Zakochałam się w wieku czterdziestu lat, a on zrujnował moje życie… ale nie potrafię go porzucić.

newsempire24.com 2 dni temu

Mam czterdzieści lat i się zakochałam. Naprawdę. Nie w rówieśnika, nie w mężczyznę z ugruntowaną karierą i doświadczeniem. Straciłam głowę dla chłopaka młodszego o piętnaście lat. Tak, zamiast szczęścia dostałam zdradę, upokorzenie i gorycz. Ale, Boże, jak ja go mimo wszystko kocham…

Przed spotkaniem z Wojtkiem byłam kobietą, którą wielu uznałoby za odnoszącą sukcesy. Wysokie stanowisko, stabilna pensja, dobre mieszkanie w Warszawie, córka Maja z pierwszego małżeństwa, która już uczyła się w liceum. Rozwiodłam się z mężem z powodu ambicji — chciał wyjechać pracować do Portugalii, a ja właśnie awansowałam i nie chciałam rezygnować z kariery. Rozstaliśmy się spokojnie, bez kłótni. choćby byłam zadowolona: wolność, niezależność, wszystko pod kontrolą. Ale lata mijały. Były przelotne romanse, ale nic poważnego. Pięć lat przeleciało, a ja nie zauważyłam, jak w lustrze pojawiła się dojrzała kobieta ze zmęczeniem w oczach.

I wtedy, na urodzinach wspólnego znajomego, zobaczyłam jego. Wojtek. Wysoki, wysportowany, uśmiech, od którego zaparło mi dech. On też przyszedł sam. Flirtowaliśmy cały wieczór, a ja — nie wiem co we mnie wstąpiło — zaprosiłam go do siebie na weekend. Córka była u ojca za granicą. Zostaliśmy we dwoje. Wszystko się wydarzyło. I nie raz. Zaczął przychodzić częściej. Raz u mnie, raz w hotelach. Wojtek mieszkał z matką i siostrą — dziwne, ale wydawało mi się, iż wszystko jest przed nami. Po kilku miesiącach przeprowadził się do mnie. Zamieszkaliśmy razem.

Straciłam dla niego głowę. Kupowałam mu drogie zegarki, ubrania, elektronikę. Starałam się go zadowolić we wszystkim, byle tylko został. Był młody, piękny, pożądany. A ja czułam się coraz starsza. Jego siostra — Kasia — często nas odwiedzała. Miła, troskliwa, dobrze dogadywała się z Mają. choćby zabieraliśmy ją nad morze. Nie podejrzewałam niczego. Kasia wydawała się niemal jak młodsza siostra i dla mnie.

Aż pewnego dnia postanowiłam zrobić niespodziankę. Wzięłam wolny dzień, nie mówiąc Wojtkowi, i cicho wróciłam do domu. Usłyszałam… śmiech. Kobiecy i męski. Podeszłam do sypialni i zobaczyłam ich. Wojtek i Kasia. Nago. W moim łóżku. Kasia nie była jego siostrą. Była jego byłą. Albo obecną. Nie wiem. Po prostu oniemiałam. Potem mówił, iż mnie kocha, a z nią wszystko dawno skończone. Ale przecież wszystko widziałam! Prosił o wybaczenie, mówił, iż jest chora, groziła samobójstwem. Że nie może od razu zerwać z nią kontaktów. Że kocha tylko mnie.

Minęły trzy miesiące. przez cały czas mieszka u mnie. Sprząta, gotuje, troszczy się. Ale nie wierzę. Nie mogę go wyrzucić — serce nie pozwala. Ale ufać już nie potrafię. Żyję w piekle wątpliwości. Spoglądam na ekran telefonu, a w każdym jego wiadomości widzę cień Kasi. Nie wiem, jak dalej żyć. Czy moglibyście puścić kogoś, kogo kochacie do bólu, choćby wiedząc, iż was zdradził?..

Idź do oryginalnego materiału