Kiedy wracałem z pracy do domu, zawsze czekał na mnie pyszny obiad przygotowany przez moją mamę. Mieszkała ze mną i moją żoną, zajmowała się kuchnią, ponieważ całe życie pracowała jako kucharka. Od dziecka uwielbiałem jej kotlety, sama robiła domową kiełbasę, ale to właśnie jej kotlety były dla mnie najsmaczniejsze. Czasami żona gotowała dla mnie i również było bardzo smacznie, choć zdarzało się to rzadko. Byłem przekonany, iż to dlatego, iż Maria po prostu nie miała ochoty gotować. Skoro do gotowania i sprzątania była moja mama, to po co miała stać przy kuchence?
Cieszyłem się, iż mogę jeść obiad tylko z matką, bo kiedy proponowałem żonie, żeby zjadła ze mną, zawsze mruczała coś o tym, iż już jadła albo iż nie jest głodna. Byłem na nią skrycie zły, iż nie potrafiła poczekać, aż zjemy razem. Moja matka sugerowała, iż Maria nie chciała jeść, bo cały dzień spędzała na kanapie i nic nie robiła. Została zwolniona z pracy, a tymczasem moja wypłata i emerytura mojej matki znikały w niekontrolowany sposób. Mama wpajała mi to przez wiele miesięcy, aż pewnego dnia wróciłem do domu, a Marii już nie było.
Słuchałem kłamstw matki, która mówiła, iż żona mnie zostawiła, iż ma romans i wiele innych paskudnych rzeczy. Na szczęście miałem na tyle rozsądku, żeby skontaktować się z teściową. W końcu słyszałem już wystarczająco dużo…
– Nie zauważyłeś, iż Maria nic nie jadła? Tak bardzo schudła, skóra i kości, a twoja matka nie dopuszczała jej do kuchni. Maria wykonywała prace domowe, ale nie dostawała jedzenia. Twoja matka mówiła: “Kto nie pracuje, ten nie je!” Czyli twoja matka spędzała całe dni w domu i mogła jeść, a Maria nie miała prawa tknąć jedzenia? W takim razie jej stopa już nigdy nie postanie w twoim domu!
Zachowanie mojej matki zaskoczyło mnie, tak samo jak moje własne zaślepienie. Wierzyłem we wszystko, co mi mówiła, i nie zauważyłem, iż moja żona cierpi w naszym domu. Maria dostała nową pracę, bez mnie i mojej matki, znów była szczęśliwa, a jej policzki znowu nabrały koloru. Spotkaliśmy się, przeprosiłem, ale ona nie chciała wracać do domu. Powiedziała, iż niedługo wynajmie własne mieszkanie. A co ze mną?
Nie proponuje wspólnego wynajmu, mówi tylko o sobie. Czy przez zazdrość i okrucieństwo mojej matki stracę żonę? A może to tylko chwilowe problemy, a Maria ochłonie i zmieni zdanie? Boję się zapytać, czy mogę z nią zamieszkać, bo co będzie, jeżeli odmówi? Zwłaszcza po wściekłej tyradzie jej matki. Matki w ogóle nie są cukrowe, szczególnie gdy chodzi o drugie połówki ich dzieci, a na pewno moja teściowa powiedziała o mnie wiele złych rzeczy…