Zagraniczne specjały na wczasach, dziecko kręci nosem. "Musiałam gotować gar pomidorowej"

gazeta.pl 1 dzień temu
Posiłki dziecka to zwykle największy stres rodziców w trakcie wakacyjnych wyjazdów. Nie wszystkie maluchy chcą jeść to, co serwują restauracje czy bary. Wtedy rodzice muszą im zaserwować coś innego. - Toster to mój sprzęt numer jeden podczas wyjazdów. Czasem dziecko zje jakąś zupę w knajpie czy hotelu, czasem nie. Pewności nie mam. A tosty wiem, iż zje zawsze - przyznaje Gosia. Nie ona jedna ma takie doświadczenia.
Żywienie dzieci na urlopie to, jak przyznają sami rodzice, "temat rzeka". Są maluchy, które trudno przekonać do dań innych niż te serwowane w domu. Niektórzy twierdzą, iż choćby podczas podróży nie mogą sobie pozwolić na przerwę w gotowaniu. Chyba iż ich dzieci miałyby chodzić głodne, a tego, by nie chcieli.


REKLAMA


Zobacz wideo Triki, które pomogą wam zaoszczędzić pieniądze przy planowaniu wakacji. W te dni kupuj bilety [MAMY CZAS]


Dzieci nie chciały jeść nic poza lodami. Matka gotowała pomidorową na wakacjach
Hania z rozbawieniem wspomina ubiegłoroczne wczasy. Wszystko za sprawą dzieci, które mają bardzo wybredne gusta, jeżeli chodzi o jedzenie i choćby podczas zagranicznych podróży preferują jedynie polską kuchnię. - Pojechaliśmy z dziećmi na wakacje w dwie rodziny. Ja z mężem i córką oraz moja siostra z synkiem i ze swoim partnerem. Nasze dzieciaki mają 6 i 7 lat.


Z mężem jak gdzieś jeździliśmy, zawsze próbowaliśmy poznać dany region również przez jego kuchnię. Długo jednak nie wyjeżdżaliśmy, bo Natalka była za mała. Tym razem zaplanowaliśmy podróż do Chorwacji. Nastawiliśmy się, iż będziemy jeść langusty, czarne risotto, homary. Mieliśmy stołować się w knajpkach, ale życie gwałtownie zweryfikowało nasze plany. Natalka i Antoś nie chcieli tknąć absolutnie niczego w restauracji. No, może z wyjątkiem lodów


- opowiada. - Nawet, jak zamawialiśmy jakieś zupki i kotleciki podobne do tych serwowanych w Polsce, dzieciaki kręciły nosem. Skończyło się na tym, iż musieliśmy chodzić do lokalnych marketów i szukać produktów, które pozwolą na przyrządzenie polskiego, domowego obiadu. Drugi dzień nad Adriatykiem, a ja musiałam gotować gar pomidorowej. Całe szczęście, iż mieliśmy domek z kuchnią i pod zlewem znalazłam garnek - dodaje.


Matka musiała gotować na wakacjach. Dziecko nie chciało nic jeść Shutterstock, autor: PawelKacperek


Matka gotuje dziecku choćby na all inclusive
Weronika przyznaje, iż zawsze na wakacje ma w bagażniku produkty, z których będzie mogła ugotować coś dziecku. Wie, iż córka prawdopodobnie nie będzie chciała niczego spróbować, poza frytkami, a też nie wyobraża sobie, aby przez tydzień żyła na fast foodach.


Na każde wakacje zabieramy ze sobą mnóstwo jedzenia, żeby coś ugotować naszej siedmioletniej córce. Jest bardzo wybredna, nie chce próbować nowych dań. Śmieję się, iż to jedyne dziecko, które nie biega na all inclusive z talerzem i nie nakłada wszystkiego, co popadnie


- opowiada. - I tak zawsze mam jakiś zestaw, żeby móc jej coś ugotować, albo wiozę zawekowane zupy czy spaghetti. Bo dodam, iż moje dziecko nie zje tych dań ugotowanych przez kogoś innego. Nie wiem, mam nadzieję, iż to się zmieni, bo nie ukrywam, iż to trochę uciążliwe - dodaje.
Co zabiera rodzina na wakacje? Toster to sprzęt numer jeden
Gosia zawsze musi zabierać ze sobą toster. Nigdy nie ma pewności, iż namówi syna do zjedzenia tego, co jest w restauracji. - Toster to mój sprzęt numer jeden podczas wyjazdów. Czasem dziecko zje jakąś zupę w knajpie czy hotelu, czasem nie. Pewności nie mam. A tosty wiem, iż zje zawsze. Mam świadomość, iż to nie jest zdrowe danie, ale nie oszukujmy się, na urlopie najważniejsze jest to, by dziecko zjadło cokolwiek. Oczywiście poza frytkami, te też ratują sytuację.


Okazuje się, iż toster to także sprzęt, bez którego nie rusza się z domu Ania, jeżeli gdziekolwiek jedzie ze swoimi dziećmi. - Moje dzieci uwielbiały tosty, a więc zawsze, ale to zawsze, jak wyjeżdżaliśmy na wakacje nad morzem, braliśmy ze sobą kilka chlebów tostowych, ser i toster. Dzieci potrafiły przez cały wyjazd jeść na śniadanie tosty. Jak sugerowaliśmy, żeby zjadły co innego, to był płacz.


Pamiętam, iż jednego roku tuż przed wyjazdem nagotowałam rosołu. Nie miałam żadnych skrupułów, żeby zawekować kilka słoików i wziąć na wczasy


- wspomina - Jako iż mieszkaliśmy w domku, był dostęp do płyty i były garnki, więc słoiki poszły już w pierwszych dniach pobytu - dodaje.


Czy gotujesz dziecku podczas wakacyjnych wyjazdów? A może Twoja pociecha chętnie je wszystko, co serwuje hotelowa restauracja? Napisz do nas: [email protected]. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału