Nasza kilkudniowa wyprawa do Nowego Yorku (nie liczac wizyty w Guggenheim, ktora okazala sie calkowita strata 60ciu dolarow) byla super udana. Z niejasnego dla mnie powodu fotografowalam bardzo malo. Bylismy w kawiarniach dwa razy dziennie, a pstryknelam wnetrze tylko jednej, bo podobal mi sie wystroj z regalem ksiazek, nie mam zadnych zdjec z MET, gdzie spedzilismy caly dzien, nic z przejscia calej High Line, zadnych ciastek z Magnolia Bakery, zadnych pierogow w polskiej restauracji, ani najlepszego pho jakie do tej pory jadlam. A propos pho, nasza najulubiensza wietnamska restauracja w naszym miescie byla ostanio zabita deskami, doslownie i teraz spekulujemy, czy zbankrutowala, czy bedzie odremontowana, trzeba bedzie wkrotce sprawdzic. Ale wracajac do NY – tym razem S nie zgubil karty metra wiec jezdzilismy wzdluz i wszerz, w ta i z powrotem. Przeszlismy troche Queens, odwiedzilismy Noguchi muzeum/garden, przeszlismy wyspe Roosevelt, a podczas odpoczynku w parku FDR pstryknelam widok na budynki, gdzie w przyszlosci kupimy mieszkanie za wygrana w lotka 🙂 widzialam klub sportowy, w ktorym krecono sceny mego ulubionego filmu Annie Hall. Na tyle planowania i przeszukiwania internetu nie wiedzialam, ze z wyspy oprocz metra mozna jechac kolejka linowa, i jeszcze wiekszym dla mnie zaskoczeniem bylo to, ze jedzie sie na bilet metra. Tloczno, ale przejazdzka swietna.
Mieszkalismy blisko Rockefeller Center wiec bylo duzo spacerow ogladania historycznych budynkow na Madison Avenue i nowych na Billionaires Row. Dotarlismy choćby dwa razy do budynku Dakota. Odwiedzilismy interesująca wystawe w Publicznej Bibliotece i stuletnia biblioteke w domu Morgana, cudowna. Poza tym, przez, albo dzieki Google przeszlismy duzy obszar centralnego parku, bo szukajac pomnikow Alicji w krainie czarow i Andersena prowadzil nas dookola, ale ostatecznie znalazlam, znalazlam tez filmowy staw, filmowy plac ze swiatynia i pomnik krola Jagiello. Pogoda dopisala, raz czy dwa razy padalo, ale w nocy, dni byly cieple i sloneczne. Niby nie chcialo sie wracac, ale bylam niezle zmeczona chodzeniem, wiec cieszyl mnie powrot do domu.