Zaczęłam spotykać się z przystojnym kolegą i myślałam, iż znalazłam mężczyznę moich marzeń, ale niedługo gorzko tego pożałowałam.

polregion.pl 2 dni temu

Całe życie poświęcałam karierze i wierzyłam, iż kiedy będę chciała, wyjdę za mąż. Nigdy jednak nie udało mi się znaleźć osobistego szczęścia: mam trzydzieści lat i nigdy nie wyszłam za mąż. W pracy poznałam młodego mężczyznę i się w nim zakochałam, ale było to bez wzajemności. Był sympatyczny, inteligentny i przyciągał uwagę płci pięknej. Zauważyłam, iż dwie dziewczyny z naszego biura również go obdarzały zainteresowaniem. Bywały chwile, kiedy miałam wrażenie, iż również mu na mnie zależy. Podczas każdego spotkania flirtował ze mną czule, składał mi komplementy i okazywał troskę.

Wzięłam jego uprzejmość za szczere zainteresowanie, aż w końcu uświadomiłam sobie, iż tak samo zachowuje się wobec wszystkich atrakcyjnych dziewczyn. Jego obojętność po prostu mnie zraniła. Powiedziałam sobie: „On będzie mój” i zaczęłam działać. Podczas jednej z firmowych imprez zaczęłam flirtować z nim. Inne kobiety zazdrościły mi go, próbowały przyciągnąć jego uwagę, ale byłam niezłomna. Po imprezie pojechaliśmy razem do jego domu i tam spędziliśmy noc. Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście: mężczyzna moich marzeń był tylko mój. Ale jak bardzo się pomyliłam, gdy zaproponowałam kolejne spotkanie. Po tych imprezach kilka się zmieniło. On przez cały czas spotykał się z innymi dziewczynami.

Starałam się nie zwracać uwagi, nie być zazdrosna, ale czasami mi się to nie udawało. Kiedy minął pierwszy etap zalotów, powoli zaczęłam zauważać wady mojego nowego chłopaka. Był zbyt rozpieszczany uwagą kobiet, dlatego czasami czuł się uprawniony do mojej troski. Nie chodziliśmy nigdzie razem, poza restauracjami, ale z jakiegoś powodu zawsze zapominał o pieniądzach, więc najczęściej to ja płaciłam. Może powinnam odejść od niego od razu?

Idź do oryginalnego materiału