Zachwycające Cudo, Mamo! A czy to nie nuży?

newskey24.com 4 godzin temu

„Spodoba ci się, mamo. To prawdziwy cud!” – zachwycony powiedział Jakub.
„A nie znudzi ci się życie z cudem?” – ironicznie zapytała Katarzyna.

Katarzyna stała przy kuchence i nasłuchiwała. Za życia męża zawsze przygotowywała kolację tak, by wszystko było gotowe na jego powrót. Mąż zmarł osiem lat temu. Teraz w ten sam sposób czekała na syna wracającego z pracy.

W drzwiach zaskoczył zamek i z przedpokoju dobiegł głos Jakuba:
„Mamo, jestem w domu”.
„Słyszę” – odparła Katarzyna i uśmiechnęła się.

„A co dziś mamy? Kotlety, smażone ziemniaki?” – Jakub objął matkę i zajrzał przez jej ramię, wciągając nosem aromat ulubionych ziemniaków z zieloną cebulką.

Katarzyna wyłączyła gaz, przykryła patelnię pokrywką.

„Masz dobry humor? Co się stało?” – po barwie jego głosu potrafiła odgadnąć nastrój syna.
Jakub odsunął się lekko.

„Mamo, ożenię się”.

„Najwyższy czas. A czemu Natalia do nas nie wpada?” – spytała Katarzyna, odwracając się twarzą do syna, wpatrując się w jego posępną twarz.

„Żenię się z Dagmarą”.
I Katarzyna poczuła, jak zimny dreszcz przeszedł jej po plecach. Syn od dawna był dorosły. Przytulał ją, okazywał czułość tylko w chwilach szczególnych wyznań albo radości.

„Obiiecujące imię. A co z Natalią?”

„Natalia wychodzi za mąż w sobotę. Nie chcę o tym rozmawiać, mamo. Zjedzmy kolację”.

„Dobrze, iż ślub Natalii nie odebrał ci apetytu. Umyj ręce”.

Katarzyna postawiła przed synem talerz z ziemniakami, usiadła naprzeciwko, podpierając brodę dłonią, i patrzyła, jak je.

„A ta Dagmara, kim jest?”

„To dobra dziewczyna. Sama się przekonasz. Chcę was poznać. W sobotę, na przykład?” – Jakub przestał jeść i spojrzał na matkę. – „Dagmara ci się spodoba, jestem pewny. To prawdziwy cud!” – powiedział z entuzjazmem.

Coś podobnego mówił kiedyś o Natalii. O tym, iż wybrała bogatszego kandydata, Katarzyna dowiedziała się od matki dziewczyny, z którą chodziły do tej samej szkoły i przyjaźniły się, mając nadzieję, iż ich dzieci się pobiorą. Spotkały się przypadkiem w sklepie, a tamta podzieliła się nowiną. Przeprosiła za wybór córki.

„Cudu nigdy za wiele. A nie znudzi ci się życie z cudem?” – ironicznie spytała Katarzyna.

„Mamo, nie śmieszne”.

„A ja się nie śmieję. Opowiedz o niej. Co w niej takiego cudownego?”

„Czemu przyczepiłaś się do tego słowa?” – Jakub się zawahał. – „Jest nauczycielką, uczy w szkole polskiego i literatury, dopiero pierwszy rok. Poważna, oczytana. Dobrze mi z nią”.

„A rodzice?”

„Tata inżynier, mama gospodyni domowa”.

„I przyjechała z…?” – Katarzyna nie dokończyła, czekając, aż syn dopowie.

„A co za różnica, skąd?” – oburzył się Jakub.

„Racja. Więc nie jest stąd. Gdzie będziecie mieszkać?”

„Jeśli masz coś przeciwko, wynajmiemy mieszkanie” – Jakub spojrzał matce w oczy.

„Nie, wcale nie. Będę tylko szczęśliwa. Co ja tu sama będę robić? Będę czekać na wnuki. jeżeli nie dogadamy się, wtedy się wyprowadzicie”.

„Dagmara nie chce się spieszyć z dziećmi, chce najpierw popracować, zdobyć doświadczenie”.

„Dagmara nie chce, Dagmara postanowiła…” – przedrzeźniała Katarzyna. – „Dobrze, zaproś na obiad swojego cuda”. – Wstała od stołu i zabrała pusty talerz do zlewu.

„Jesteś najlepszą mamą na świecie” – Jakub też wstał.

„Mam nadzieję, iż o tym nie zapomnisz, gdy się ożenisz”.

Katarzyna zmywała naczynia i rozmyślała. „Nauczycielka, czyli wszystkie wieczory spędzi na sprawdzaniu zeszytów, przygotowywaniu się do lekcji, a w weekendy będzie wyjeżdżać z klasą na wycieczki…”. Westchnęła. „Jak gwałtownie Jakub wyrósł, już się żeni. Szkoda, iż mąż nie doczekał”.

W sobotę od samego rana Katarzyna czarowała w kuchni. Jakub długo przymierzał się przed lustrem, dobierając koszulę i krawat w tym samym tonie. Potem wyszedł po Dagmarę.

Katarzyna próbowała wyobrazić sobie ową cudowną nauczycielkę, ale na myśl przychodziła jej tylko Lucyna Winnicka, która grała Dagmarę w filmie „Ziemia obiecana”.

Dagmara okazała się drobną, niską dziewczyną z długimi prostymi włosami i dużymi oczami. Nie można było nazwać jej piękną – spotkana na ulicy, nie zwróciłaby uwagi. Jadła mało, każdą potrawę chwaliła oszczędnie. Wino tylko umoczyła usta. Jakub też nie pił, patrząc na nią.

„Nie krępuj się, Dagmaro” – zachęciła ją Katarzyna.

„Stresuje się, boi mnie. Pierwszy raz poznaje przyszłą teściową” – pomyślała Katarzyna. „Co syn w niej znalazł? A może żeni się na złość Natalii? Ach, Natalia, Natalia…”.

Dwa miesiące później odbył się skromny ślub. Przyjechali rodzice Dagmary. Matka też drobna, zalękniona, milcząca. Ojciec żartował, opowiadając, iż jako nastolatek zakochał się w Dagmarze z filmu „Ziemia obiecana”, więc tak nazwał córkę.

„Postać filmową stworzyła Lucyna Winnicka. Lepiej byłoby nazwać córkę na cześć tej wyjątkowej aktorki” – nie wytrzymała Katarzyna.

„Mówiłam mu to samo, ale nie posłuchał, zapisał córkę jako Dagmara” – cicho odezwała się matka Dagmary, spojrzała na męża, spuściła oczy i zamilkła na resztę wieczoru.

„A panią na cześć królowej nazwano?” – nie pozostał dłużny ojciec.

„Gdyby. Rodzice chcieli syna, imię wymyślili wcześniej. Tak zostałam Katarzyną”.

Dziwna była ta para. Ojciec pił, wychwalał córkę, mądrą i piękną. Matka jadła mało, milczała, siedziała wyprostowana, jakby połknęła kij.

Jakub pokazał rodzicom miasto. W prezencie przywieźli masę pościeli, narzut… Słowem, wyprawili córce hojny posag. Ojciec był głową rodziny. Matka nie mogła stąpić kroku bez jego wiedzyI gdy mały Wojtuś przyszedł na świat, Katarzyna zrozumiała, iż największym cudem nie jest ani Dagmara, ani choćby miłość, ale to, jak życie potrafi splatać ludzkie losy w sposób, którego nikt nie był w stanie przewidzieć.

Idź do oryginalnego materiału