Z życia wzięte. "Po raz pierwszy postanowiłam kupić sobie coś drogiego i wartościowego": Ale teraz moje dzieci i mąż są na mnie obrażeni

zycie.news 7 godzin temu

O dzieciach – żeby miały wszystko, czego im potrzeba. O mężu – żeby czuł się kochany, zadbany, szanowany. O domu – żeby był ciepły, pełen zapachu świeżego chleba i czystych ręczników. O wszystkich – tylko nie o sobie.

Gdy dzieci rosły, ich potrzeby stawały się coraz większe: nowe telefony, markowe ubrania, zagraniczne wyjazdy. Zawsze znajdowałam sposób. O siebie pytałam rzadko. Najczęściej wtedy, gdy coś naprawdę bolało.

Aż pewnego dnia... przechodząc obok wystawy sklepowej, zobaczyłam coś. Coś, czego pragnęłam od lat, ale zawsze uznawałam za „zbytek”.


Piękną, klasyczną, manualnie wykonaną torebkę – symbol siły, kobiecości, odrobiny luksusu w codzienności pełnej kompromisów.

Weszłam. Dotknęłam miękkiej skóry. Poczułam, iż bije ode mnie jakaś inna energia – przypomnienie, iż też zasługuję.

Długo zastanawiałam się przy kasie. Serce biło jak szalone. Ale kupiłam ją. Dla siebie. Pierwszy raz w życiu.

Wracając do domu, czułam się jak dziecko, które niesie najdroższy skarb. Cieszyłam się, jakby świat miał tego dnia wyglądać inaczej – lepiej.

Ale wtedy zobaczyłam ich spojrzenia.

Męża – pełne chłodnej oceny. Córki – zmarszczone brwi. Syna – uśmieszek niedowierzania.

– Naprawdę? Na to wydajesz pieniądze? – zapytał mąż, jakby był rozczarowany.
– Mogłaś kupić coś dla domu – rzuciła córka.
– Albo dołożyć do mojego kursu – dodał syn.

Patrzyłam na nich. Na moją rodzinę, dla której byłam gotowa oddać wszystko. A teraz, kiedy zrobiłam coś tylko dla siebie, patrzyli na mnie jak na kogoś obcego. Samolubnego.

Poczułam wstyd. A zaraz potem... bunt. Bo nie kupiłam tej torebki zamiast obiadu. Nie kupiłam jej zamiast opłacenia rachunków. Kupiłam ją, żeby przypomnieć sobie, iż ja też jestem kimś.

Może nie będą tego rozumieć. Może będą mieć do mnie żal.


Ale po raz pierwszy od lat spojrzałam w lustro i zobaczyłam kobietę, a nie tylko matkę, żonę, służącą cudzych potrzeb.

I tej kobiety... nie zamierzam już przepraszać za to, iż istnieje.

Idź do oryginalnego materiału