Moi rodzice mieli mnie późno, bardzo ich kocham, ale teraz okazuje się, iż muszę poświęcić wszystko dla nich

przytulnosc.pl 7 godzin temu

Ostatnio uświadomiłem sobie, jak trudne jest bycie późnym dzieckiem w rodzinie, szczególnie gdy rodzice w starszym wieku oczekują, iż poświęcę wszystko, aby być z nimi. Kocham ich całym sercem, ale stoję przed ogromnym dylematem: moją przyszłość albo życie u ich boku.

Moi rodzice dali mi w życiu wszystko, co mogli. Dzięki ich wsparciu zdobyłem dobre wykształcenie, miałem możliwość podróżowania i poznawania świata. Ojciec i matka byli zawsze obok, inwestując we mnie całe swoje serce i środki. Byłem ich oczkiem w głowie, bo przyszedłem na świat, gdy ojciec miał 46 lat, a mama 43. Jestem późnym dzieckiem, a przez to ich ukochanym.

Nigdy nie skarżyłem się na nadmiar troski czy rozpieszczanie. Zawsze miałem to, co najlepsze, co z jednej strony mnie uszczęśliwiało, a z drugiej — odizolowało od trudów codzienności, które teraz wydają mi się obce i trudne do zaakceptowania.

Rodzice wychowali mnie tak, iż unikam tanich supermarketów, tłocznych autobusów i ciasnych kolejek. Przyzwyczaiłem się do życia w spokoju i komforcie. Jednak rzeczywistość bywa brutalna, a życie w Polsce, w szczególności w mniejszych miejscowościach, nie zawsze pozwala na takie standardy.

Moi rodzice mają już swoje lata. Kiedyś prowadzili dobrze prosperujący biznes, ale to już przeszłość. Teraz ich potrzeby finansowe są mniejsze, ale najbardziej brakuje im mojego czasu i uwagi. Czują się samotni i potrzebują bliskości. Problem polega na tym, iż od lat mieszkam za granicą, gdzie znalazłem swoje miejsce, pracę i miłość. Tam buduję swoją przyszłość.

Moja dziewczyna i ja wynajmujemy mieszkanie i planujemy wspólne życie. Rodzice nie chcą słyszeć o przeprowadzce do mnie. Odmawiają choćby pomocy zewnętrznej, jak opiekunka, która mogłaby im pomóc w codziennych sprawach. Oczekują, iż rzucę wszystko, wrócę do kraju i będę przy nich.

Rozumiem ich potrzeby, ale czuję, iż stawiają mnie w sytuacji bez wyjścia. jeżeli zostanę z nimi, stracę karierę, umiejętności i być może związek. Z kolei jeżeli wybiorę siebie, będą czuli się porzuceni, a ja będę dręczony poczuciem winy.

Czasami zastanawiam się, czy to w ogóle było sprawiedliwe wobec mnie, iż urodzili dziecko w tak późnym wieku. Teraz oczekują ode mnie pełnego oddania, a ja czuję, iż muszę wybierać między ich miłością a własnym życiem.

Nie jestem złym człowiekiem ani synem, ale ciężko mi zaakceptować, iż moje marzenia i przyszłość muszą zostać podporządkowane ich oczekiwaniom. Co powinienem zrobić? Jak znaleźć kompromis między obowiązkiem wobec rodziców a własnym szczęściem? To pytania, które nie dają mi spokoju.

Idź do oryginalnego materiału