Ciasno!
Krystyna ze zdumieniem czytała wiadomość w komunikatorze:
Cześć, córko! Wybacz, iż piszę dopiero teraz, miałem swoje powody. Rozstaliśmy się z twoją matką dawno temu, gdy miałaś trzy lata, więc na pewno mnie nie pamiętasz. Nie będę pisał, iż żałuję, próbuję naprawić błędy i tak dalej. Odszedłem do innej kobiety, którą pokochałem, i nie uważam się za winnego. Zostawiłem twojej matce mieszkanie, w którym mieszkaliśmy, i rzeczy wyszedłem tak, jak stałem. Płaciłem alimenty, może niewielkie, ale w sumie nie zachowałem się podłe.
Teraz do rzeczy. Pięć lat temu wyjechałem z nową rodziną na stałe do Australii, gdzie teraz mieszkamy. Moja mama, a twoja babcia Danuta Szymańska, kategorycznie nie chciała jechać mieszkała w swoim małym dwupokojowym mieszkaniu. Opłacałem jej leczenie i utrzymanie, ale niedawno zmarła. Nie mogłem przyjechać się pożegnać, a choćby na pogrzeb droga z Australii jest trudna i kosztowna, choć żyjemy dostatnio.
Bliskich krewnych mama nie miała, więc nie ma sensu przyjeżdżać i załatwiać formalności, by sprzedać to mieszkanie zysk byłby groszowy, a kłopotów mnóstwo. Dlatego postanowiliśmy zostawić je tobie. Załatwiłem dokumenty i pełnomocnictwa, wysłałem je adwokatowi. Babcia przed śmiercią sporządziła testament na twoje nazwisko. Skontaktuj się z nim, a wszystko wyjaśni. Jego usługi są opłacone, trzeba będzie tylko uiścić opłaty skarbowe i koszty przejęcia. A przede wszystkim zadbać o babciny grób, postawić nagrobek to niewielki wydatek w porównaniu z mieszkaniem, które dostajesz.
Mam nadzieję, iż wykorzystasz ten prezent dla swojego dobra. I jeszcze jedno to dar tylko dla ciebie. Twoja matka dostała ode mnie wszystko mieszkanie, alimenty. Jej ewentualny nowy mąż i ich dzieci mnie nie obchodzą, więc podkreślam: to spadek należy tylko do ciebie.
Bądź szczęśliwa, córko. Twój tata, Marek Wiśniewski.
Dalej były namiary adwokata. Krystyna nie wytrzymała i zadzwoniła. Potwierdzono jej informacje, umówiła się na jutro po południu. Postanowiła na razie nic nie mówić matce najpierw sama musi wszystko sprawdzić.
W dwupokojowym mieszkaniu matki mieszkała też Ewa jej przyrodnia siostra. Nikt nie wiedział, kogo miała za ojca, choćby być może sama matka. Choć Ewa była trzy lata młodsza, zdążyła wyjść za mąż i urodzić jednego po drugim dwóch synów. Teraz we czwórkę tłoczyli się w większym pokoju, a Krystyna z matką w małej sypialni. jeżeli ta historia z mieszkaniem okaże się prawdą będzie świetnie! Oszczędziła trochę grosza na wkład własny pod kredyt. Zarabia nieźle, gdyby wziąć hipotekę i zacisnąć pasa, mogłaby wyciągnąć jakieś kawalerki
Ale teraz los daje jej szansę! Ojciec przesłał plan mieszkania stara kostka, małe dwupokojowe z przechodnimi pokojami, pewnie bez remontu. No i co! Swoje własne! Matka nie będzie puszczać telewizora na cały regulator z głupimi programami, siostrzeńcy nie będą urządzać awantur i wchodzić w jej kąt. W końcu będzie mogła nalać sobie wannę z pachnącą pianą i leżeć, ile dusza zapragnie. Wyjść z łazienki, owinięta tylko w ręcznik, albo i bez niego.
Skończy się codzienna walka o jej jedzenie z lodówki, a w zlewie nie będzie góry brudnych naczyń. Wieczorem po kąpieli owinie się w szlafrok, zaparzy mocną kawę i usiądzie z laptopem, projektując wnętrza, które całkiem nieźle się sprzedają.
A w ogóle Krystyna uśmiechnęła się zawstydzona w końcu będzie mogła ułożyć sobie życie! W małym pokoju urządzi sypialnię, tam nikogo nie wpuści. W kuchni zrobi minigabinet, a w dużym pokoju będzie przyjmować gości! Uśmiech zniknął natychmiast najpierw musi wszystko dokładnie sprawdzić.
Następnego dnia pojechała do adwokata. Był to mężczyzna po czterdziestce, ubrany nieco niedbale, ale w drogie markowe rzeczy. Potwierdził słowa ojca, pokazał dokumenty. Pojechali do mieszkania, otworzył drzwi i oprowadził po pokojach. Stan lokalu był marny, zmęczony życiem, jak to mówią, ale Krystynę to nie zniechęciło z takimi problemami sobie poradzi.
Zapytała, kiedy dostanie klucze. Adwokat odpowiedział, iż formalności potrwają pół roku od śmierci babci, ale innych spadkobierców nie ma, więc raczej nie będzie problemów. Klucze może wziąć od razu, ale z remontem lepiej poczekać nigdy nic nie wiadomo. Polecił jednak wymienić zamek i pokazać się sąsiadom, żeby widzieli, iż mieszkanie ma gospodarza.
Teraz Krystyna musiała powiedzieć o wszystkim matce. Oczywiście, jej i Ewie nie będzie tak wygodnie jak jej, ale zawsze jedno mniej miejsce w domu to ulga. Matka przyjęła wiadomość bez entuzjazmu.
A dlaczego Marek załatwia to przez ciebie? spytała niechętnie.
Jak to dlaczego? zdziwiła się Krystyna. Jestem jego córką!
A ja jego żoną, choć byłą, i sprawy majątkowe powinny być uzgadniane ze mną!
Mamo, przepraszam, ale to mieszkanie babci, a ona zapisała je mi, bo tata nie może przyjechać z Australii, żeby przejąć spadek i sprzedać tę ruderę. I nie ma komu tego załatwić. Więc wpadł na ten pomysł, żebym to ja się tym zajęła i dostała babcine mieszkanie.
Co znaczy dostała? Z jakiej racji przywłaszczasz sobie wyłączne prawo do niego?
Jak to z jakiej racji? oniemiała Krystyna. To mój spadek!
A ja? A Ewa z dziećmi? Jesteśmy ci obce?
Nie, mam Nie, mamo, nie jesteście mi obce szepnęła Krystyna, odwracając się do laptopa, wiedząc, iż teraz wreszcie zyska wolność, której tak bardzo pragnęła, a łzy matki przestaną być jej ciężarem.