Spokojna alternatywa dla zatłoczonych kurortów. Na czarnych plażach odpoczniesz jak król

gazeta.pl 2 godzin temu
Na Teneryfie jest miasto, w którym święta można spędzić bez zgiełku kurortów. Puerto de la Cruz łączy ocean, czarną plażę i zabytkowe uliczki. Kto szuka zimowego resetu, często kończy tu, zamiast w zatłoczonych ośrodkach wypoczynkowych. Do tego dochodzi sztuka uliczna i ogrody pełne egzotycznych roślin.
Puerto de la Cruz bywa kojarzone z Hawaną i Nowym Orleanem, bo w zabudowie widać kolonialny charakter, drewniane balkony i stare fasady. W mieście zachowały się też ślady zagranicznej obecności, co sprawia, iż ma ono bardziej wielowarstwową historię niż wiele nadmorskich miejscowości na wyspie. Ten klimat nie opiera się na jednej atrakcji, tylko na połączeniu architektury, zieleni i dzielnic, które zmieniały się na przestrzeni lat. Dlatego zimowy wyjazd może tu wyglądać jak spokojny spacer po miejscu, które ma własną opowieść.

REKLAMA







Zobacz wideo Pożary na Teneryfie. Służby ewakuują turystów i mieszkańców



Kolonialne fasady tworzą wrażenie podróży w czasie. Stare centrum potrafi przypominać miasta po drugiej stronie oceanu
Puerto de la Cruz ma układ ulic i zabudowę, które rozwijały się przez stulecia, a część budynków wiąże się z czasami sięgającymi XVI wieku. W historycznym centrum widać domy o dwóch lub trzech kondygnacjach, kamienne elewacje i drewniane balkony, które budują charakter miejsca. Taki zestaw detali sprawia, iż porównania do Hawany pojawiają się naturalnie, bo podobne rozwiązania architektoniczne są tam codziennością. Z kolei skojarzenie z Nowym Orleanem bierze się z atmosfery starych ulic, gdzie łatwo wyobrazić sobie życie sprzed setek lat.
W tle pojawia się również wątek brytyjski, widoczny w lokalnych śladach związanych z dawną społecznością protestancką. Cmentarz angielski przypomina, iż w mieście mieszkali cudzoziemcy, a kontakty międzynarodowe wpływały na jego tożsamość. To detal, który wiele mówi o przeszłości portowej miejscowości, bo takie miejsca rzadko rozwijały się w izolacji. Dzięki temu spacer nie jest tylko oglądaniem ładnych budynków, ale też obserwacją, jak różne wpływy ułożyły się w jedną całość.
Ogród botaniczny pozwala zobaczyć tropiki bez wyjazdu w głąb wyspy. Bliskość oceanu dodaje spacerom chłodniejszego oddechu
W tej części Teneryfy natura nie kończy się na palmach przy promenadzie, bo w mieście działa historyczny ogród botaniczny. Ogród Botaniczny funkcjonuje od XVIII wieku i gromadzi ponad dwa tysiące pięćset skatalogowanych gatunków roślin oraz drzew z Ameryki, Azji, Afryki i Europy. Dla wielu osób to najprostszy sposób, by zobaczyć rośliny z różnych stref klimatycznych w jednym miejscu i zrozumieć, jak różnorodne potrafią być wyspy. Taki spacer jest też wygodny, bo nie wymaga planowania długich dojazdów ani rezygnowania z miejskiej infrastruktury.


Drugą warstwą jest wybrzeże, które ma zupełnie inny charakter niż pocztówkowe plaże z jasnym piaskiem. Czarny piasek na miejskiej plaży jest efektem wulkanicznego pochodzenia terenu i tworzy mocny kontrast z zielenią roślin. W pobliżu działa też kompleks basenów przy oceanie o powierzchni około dziesięciu tysięcy metrów kwadratowych, ulokowany tuż przy linii brzegowej. To rozwiązanie dla osób, które wolą kontrolowane warunki kąpieli, ale jednocześnie chcą pozostać blisko Atlantyku.



La Ranilla pokazuje, iż miasto potrafi zmieniać swoje oblicze. Murale i kolory zamieniły dawną dzielnicę w otwartą galerię
La Ranilla była kiedyś dzielnicą związaną z rybakami, a przez lata uchodziła za część mniej reprezentacyjną. Dzięki miejskiej odnowie niskie domy zyskały nowe życie, a ulice stały się przestrzenią dla sztuki, którą ogląda się w ruchu. Kolorowe elewacje łatwo budzą skojarzenia z karaibską estetyką, bo barwy są tu elementem codzienności, a nie dekoracją na jeden sezon. Murale dodatkowo porządkują przestrzeń, bo prowadzą wzrok i tworzą punkty, przy których ludzie zwalniają tempo.
Z czasem dzielnica zaczęła przyciągać nowe miejsca, w których można odpocząć po spacerze. Pojawiły się punkty usługowe, co sprawiło, iż okolica stała się żywsza i bardziej przyjazna dla odwiedzających. W praktyce oznacza to, iż sztuka uliczna nie jest dodatkiem do miasta, tylko jednym z powodów, dla których wiele osób wybiera dłuższy spacer właśnie tam. La Ranilla jest też dowodem na to, iż odnowa przestrzeni może zachować lokalny charakter, zamiast go zastąpić.


Status zabytkowy chroni układ miasta przed przypadkowymi zmianami. To dzięki temu spacer po centrum ma spójny rytm
Historyczne serce Puerto de la Cruz tworzą strome ulice i zabudowa, która w dużej mierze powstawała między XVIII a XX wiekiem. W tej części miasta łatwo zobaczyć, jak dawne rozwiązania architektoniczne przetrwały mimo zmian w turystyce i stylu życia. To właśnie dlatego centrum działa jak naturalna trasa spacerowa, bo prowadzi od jednego detalu do kolejnego, bez potrzeby szukania sensacji. W okresie zimowym taki spacer bywa szczególnie przyjemny, bo temperatury częściej sprzyjają chodzeniu niż leżeniu na plaży.
Miejsce ma również formalne wyróżnienie, które podkreśla jego wartość. Historyczne centrum zostało uznane za zespół historyczno artystyczny w 1985 roku, co wzmacnia ochronę lokalnego dziedzictwa. Dla odwiedzających to sygnał, iż oglądają przestrzeń, która ma znaczenie kulturowe, a nie jedynie ładny widok. jeżeli ktoś szuka na Teneryfie miasta z klimatem, które można poczuć bez planu zwiedzania, ten układ ulic robi za przewodnika.
Idź do oryginalnego materiału