Zagadkowa noc pod gwiazdami: dramat w lesie

newsempire24.com 23 godzin temu

Tajemnica pod gwiazdami: dramat w Sosnowicy

W wieku 62 lat poznałam mężczyznę i byliśmy szczęśliwi, dopóki nie podsłuchałam jego rozmowy z siostrą. Ta noc przewróciła moje serce do góry nogami, zmuszając mnie do zwątpienia w miłość, którą dopiero zaczęłam odnajdywać.

Kto by pomyślał, iż w wieku 62 lat zakocham się tak mocno jak za młodu? Przyjaciółki śmiały się dyskretnie, ale ja promieniałam szczęściem. Nazywał się Tadeusz i był trochę starszy ode mnie. Poznaliśmy się na koncercie muzyki klasycznej w Sosnowicy. W przerwie przypadkowo zaczęliśmy rozmawiać i odkryliśmy, iż łączy nas miłość do książek i starych filmów. Tamtego wieczoru padał drobny deszcz, powietrze pachniało świeżością i nagrzanym asfaltem, a ja nagle poczułam się młoda i otwarta na świat.

Tadeusz był galantem, uważnym słuchaczem i miał subtelne poczucie humoru. Śmialiśmy się z tych samych historii, a przy nim na nowo uczyłam się cieszyć życiem. ale ten czerwiec, który obdarzył mnie tyle światłem, niedługo przyćmiła tajemnica, o której choćby nie miałam pojęcia.

Spotykaliśmy się coraz częściej: chodziliśmy do teatru, dyskutowaliśmy o poezji, dzieliliśmy się wspomnieniami o latach samotności, do których zdążyłam się przyzwyczaić. Pewnego dnia Tadeusz zaprosił mnie do swojego domu nad rzeką – miejsca jak z pocztówki. Pachniało żywicą, a zachodzące słońce złociło taflę wody. Byłam szczęśliwa jak nigdy. Ale pewnego wieczoru, gdy zostałam u niego na noc, Tadeusz wyjechał do miasta, mówiąc, iż musi “załatwić sprawy”. W jego nieobecności zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię – Weronika.

Nie odebrałam – nie chciałam wyjść na natrętną. Ale niepokój, niczym cień, wkradł się do mojej duszy. Kim była Weronika? Po powrocie Tadeusz wyjaśnił, iż to jego siostra, która ma problemy zdrowotne. Brzmiał szczerze, więc zmusiłam się, by mu uwierzyć. ale w kolejnych dniach wyjeżdżał coraz częściej, a telefony od Weroniki nadchodziły bez końca. Nie mogłam otrząsnąć się z uczucia, iż coś ukrywa. Byliśmy tak blisko, a jednak między nami wyrósł niewidzialny mur.

Pewnej nocy obudziłam się i zorientowałam, iż Tadeusza nie ma obok. Przez cienkie ściany domu dobiegał jego stłumiony głos:
– Wera, poczekaj jeszcze… Nie, ona jeszcze nie wie… Tak, rozumiem… Potrzebuję trochę czasu…

Dłonie zaczęły mi drżeć. “Ona jeszcze nie wie” – te słowa bez wątpienia dotyczyły mnie. Położyłam się z powrotem, udając śpiącą, gdy wrócił. Ale w głowie wirowały pytania. Jaką tajemnicę ukrywa? Dlaczego potrzebuje czasu? Serce ściskał strach i ból.

Rano powiedziałam, iż chcę pójść na spacer i kupić jagód na targu. W rzeczywistości potrzebowałam ustronnego kąta w ogrodzie, by zadzwonić do przyjaciółki:
– Krysia, nie wiem, co robić. Chyba Tadeusz i jego siostra mają jakieś poważne kłopoty. Może długi? Albo coś gorszego… Dopiero zaczęłam mu ufać.

Krystyna westchnęła w słuchawkę:
– Porozmawiaj z nim, Halina. InaczWieczorem nie wytrzymałam i, drżąc, zapytałam Tadeusza o prawdę, gdy tylko wrócił do domu.

Idź do oryginalnego materiału