– Nienawidzę go! To nie mój ojciec! Niech się wynosi. Poradzimy sobie bez niego Kasia wściekała się na swojego ojczyma.
A ja nie rozumiałam tego rodzinnego konfliktu. Dlaczego nie żyć w zgodzie? Nie miałam pojęcia, jakie emocje gotowały się w tej rodzinie.
Kasia miała młodszą siostrę przyrodnią, Olę. Ola była wspólną córką matki i ojczyma. Wydawało mi się, iż traktował ją tak samo jak Kasię. Ale to tylko pozory. Kasia nigdy nie spieszyła się po szkole do domu. Wyliczała, kiedy jej wróg numer jeden znienawidzony ojczym wyjdzie do pracy. jeżeli jednak pomyliła się, a on wciąż był w domu, traciła panowanie nad sobą.
Szeptem zwracała się do mnie:
On jest w domu! Ania, zostań ze mną w pokoju.
Po czym demonstracyjnie zamykała się w łazience, czekając, aż wyjdzie. Gdy tylko drzwi się za nim zatrzaskiwały, od razu wychodziła z ukrycia i wzdychała z ulgą:
No wreszcie poszedł! Ania, masz szczęście, iż masz swojego tatę. A ja męczę się tu. To takie przykre westchnęła ciężko. Chodź, zjemy obiad.
Mama Kasi była świetną gospodynią. W ich domu jedzenie było kultem. Śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja wszystko o wyznaczonych godzinach, pełne witamin. Zawsze, gdy przyszłam do Kasi, na stole stał ciepły posiłek. Garnki i patelnie przykryte ściereczką czekały na domowników.
Pamiętam też, iż Kasia nie lubiły Oli, młodszej o dziesięć lat. Dokuczała jej, wyśmiewała się, czasem choćby biła. Dopiero lata później siostry stały się nierozłączne.
Kasia wyjdzie za mąż, urodzi córkę. Później cała rodzina, z wyjątkiem ojczyma, wyjedzie na stałe do USA.
Po dwunastu latach Kasia urodzi drugą córkę. Ola zostanie starą panną, ale będzie pomagać siostrze w wychowywaniu dziewczynek. Na obczyźnie ich więź jeszcze się zacieśni. Z biologicznym ojcem Kasia będzie korespondować aż do jego śmierci. Miał inną żonę, ale ona była jego jedyną córką.
Choć wychowywałam się w pełnej rodzinie (z obojgiem rodziców), większość moich przyjaciółek pochodziła z rozbitych domów. Wtedy, w dzieciństwie, nie zdawałam sobie sprawy, jakie mieli pretensje do ojczymów. Ale ich życie nie było łatwe.
U Marysi mama i ojczym byli nałogowymi alkoholikami. Wstydziła się ich. Nigdy nie zapraszała nikogo do domu. Wiedziała, iż ojczym będzie krzyczał, a mama go poprze, dorzucając jeszcze klapsa. Ale gdy Marysia skończyła piętnaście lat, potrafiła się już obronić i wtedy dali jej spokój.
Ania, zapraszam cię na urodziny! oznajmiła uradowana.
Zdziwiłam się:
Do twojego domu? Trochę się boję Ojczym nie wyrzuci?
Niech spróbuje! Jego władza nade mną się skończyła. Mama dała mi adres mojego prawdziwego taty. Teraz on mnie chroni. Mieszka niedaleko. Przyjdź, proszę. Mama już gotuje brzmiało to, jakby po raz pierwszy w życiu była pewna siebie.
Nadszedł dzień szesnastych urodzin Marysi. Przygotowałam prezent, dzwonię do drzwi.
Na progu stoi odświętnie ubrana Marysia:
Cześć! Wchodź, siadaj do stołu.
Jej mama i ojczym stali obok. Przywitałam się cicho, z niepewnością. Kiwnęli głowami w odpowiedzi.
Na stole, przykrytym wytartą ceratą, stała miska bigosu, talerz z kromkami chleba i oranżada w szklankach. Do tego kruche drożdżówki. I to wszystko. Ale widać było, iż Marysia jest dumna z tego urodzinowego menu.
Boże, a czym oni jedli na co dzień? Od razu przypomniałam sobie swoje przyjęcie. Mama stała cały dzień przy kuchni. Gotowała, smażyła, piekła. Sałatki, mięso, ciasta, kompot Każdy ma swój los.
Nie okazując zdziwienia, zjadłam bigos z chlebem, popijając oranżadą. Drożdżówkę odłożyłam kruszyła się, a nie chciałam pobrudzić ceraty.
Rodzice Marysi wciąż stali nieruchomo, obserwując nas. W kącie pokoju stało łóżko, na którym leżała jej babcia:
Zosia, nie pij za dużo, bo zapomnisz o mnie i nie nakarmisz.
Marysia zawstydziła się:
Babciu, nie martw się, mama nie pije. Mamy tylko oranżadę.
Staruszka, uspokojona, odwróciła się do ściany, jęknąwszy.
Dziękuję za pyszne jedzenie! wstałam od stołu.
Z Marysią gwałtownie wyszłyśmy. Młodość ma swoje prawa nie było nas stać na siedzenie ze starymi ludźmi
Marysia straci mamę, ojczyma i babcię w jednym roku. Zostanie sama, mając dwadzieścia pięć lat. Nigdy nie wyjdzie za mąż, nie doczeka się dzieci. Mimo iż adoratorów nie brakowało, nic z tego nie wyszło. Wśród nich znalazł się choćby mój były mąż
Właściwie to Marysia podłapała mojego porzuconego męża, przygarnęła go na jakiś czas. Ale i z nim się nie udało. Pewnie miał zbyt trudny charakter.
Byłam też przyjaciółką z Ewą. Miałyśmy po czternaście lat. Ewa mieszkała ze starszą siostrą, Magdą, która skończyła osiemnaście lat. Wydawała mi się dorosła i niedostępna. Była poważna, surowa, rozsądna.
Do sióstr co tydzień przychodziła ich mama. Przynosiła zakupy, gotowała. Sama mieszkała z pierwszym mężem. Magda była z pierwszego małżeństwa, Ewa z drugiego. Ich mama, po kilku latach z drugim mężem (zdążywszy urodzić Ewę), wróciła do pierwszego. Zazdrościłam Ewie tej wolności. Jej mama pewnie ciągle próbowała odpokutować winy wobec pierwszego męża, Magda miała tłum adoratorów, a Ewa była zdana na siebie.
Przyjaciółka wyjdzie za mąż, urodzi córkę. Potem jej męża wsadzą na długo do więzienia. Ewa się uzależni. Znajdą ją martwą w mieszkaniu Magda. Miała czterdzieści dwa lata.
…W naszej klasie pojawi się nowa Ola. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Piękna, zgrabna, o melodyjnym głosie.
Chłopacy wzdychali za Olą. Ale ona miała ukochanego Kamila. Pod koniec lekcji przyjeżdżał po nią samochodem i zabierał swoją boginię w nieznane.
Oli tata zmarłOla wyjdzie za mąż za wiejskiego gospodarza, zamieszka na wsi, a jej syn wyrośnie na twardego chłopaka, który kiedyś zapyta: „Mamo, a dlaczego nie mamy zdjęć z twojego dzieciństwa?”.