Z życia wzięte. "Moja mama zrujnowała moje życie": Przez jej chorobę mój mąż odszedł do kochanki

zycie.news 5 godzin temu
Zdjęcie: starsza Pani @pexels


Patrzyłam na zegar, którego wskazówki zdawały się poruszać w nieskończoność. Mój mąż, Krzysztof, spakował swoje rzeczy i odszedł tydzień temu, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć, iż to się dzieje. Jeszcze kilka miesięcy temu byłam szczęśliwą żoną, ale teraz byłam samotna, przytłoczona problemami, które spadły na mnie jak lawina. A wszystko zaczęło się od mojej mamy.


Kilka miesięcy wcześniej mama zadzwoniła do mnie z płaczem. Diagnoza – zaawansowana choroba neurologiczna. Była przerażona, a ja wiedziałam, iż nie ma nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować. Ojciec zmarł lata temu, a jej jedynym wsparciem byłam ja. Nie zastanawiałam się długo. Krzysztof początkowo był przeciwny, ale ostatecznie zgodził się, by mama zamieszkała z nami.


– „To będzie trudne, Aniu. Ale to twoja mama, musimy jej pomóc” – powiedział, choć w jego głosie wyczułam niechęć.


Mama zamieszkała w naszym małym domu i od pierwszego dnia nasze życie zmieniło się na zawsze. Opieka nad nią wymagała poświęcenia. Były dni, kiedy musiałam wstawać w nocy, by pomóc jej wstać z łóżka. Krzysztof coraz częściej się odsuwał, spędzał wieczory w pracy, a rozmowy między nami stawały się chłodne i pełne napięcia.


Pewnego dnia, po szczególnie trudnym tygodniu, Krzysztof wybuchł.


– „To wszystko nas niszczy, Ania. Nie mamy już życia. Cały czas poświęcasz swojej matce, a ja… ja już choćby nie wiem, czy jesteśmy małżeństwem.”


– „To moja mama, Krzysiek! Nie mogę jej zostawić samej! Ona mnie potrzebuje!” – próbowałam tłumaczyć, ale widziałam, iż to do niego nie dociera.


– „A ja? Czy ja się dla ciebie w ogóle liczę? Czy kiedykolwiek zadałaś sobie pytanie, czego ja potrzebuję?”


Wtedy jeszcze wierzyłam, iż to tylko chwilowe. Że Krzysztof się z tym pogodzi, iż zrozumie. Ale z każdym dniem oddalał się coraz bardziej. Zaczął wracać późno do domu, unikał rozmów. A potem odkryłam prawdę.


Znalazłam wiadomość w jego telefonie. „Nie mogę dłużej udawać. Potrzebuję cię. Anka już nic nie rozumie.” Pisząc to, serce mi pękało, ale musiałam wiedzieć. Kiedy konfrontowałam go z tym, nie zaprzeczył.


– „Tak, spotykam się z kimś. Ale to nie zaczęło się przez przypadek. Aniu, ty mnie odtrąciłaś. Wszystko, co robisz, kręci się wokół twojej matki.”


Te słowa były jak nóż wbity w serce. Jak mógł? Czy naprawdę tak gwałtownie zapomniał o tym, co razem przeszliśmy?


– „Więc zamiast ze mną porozmawiać, postanowiłeś mnie zdradzić? Krzysiek, ona jest moją matką. Chorą, bezbronną. A ty odszedłeś do niej, bo nie chciałam zostawić kogoś, kto mnie potrzebuje?”


Nie odpowiedział. Patrzył na mnie, jakby chciał coś powiedzieć, ale słowa nie przychodziły. A potem, po prostu odszedł.

Idź do oryginalnego materiału