojcu? Pytałem, czemu ukryli przede mną tę imprezę, ale odpowiedział wymijająco: Tak wyszło. Kasia choćby nie zadzwoniła. Ich milczenie mówiło więcej niż słowa: nie jestem częścią ich świata.
Przypominałem sobie wszystkie starania, by być dobrym teściem. Nie wtrącałem się, pomagałem z Zosią, przynosiłem prezenty. Ale dla Kasi jestem tylko cieniem, którego trzeba tolerować. A Michał wybrał swoją stronę. Ta myśl rozdziera mnie. Czy go straciłem? Czy moja miłość i troska już nic nie znaczą?
**Mój wybór.**
Postanowiłem nie zjawiać się bez zaproszenia. jeżeli nie chcą mnie na swoich uroczystościach, nie będę się narzucał. Ale to tak boli! Zosia to moja radość, a myśl, iż stanę się dla niej obcy, jest nie do zniesienia. Chcę porozmawiać z Michałem, ale boję się prawdy. A jeżeli powie, iż Kasia mnie nie potrzebuje? A jeżeli naprawdę jestem tylko ciężarem?
W wieku 58 lat marzyłem o ciepłych chwilach z rodziną, o śmiechu wnuczki, o wdzięczności syna. Zamiast tego dostałem zamknięte drzwi i lodowate milczenie. Ale nie załamię się. Znajdę siłę, by iść dalej dla siebie, dla przyjaciół, dla tych, którzy mnie doceniają. Może wyjadę w podróż, spróbuję czegoś nowego. Nie wiem, co przyniesie los, ale wiem jedno: zasługuję na szacunek.
**Krzyk rozpaczy.**
Ta historia to mój szloch o sprawiedliwość. Michał i Kasia może nie chcieli mnie zranić, ale ich tajemnica złamała mi serce. Dałem synowi wszystko, a teraz czuję się wykluczony. Nie wiem, jak odzyskać ich zaufanie, ale nie pozwolę, by ich obojętność mnie zniszczyła. Moja miłość do Zosi i Michała przetrwa, choćby jeżeli oni odwrócą się plecami. Znajdę swoją drogę, choćby w wieku 58 lat.













