Najpierw była najmniejsza kawiarnia Dobro&Dobro
Inna i Oleg Yarowy znani są w Polsce jako twórcy sieci kawiarni Dobro&Dobro. Pierwszą założyli w Warszawie przy ulicy Puławskiej 11, a lokal został wpisany do Księgi Polskich Rekordów jako najmniejsza kawiarnia w Polsce (zaledwie 6 m2). Następnie para z Ukrainy rozszerzyła swoją działalność o:
- Gdańsk,
- Kraków,
- Wrocław,
- Kalisz,
- Łódź
- i czeską Pragę.
Kliknij w przycisk, aby zobaczyć zdjęcia z Prosecco Oyster Bar i kawiarni Dobro&Dobro w Polsce
Właściciele kawiarni Dobro&Dobro na początku działalności zainicjowali pomysł „zawieszonej” kawy. Kupując dla siebie, można było kupić drugą kawę dla kogoś potrzebującego. Był to przykład praktycznego potraktowania idei ekonomii społecznej. Taka kawa mogła być odebrana przez przyjaciela lub kogoś nieznajomego.
Po ataku Rosji na Ukrainę, Inna i Oleg włączyli się w organizację pomocy dla swoich rodaków.
- Ważne, by Polska i Unia Europejska dobrze widziały, co dokładnie dzieje się na Ukrainie. Jak ta sytuacja wygląda w rzeczywistości, a niestety wygląda bardzo źle. Szczególnie w Kijowie. Musimy o tym głośno mówić – tłumaczyła Inna w lutym tego roku w rozmowie z serwisem stronakuchni.pl.
Prowadzą restauracje i kawiarnie z kuchnią ukraińską. Teraz chcą pomóc rodakom
W Polsce prężnie działa wiele restauracji i kawiarni serwujących potrawy ukraińskiej kuchni. Resto Lwów, kawiarnie Dobro&Dobro i restauracja Kozaczok w różny sposób starają się pomóc Ukraińcom w…
Prosecco Oyster Bar - luksus na wyciągnięcie ręki
Pomimo galopującej inflacji, trwającej wojny w Ukrainie i niepewnych czasów pandemii właściciele sieci Dobro&Dobro nie poddali się i postanowili otworzyć nowy koncept gastronomiczny - Prosecco Oyster Bar. Pierwszy lokal powstał przy ul. Grodzkiej 51 w Krakowie, a kolejne we Wrocławiu na placu Solnym i latem tego roku w Warszawie, przy ul. Francuskiej 14. Pomysł na podawanie produktów będących symbolem luksusu, czyli owoców morza i prosecco, właściciele zaczerpnęli ze Stanów Zjednoczonych.
- Pomysł na Prosecco Oyster Bar nie jest nowy. Chcieliśmy pokazać drogi produkt, który ludzie kojarzą jako luksusowy. My troszkę zmieniliśmy ten pomysł z Zachodu. Dostosowaliśmy go do polskich warunków. Dodaliśmy zestawy serwowane z frytkami, burgery i kalmara panierowanego. Ja i mój mąż uwielbiamy owoce morza. Zauważyliśmy, iż są one w Polsce traktowane jako drogi produkt, a można podawać je taniej i przez cały czas zachowywać jakość – mówi Inna Yarova.