Zaprzyjaźniłam się z byłym zięciem, a córka się o tym dowiedziała i wypowiedziała mi wojnę

twojacena.pl 1 tydzień temu

— Masz teraz nowego zięcia, mamo! Jak możesz tak postępować? — wrzeszczała Agnieszka, łapiąc powietrze, by nie wybuchnąć płaczem. — Żebyś więcej nie pojawiała się u niego! Pomyśl choć raz o mnie!

Agnieszka kwitła gniewem, mimo iż przekroczyła czterdziestkę. Kilka lat temu rozwiodła się z Jackiem, a później wyszła za innego. Z Jackiem spędziła dwanaście lat, urodziła córkę Zosię, która właśnie skończyła dziesięć lat. Ostatnio Agnieszka zastała swoją matkę, Krystynę, w mieszkaniu byłego męża w małym miasteczku Podgórze. Przywiozła Zosię na weekend i zamarła, widząc matkę, która od jakiegoś czasu coraz częściej odwiedzała Jacka. Poczuła się zdradzona, a jej wściekłość wybuchła jak burza.

Krystyna zawsze marzyła o synu, ale los dał jej tylko córkę. Gdy Agnieszka przyprowadziła do domu Jacka, rodzice nie byli zachwyceni. Zwykły mechanik samochodowy, bez własnego mieszkania — wydawał się niegodnym kandydatem. Krystyna i jej mąż przyjęli go chłodno, ale z czasem, szczególnie po śmierci męża, Krystyna dostrzegła w Jacku dobroć. Stał się dla niej podporą, zawsze gotowy pomóc.

— Wybacz, Krystyno — powiedział Jacek niedługo po ślubie. — Moja mama odeszła, ale nie potrafię nazywać cię „mamą”.

Krystyna nie nalegała. Wystarczyło, iż traktował ją z szacunkiem. Z czasem doceniła jego serce i złote ręce. Gdy Agnieszka była w ciąży z Zosią, a Krystynę zabrano na operację nerek, Jacek biegał między szpitalem a domem. Przywoził jedzenie, trzymał za rękę, dodawał otuchy. Po wyjściu ze szpitala przejął wszystkie obowiązki, chroniąc ją i żonę przed wysiłkiem. A gdy urodziła się Zosia, Jacek promieniał, stając się wyjątkowym ojcem.

Lata mijały, a Agnieszka się zmieniła. Awansowała w pracy, poznała nowych ludzi i zaczęła wstydzić się męża. Krytykowała jego proste ubrania, sposób mówienia, brak dyplomu. „Nawet o książkach nie potrafi rozmawiać!” — skarżyła się matce, porównując Jacka do kolegów. Krystyna próbowała bronić zięcia:
— Sama go wybrałaś, Agniu. Jackowi nie podobał się twój ojciec, ale ty postawiłaś na swoim. A teraz czego się czepiasz?

Serce Krystyny bolało, gdy widziała, jak małżeństwo córki się rozpada. Jacek zarabiał więcej niż niejeden profesor, naprawiał wszystko w domu, kochał córkę — ale Agnieszka tego nie doceniała. W końcu Krystyna nie wytrzymała:
— Jacek ma złote serce i złote dłonie! Żaden profesor nie daje rodzinie tyle, co on!

Agnieszka tylko machnęła ręą. Poznała już nowego adoratora, Marcina, i coraz częściej porównywała go z mężem, widząc w Jacku same wady. niedługo wniosła o rozwód. Jacek wysłuchał jej w milczeniu, nie krzyczał, nie obrażał. Wyszedł tylko do kuchni, a Krystyna widziała, jak drżą mu ramiona. To był cios, choć od dawna czuł, iż między nimi gaśnie bliskość.

Jacek zostawił Agnieszce i Zosi dwupokojowe mieszkanie kupione w czasie małżeństwa, a sam wyniósł się do starego pokoju w kamienicy, który wynajmował. Regularnie płacił alimenty, kupował Zosi prezenty, chodził na szkolne zebrania, zabierał córkę na weekendy. Agnieszka przywoziła Zosię do niego i wszystko układało się dobrze, dopóki Krystyna nie zaczęła częściej odwiedzać byłego zięcia.

Rok temu Jacek sam do niej przyszedł:
— Przepraszam, iż tak rzadko bywam. jeżeli coś trzeba naprawić albo przywieźć, daj znać. I wpadaj do mnie.

Tak zaczęło się ich zbliżenie. Jacek naprawiał krany, przywoził zakupy, a Krystyna przynosiła mu ciasta, rozmawiali o życiu. Często wychodzili we trójkę z Zosią, a Krystyna czuła, iż Jacek stał się dla niej jak syn. Tymczasem Agnieszka, po nowym ślubie, oddaliła się, rzadko dzwoniła, więc Krystyna coraz bardziej ceniła ciepło, które dawał jej były zięć.

Gdy Agnieszka dowiedziała się o ich spotkaniach, wpadła w furię:
— Co, adoptowałaś go sobie? Jak możesz się z nim zadawać, skoro ja mam nowego męża?

Jej słowa bolały, ale Krystyna się nie ugięła. Jacek był jej bliski, człowiekiem, który trzymał ją w najciemniejszych chwilach. Nie widziała w ich relacji nic złego, ale Agnieszka uzyskała to za zdradę. Od tamtej pory córka niemal nie odzywa się do matki, a Krystyna męczy się, rozdarta między miłością do dziecka a przywiązaniem do Jacka.

Postanowiła nie ustępować. Jacek był częścią jej życia, kimś, kto udowodnił lojalność czynami. Agnieszka może się złościć, ale Krystyna nie zrezygnuje z osoby, która stała się rodziną. Tylko liczy, iż córka kiedyś zrozumie — dobre serce jest ważniejsze niż uraza.

Idź do oryginalnego materiału