Zapiski z serca

newsempire24.com 4 dni temu

**Pamiętnik**

Po śmierci ojca Ola z mężem zdecydowali się sprzedać dom na wsi. Ola spodziewała się dziecka, potrzebowali pieniędzy, by kupić większe mieszkanie w mieście.

Był ciepły wrzesień. Ola patrzyła na wieś i nie poznawała jej. W ciągu roku pojawiły się wysokie płoty, na miejscu starych rozwalin stanęły nowe domy z kolorowymi dachami. Tylko ich dom pozostał taki sam.

Kuba zatrzymał *Skodę* przed gankiem. Ola wysiadła i przeciągnęła się. Cisza, a od czystego powietrza aż zakręciło jej się w głowie. Otworzyła drzwi wejściowe i weszła do środka. Dom wydał jej się jakoś skurczony, ciasny.

Rok już w nim nikt nie mieszkał. Po śmierci mamy ojciec przyjeżdżał tu sam. Działka była duża, ale nic nie uprawiał, chodził do lasu, na ryby. choćby w zeszłym roku ciągnęło go tutaj, choć już mocno chorował. Mówił, iż tu łatwiej się oddycha, iż powietrze leczy.

Na początku maja przywieźli go. Dopiero w domu Ola zrozumiała, jak bardzo ojciec podupadł. Nie mógłby tu mieszkać sam. Udało się namówić go, by wrócił z nimi do miasta. Miesiąc później położył się do łóżka, a pod koniec września odszedł.

Ona i Kuba byli typowymi mieszczuchami, nie przyjeżdżaliby tu często. Za daleko od miasta, a urlopy wolą spędzać nad morzem. Bez stałej opieki dom zacznie niszczeć. Już teraz wyglądał na zapuszczony. Postanowili sprzedać, póki jeszcze był solidny i zadbany. Gdy w przyszłości zatęsknią za ciszą i wiejskim powietrzem, kupią coś bliżej miasta.

Łzy nabiegły Oli do oczu pod ciężarem wspomnień. Dom odziedziczyła po babci i dziadku. Najpierw zmarła mama, potem jedno po drugim odeszli dziadkowie, a w zeszłym roku ojciec.

Stanęła przed portretem młodej dziewczyny na ścianie. Kuba wnosił torbę z rzeczami, podszedł do Oli i objął ją od tyłu.

— Nie widziałem u ciebie takiego zdjęcia. Ile ty miałaś lat? — zapytał, wpatrując się w fotografię.

— To nie ja, to mama. Chyba szesnaście albo siedemnaście, jeszcze chodziła do szkoły.

— Jesteś do niej bardzo podobna. Myślałem, iż to ty. — Zajrzał jej w twarz. — Podaj mi wiadro, przyniosę wodę, a ty zagotujesz na herbatę.

Ola pociągnęła nosem i poszła do kuchni. Wróciła z ocynkowanym wiadrem.

— Stało przewrócone. Ale opłucz je. Studnia jest dwa domy dalej — powiedziała, podając wiaderko mężowi.

— Pamiętam. — Kuba wyszedł z chaty, skrzypiąc pustym naczyniem.

Ola wróciła do kuchni, włączyła kuchenkę elektryczną, ale ta nie zapaliła się. *„Bezpieczniki wykręcone”* — przypomniała sobie. Leżały na półce pod licznikiem w pokoju. Wkręciła je, dotknęła dłonią — metalowy krążek już się nagrzewał.

Rozejrzała się. Nic stąd nie zabierze, może tylko zdjęcie mamy. Trzeba pójść do sąsiadów, zapytać, czy komuś przydadzą się jakieś rzeczy.

Po herbacie Ola wstąpiła do sąsiadki. Ich domy nie dzielił wysoki płot.

— Sprzedajecie? — zapytała ciocia Basia.

— Tak — skinęła głową Ola.

— Wpadnę, popatrzę, choć u mnie też pełno gratów. Powiedzieć innym?

— Proszę — ucieszyła się Ola.

Wróciła do domu. Kuba wybierał, co można spalić. Piec i tak trzeba było napalić. W domu było wilgotno. Kuba zajął się piecem, a Ola wdrapała się na strych po trzeszczących pod jej ciężarem schodach.

— Może lepiej ja? — zapytał mąż, odrywając się od papierów na stole.

— Nie, sama.

Dawniej Ola bała się wchodzić na strych. Nocą słyszała czyjeś kroki nad głową. Ktoś tam chodził. Ojciec mówił, iż to koty albo dom trzeszczy, stygnąc po upalnym dniu. Ale i tak nakrywała się kołdrą po czubek głowy i tak zasypiała.

Słońce wpadało na strych przez małe kwadratowe okienko. Pyłki tańczyły w jego promieniach jak żywe.

— I nie ma tu nic strasznego — powiedziała głośno Ola.

Od jej głosu cienie w kątach przywarły do ścian. Starała się nie zaczepiać dużych pajęczyn zwisających z dachu, rozpiętych między sznurami, na których babcia suszyła pranie w deszczowe dni. Ola otworzyła jedną z pudeł. Leżały w nim bombki. *„Niesamowite — pomyślała — babcia z dziadkiem stawiali choinkę”.* Nigdy nie była tu zimą.

W innym pudełku leżały zabawki. W ogóle ich nie pamiętała. W kącie stał kołowrotek. Nic tu nie było potrzebne. Ola podeszła do krawędzi włazu, odwróciła się. Wzrok przykuł róg książki lub zeszytu wystający spod deski tuż przy dachu.

Wróciła, pociągnęła za róg i wyciągnęła gruby zeszyt. Kartki pożółkłe, sklejone od wilgoci i czasu. Ola zobaczyła notatki pod datami. Zrozumiała, iż to pamiętnik. Pamiętnik mamy.

Niedobrze czytać cudze pamiętniki. Mamy nie było od lat, a jej myśli, zapisane na pożółkłych kartkach, pozostały. Z drugiej strony — po co pisze się pamiętniki? Żeby kiedyś ktoś je przeczytał. Dlaczego więc mama schowała go tak wysoko?

Ola usiadła na odwróconym starym wiadrze i postanowiła przejrzeć zeszyt, rzucić okiem, o czym marzyła mama. Niektóre wpisy były długie, szczegółowe, ale najczęściej składały się z kilku zdań.

Ola otworzyła stronę na chybił trafił i zaczęła czytać.

*21.06.1988. Wczoraj przyjechał Marek. Jaki on jest przystojny! Dzisiaj spotkaliśmy się nad rzeką. Już pływał, gdy przyszłam się wykąpać. Zobaczył mnie, wyszedł z wody. Wyższy ode mnie o dwie głowy. Przy nim poczułam się taka malutka…*

*23.06. Powiedział, iż jestem ładna, i patrzył na mnie tak, iż zrobiło mi się gorąco. Myślę tylko o nim…*

Ola oderwała wzrok od zeszytu. Znała mamę jako mamę, w ogóle nie znała jej jako dziewczyny zakochaniej w kimś, kim nie był ojciec. Zrobiło jej się nieprzyjemnie. Czy miała prawo to czytać? Czy sama chciaOla zamknęła pamiętnik, wzięła głęboki oddech i postanowiła, iż tajemnica mamy na zawsze pozostanie między nimi, tak jak dom, który niedługo stanie się tylko wspomnieniem.

Idź do oryginalnego materiału