Z życia wzięte. "Moja siostra przejęła cały majątek po rodzicach, bo uważa, iż bardziej na to zasłużyła": Zostałam z niczym

zycie.news 9 godzin temu

Nasze dzieciństwo było pełne miłości i wsparcia. Rodzice zawsze mówili, iż siostry to największy skarb, iż musimy trzymać się razem, bez względu na wszystko. Dorastałyśmy, trzymając się tej zasady, wspierając się w trudnych chwilach, dzieląc marzenia i plany na przyszłość. Nigdy nie przypuszczałam, iż coś takiego mogłoby nas podzielić.


Kiedy rodzice zaczęli podupadać na zdrowiu, wszystko się zmieniło. Mama miała problemy z sercem, a tata stracił siły po ciężkiej chorobie. Ja starałam się pomagać, jak mogłam – odwiedzałam ich codziennie, gotowałam, sprzątałam, organizowałam wizyty u lekarzy. Moja siostra, Kasia, rzadko się pojawiała. Zawsze miała wymówki: praca, dzieci, wyjazdy. Ale mimo to wierzyłam, iż gdy nadejdzie czas, pokaże, iż rodzina jest dla niej ważna.


Po śmierci rodziców przyszła pora na uporządkowanie spraw spadkowych. Byłam pewna, iż podzielimy wszystko po równo – dom, działkę, oszczędności. W końcu tak zawsze mówili rodzice: „Jesteście siostrami, wszystko po równo.” Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna.


Kasia zjawiła się na spotkaniu z prawnikiem z przygotowanymi dokumentami. Okazało się, iż tuż przed śmiercią tata podpisał testament, w którym cały majątek przepisał na nią. Byłam w szoku.


– „Kasia, co to ma znaczyć?” zapytałam, czując, jak serce bije mi coraz szybciej. „Dlaczego nic o tym nie wiedziałam?”


Kasia wzruszyła ramionami, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.


– „Tata uważał, iż bardziej na to zasłużyłam,” powiedziała spokojnie. „Wiesz, mam dzieci, potrzebuję stabilności. Ty zawsze sobie radziłaś, a ja... Ja mam większe potrzeby.”


Te słowa były jak nóż wbity prosto w serce. Przypomniałam sobie wszystkie te dni, kiedy opiekowałam się rodzicami, kiedy rezygnowałam z własnych planów, żeby być przy nich. A teraz okazało się, iż to wszystko nie miało znaczenia.


– „Nie mogę w to uwierzyć, Kasia,” powiedziałam, próbując powstrzymać łzy. „Byłaś tutaj tylko wtedy, kiedy coś było ci potrzebne. A ja... ja byłam przy nich każdego dnia.”


– „To twoja decyzja,” odparła chłodno. „Nikt cię do niczego nie zmuszał. Tata tak zdecydował, a ja nie zamierzam tego kwestionować.”


Jej obojętność bolała bardziej niż sam fakt utraty majątku. To nie chodziło o dom czy pieniądze. Chodziło o poczucie sprawiedliwości, o rodzinne wartości, które wydawały się już nic nie znaczyć.


Dziś Kasia mieszka w domu rodziców. Czasem przejeżdżam obok i widzę, jak bawi się z dziećmi w ogrodzie, który pielęgnowałam razem z mamą. Nie utrzymujemy kontaktu. Każda rozmowa kończy się kłótnią, a ja czuję, iż nasze siostrzane więzi zostały zniszczone na zawsze.


Zastanawiam się, czy rodzice wiedzieli, co ich decyzja zrobi z naszą rodziną. Czy naprawdę wierzyli, iż Kasia bardziej na to zasługuje? A może ktoś ich do tego przekonał? Te pytania zostają bez odpowiedzi, a ja każdego dnia zadaję sobie kolejne: czy mogę wybaczyć siostrze? Czy mogę wybaczyć rodzicom? Czy kiedykolwiek znajdę spokój w tej niesprawiedliwości?


Na razie nie znajduję odpowiedzi. Pozostaje mi tylko żyć dalej, choć z każdym dniem czuję, iż część mnie została złamana na zawsze.

Idź do oryginalnego materiału