Mój syn.
A przynajmniej tak myślałem przez ostatnie pięć lat.
Teraz nie wiedziałem już nic.
To był zwykły dzień.
Nic nie zapowiadało, iż w kilka sekund moje życie rozsypie się jak domek z kart.
— Przepraszam, ale chyba zaszła pomyłka… — usłyszałem w słuchawce.
— Jaka pomyłka?
— Wyniki badań… nie zgadzają się. Pan nie jest biologicznym ojcem dziecka.
Świat zawirował mi przed oczami.
— To niemożliwe.
— Przykro mi.
Siedziałem przy stole, czekając, aż ona wróci do domu.
Serce waliło mi jak młotem.
Kiedy weszła, spojrzała na mnie zaskoczona.
— Coś się stało?
Położyłem na stole wyniki badań.
— Wyjaśnisz mi to?
Chwila ciszy.
Potem westchnęła.
— Chciałam ci powiedzieć…
— Kiedy?! Po dziesięciu latach?
— Bałam się, iż cię stracę.
— Stracić mnie?! — wstałem gwałtownie. — Straciłaś mnie w momencie, kiedy zdecydowałaś się na kłamstwo!
— Ale przecież go kochasz…
To było najgorsze.
Kochałem go.
Był moim synem, choćby jeżeli nie łączyła nas krew.
Ale jak miałem dalej żyć z kobietą, która przez pięć lat patrzyła mi w oczy i kłamała?
W nocy usiadłem na skraju łóżka i spojrzałem na chłopca, który spał spokojnie.
Dla niego nic się nie zmieniło.
Dla mnie – wszystko.
Nie wiedziałem, co robić.
Nie wiedziałem, kim teraz jestem.
Ojcem?
Czy tylko człowiekiem, który przez lata żył w cudzym życiu?