Karolina zawsze szuka różnych sposobów na zarabianie pieniędzy. Przedsiębiorczość i umiejętność liczenia pieniędzy ma we krwi. Sama w sobie nie jest to zła cecha, o ile nie cierpi na tym rodzina.
Jednak jej syn Mateusz w ogóle nie chce pamiętać swojego dzieciństwa. Jego matka od najmłodszych lat zostawiała go samego w domu, wyjeżdżając gdzieś do pracy na pół etatu. Czasem szła na zakupy, czasem wpadała na jakiś wątpliwy pomysł, iż później odwiedzała ich policja.
Dobrze, iż nikt wtedy nie siedział w więzieniu. Niedawno przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania: sprzedaliśmy pokój w mieszkaniu komunalnym i wzięliśmy kredyt hipoteczny na trzypokojowe mieszkanie z ogromną kuchnią.
Mateusz zaprosił matkę, żeby pochwalić się zakupem i żeby cieszyła się razem z nami. Tylko zachowanie teściowej odbiegało od naszych oczekiwań:
-Co za rezydencja! - zachwycała się, chodząc po pokojach. - Okazuje się, iż jesteście tacy bogaci! Tyle tu miejsca, a wy tylko we dwoje!
-Mamo, jacy bogaci ludzie!- mówił mój mąż — Wzięliśmy kredyt hipoteczny — będziemy musieli spłacać bank przez dwadzieścia lat.
Jednak moja teściowa odbierała te wyjaśnienia zupełnie inaczej niż normalni ludzie.
-Więc trzeba pilnie poszukać innych sposobów na zarobienie pieniędzy — zaczęła swoje zwykłe rozmowy — Można przewozić towary i sprzedawać je z marżą albo... wynajmować tu pokoje.
-Jakie pokoje? - zdziwiłam się, przerywając nalewanie herbaty do filiżanek. Karolina wybuchnęła śmiechem, patrząc na moją minę. Uspokoiła się z trudem i wyjaśniła swój pomysł:
-W mieście jest teraz tylu turystów, iż można zwariować. I nie każdego stać na wynajęcie całego mieszkania — wyjaśniła nam sytuację — Więc wynajmują pokoje, tak jest taniej. Dlaczego miałabyś pozwolić, żeby pokoje stały bezczynnie? Znajdę kogoś, kto się do was wprowadzi!
Moja teściowa powtarzała nam jak papuga, iż to świetna opcja, aby jak najszybciej spłacić nasze długi i żyć długo i szczęśliwie.
-Możecie zatrzymać jedną sypialnię dla siebie, a pozostałe dwa pokoje wynająć — powtarzała. -Macie dwie łazienki, więc nie będziecie musieli przepychać się tyłkami przy zlewie. I jakoś podzielicie się kuchnią.
Siedziała taka szczęśliwa, lśniąca jak wypolerowany nikiel. Nie mogliśmy ukryć naszego przerażenia taką perspektywą. Po pierwsze, mamy wystarczające dochody, aby spłacić kredyt hipoteczny i nie głodować. Po drugie, pomysł wpuszczania obcych ludzi do mieszkania na noc przeraża mnie.
-Dziękuję, mamo, ale to nie jest dla nas odpowiednie — wtrącił gwałtownie mój mąż, zanim jego matka znów zaczęła się wydzierać. - Nie kupiliśmy mieszkania po to, żeby kogoś wpuszczać.
Teściowa tylko roześmiała się z naszego rozumowania. - Zobaczymy, jak będziecie śpiewać, gdy nie będziecie mogli spłacić kredytu hipotecznego. Zaraz znajdą się najemcy i cena pójdzie w górę.
Myślałam, iż teściowa zrezygnowała ze swojego pomysłu, ale tak się nie stało. Następnego dnia do drzwi zadzwonił mężczyzna w brudnym kombinezonie. Powiedział, iż obiecano mu tu łóżko. Musieliśmy zmusić gościa do wyjścia — był tak niechętny do opuszczenia mieszkania, iż ciągle próbował się do niego dostać. A gości było nie dwóch czy trzech, ale ponad dwudziestu!
Wieczorem mój mąż oszalał i wyłączył domofon i dzwonek do drzwi. Tylko od czasu do czasu słyszeliśmy pukanie do drzwi, ale choćby na nie nie reagowaliśmy.
-To zdecydowanie dzieło mojej matki — powiedział ponuro, opadając zmęczony na kanapę. Po cichu się zgodziłam. Tylko teściowa może tak odważnie snuć plany i wcielać je w życie, nie zważając na opinie innych. Zadzwoniła do mnie następnego dnia z oburzeniem:
-Dlaczego nie pozwalasz nikomu się wprowadzić? - praktycznie krzyczała — Tak bardzo reklamowałam was na najbliższym placu budowy, ludzie powinni przychodzić tłumnie!
Zostawiłam męża, żeby poradził sobie z jego przedsiębiorczą matką, nie chciałam psuć sobie nerwów rano. Nie wiem, co powiedział, ale moja teściowa nie dzwoni do mnie od kilku dni. I ignoruje syna, co mi zupełnie nie przeszkadza.