Już sto razy żałowałam, iż zdecydowałam się zabrać mojego nowego chłopaka, Jakuba, na te wielkanocne święta do mojej mamy, Danuty Kowalskiej. Wydawać by się mogło, iż rodzinne święto to coś pięknego: baby, pisanki, bliscy przy stole. Ale kiedy zobaczyłam, ile ludzi wcisnęło się do domu mamy, chciałam się odwrócić i uciec. Wszystkie moje trzy siostry – Kinga, Ola i Zosia – przyjechały z mężami i dziećmi. Do tego brat mamy, wujek Marek, z żoną i dwoma dorosłymi synami. A do tego jeszcze jacyś dalsi krewni, których, szczerze mówiąc, ledwo pamiętałam z imienia. I w środku tego rodzinnego chaosu ja i Jakub, mój nowy chłopak, którego odważyłam się przedstawić rodzinie. Lepiej było tego nie robić.
Od samego progu zaczęły się przygody. Ledwo weszliśmy, a mama już rzucała się na Jakuba z pytaniami: „Jakubie, a czym ty się zajmujesz? Ile masz lat? A jakie macie plany?” Jakub dzielnie się trzymał, odpowiadał spokojnie, z uśmiechem, ale widziałam, jak się spinał. A moje siostry, jakby się zmówiły, postanowiły zrobić mu prawdziwy egzamin. Kinga, najstarsza, od razu zaczęła opowiadać, jak jej mąż dostał awans i kupili nowe SUV. Ola chwaliła się, iż jej córka już tańczy w balecie i występuje na scenie. Zosia, najmłodsza, tylko dolewała oliwy do ognia, szepcząc pod nosem: „No i co, siostrzyczko, gdzie takiego młodego znalazłaś?” Jakub jest ode mnie pięć lat młodszy i, jak się okazało, to stało się główną sensacją wieczoru.
Danuta Kowalska, moja mama, postanowiła, iż jej misją jest nafaszerować Jakuba jedzeniem. Co chwilę dokładała mu baby, mówiąc: „Jedz, synku, jesteś taki chudy, trzeba się wzmocnić!” Jakub zawstydzony dziękował, ale widziałam, iż ledwo daje radę z mamą. A potem mama zaczęła wspominać: „Wiesz, Jakubie, nasza dziewczyna w dzieciństwie marzyła, żeby wyjść za pilota! Ty oczywiście nie jesteś pilotem, ale chłopak z ciebie niczego sobie, tylko nie zawiedź!” Stół wybuchnął śmiechem, a ja marzyłam, żeby się pod ziemię zapaść. Jakub tylko się uśmiechnął, ale wiedziałam, iż jest zakłopotany.
Wujek Marek, brat mamy, uznał, iż musi sprawdzić Jakuba na wytrzymałość. Nalał mu domowego wina i wzniósł toast: „Za młodych! Ale, chłopie, wiesz, iż w naszej rodzinie jest surowo? Kobiety u nas mają charakter!” Jakub skinął głową, wypił, ale zauważyłam, jak mocniej ścisnął moją dłoń pod stołem. A kiedy wujek Marek zaproponował mu wyjście na podwórko, żeby „pokazać, jak się rąbie drewno”, nie wytrzymałam. „Wujku, starczy, przecież on nie jest drwalem!” – wyrwało mi się. Wszyscy się zaśmiali, ale Jakub, wyglądało na to, już myślał o ucieczce.
Dzieci moich sióstr dodały jeszcze więcej zamętu. Biegały po domu, krzyczały, przewróciły wazon z kwiatami. Jeden z nich, syn Oli, podbiegł do Jakuba i wykrzyknął: „A ty zostaniesz naszym nowym tatą?” Omal się nie zakrztusiłam kompotem. Jakub, na jego szczęście, nie stracił rezonu: „Na razie jestem tylko Jakubem, ale mogę być twoim przyjacielem”. Chłopiec kiwnął głową i pognał dalej, a ja w duchu biłam Jakubowi brawo za opanowanie.
Najgorsze jednak było wspominanie mojej przeszłości. Kinga, niby od niechcenia, przypomniała mojego byłego męża: „Tamten był starszy, z dobrą posadą, a ty teraz w młodzieży chodzisz?” Poczułam, jak płonę ze wstydu. Jakub udawał, iż nie słyszy, ale wiedziałam, iż to go uraziło. Mama, próbując poprawić atmosferę, zaczęła opowiadać, jak w młodości piekłam baby, ale tylko pogorszyła sytuację. Siostry i wujek Marek na wyścigi przypominali moje dawne romanse, szkolne wybryki, a choćby ten raz, gdy przypadkiem podpaliłam firankę na ubiegłorocznych świętach. Jakub słuchał, uśmiechał się, ale widziałam, iż czuje się obco.
Pod koniec wieczoru byłam na skraju wytrzymałości. Chciałam złapać Jakuba i uciec do domu. Ale on, jakby wyczuwając mój nastrój, szepnął: „Wszystko w porządku, daję radę. Twoja rodzina jest… żywiołowa”. I wtedy zrozumiałam, iż robi to dla mnie. To dodało mi sił. Gdy wszyscy zasiedli do kolejnego toastu, postanowiłam zabrać głos. „Dziękuję, iż wszyscy tu jesteście – powiedziałam. – Ale chcę, żebyście wiedzieli: Jakub jest dla mnie istotny i jestem szczęśliwa, iż jest ze mną. Więc może po prostu świętujmy Wielkanoc bez przesłuchań, co?” Mama skinęła głową, siostry ucichły, a wujek Marek wzniósł kieliszek: „Za mądrą kobietę!”
Pod koniec wieczoru atmosfera zrobiła się cieplejsza. choćby zatańczyliśmy ze Jakubem przy starych piosenkach, które puściła Zosia. Złapałam się na tym, iż mimo całego tego cyrku, to był miły czas z rodziną. Tak, bywają nie do zniesienia, ale to moja krew. A Jakub… przeszedł tę próbę z honorem. Gdy wsiedliśmy do samochodu, żeby wracać do domu, odwrócił się do mnie i powiedział: „Wiesz, twoja mama ma rację. Jesteś dziewczyną, której nie można zawieść”. Rozśmialiśmy się i zrozumiałam, iż ten szalony dzień zbliżył nas do siebie.
Teraz myślę, iż następnym razem przyjedziemy do mamy tylko na herbatę, bez całej tej gromady. Albo chociaż poproszę siostry, żeby powściągnęły żarty. Ale jedno wiem na pewno: Jakub jest wart wszystkich tych rodzinnych spotkań.