Z życia wzięte. "Nie chcę, żeby mój narzeczony zapraszał swoją mamę na ślub z powodu jej biedy"

zycie.news 1 tydzień temu
Zdjęcie: starsza Pani, screen Youtube @czasnahistorie


Mój narzeczony jest wszystkim, o czym marzyłam przez całe życie – czuły, troskliwy, wspierający. Planujemy razem ślub, który ma być najpiękniejszym dniem w naszym życiu. Każdy szczegół dopracowaliśmy wspólnie, od kwiatów, przez menu, aż po listę gości. I właśnie ta lista stała się przyczyną, która spędza mi sen z powiek.


– Kochanie, moja mama pytała, czy na pewno ma już rezerwować hotel na ślub – powiedział spokojnie, nieświadomy moich myśli. Zamilkłam na chwilę. Wiedziałam, iż ten moment nadejdzie, ale nie byłam gotowa na tę rozmowę. – Twoja mama… – zaczęłam ostrożnie. – Czy naprawdę musi przyjść na nasz ślub?


Wiedziałam, iż to brzmi okrutnie. Ale jego mama... była biedna, wyglądała na zaniedbaną, a jej obecność, czułam, mogłaby wprawić mnie w zakłopotanie przed rodziną i przyjaciółmi. Całe życie starałam się unikać takich sytuacji, a teraz, w najważniejszym dniu mojego życia, miałam czuć wstyd?


– Oczywiście, iż musi przyjść. Jest moją matką – odpowiedział, zszokowany moją reakcją.


– Rozumiem, ale… – szukałam słów, które złagodzą cios. – Ona nie pasuje do tego, co zaplanowaliśmy. Nie chcę, żeby ludzie patrzyli na nas przez pryzmat jej sytuacji. Wszystko ma być idealne…


W oczach narzeczonego pojawił się ból, którego nigdy wcześniej nie widziałam. – Jak możesz tak mówić? – zapytał cicho. – To moja mama, która poświęciła całe życie, żeby mnie

wychować, choć nie miała łatwo. A teraz… ty nie chcesz jej na naszym ślubie, bo jest biedna?
Moje słowa odbiły się od niego jak najcięższe kamienie. Milczał, wpatrując się we mnie, jakby nie poznawał osoby, którą miał poślubić.


– Przepraszam – powiedziałam drżącym głosem. – Nie chciałam cię zranić, po prostu… boję się, iż nie wszystko będzie idealne.


– Idealne? – powtórzył z goryczą. – Myślałem, iż ślub to o nas, o naszej miłości, a nie o wyglądzie i statusie społecznym. jeżeli moja mama nie jest mile widziana, może to ja też nie powinienem tam być.


To, co powiedział, zabolało bardziej niż jakiekolwiek słowa. Zrozumiałam, iż w moim dążeniu do doskonałości, do idealnego wizerunku, zapomniałam, co jest naprawdę ważne. A najważniejszy w tym dniu nie był wygląd gości, tylko miłość, którą chcieliśmy dzielić.

Idź do oryginalnego materiału