Ma dwie synowe: żonę młodszego, która patrzy na teściową z góry, i mnie, żonę starszego, która od razu stawia granice. Mój mąż mnie wspierał: "Nie chcę, żebyś chodziła na paluszkach przed swoją matką."
Nie jestem zadowolona z jej stosunku do mnie. Zaczęliśmy żyć swoim życiem. Bez wszystkowidzącego oka i długiego nosa mojej teściowej. Marzyliśmy z mężem o kupnie domu. Oszczędzaliśmy, oszczędzaliśmy, oszczędzaliśmy i trzy lata temu kupiliśmy dom na wsi. Ma wszystkie udogodnienia, ale ma też dużą działkę, rozwiniętą infrastrukturę i komunikację w pobliżu.
Do miasta nie jest daleko, a my mamy samochód, więc bez problemu dojeżdżamy do pracy. Moja teściowa w towarzystwie swoich pupili przyjechała obejrzeć zakup. Obrzydzenie nie schodziło z ich twarzy - zupełnie jak damy z wyższych sfer w kurniku. Po wyrażeniu obrzydzenia wyjechali. Później nigdy nie przegapili okazji, by wyrazić swoją pogardę dla naszej własności. Nie zwracaliśmy na to uwagi, zaciągnęliśmy pożyczkę i powoli, ale konsekwentnie odbudowaliśmy dom: dodaliśmy łazienkę i toaletę do domu, doprowadziliśmy wodę, zainstalowaliśmy system grzewczy, wymieniliśmy okna... Krótko mówiąc, stworzyliśmy wygodny dom.
Tydzień temu świętowaliśmy urodziny mojego męża. Oczywiście jego rodzina również została zaproszona. Prawdziwą przyjemność sprawił mi widok ich wytrzeszczonych oczu i zwiotczałych szczęk. Siedzieli przez całe przyjęcie jak zakurzony worek.
Przedwczoraj moja teściowa przyszła do nas nieproszona i z miną osoby robiącej przysługę zaproponowała zamianę naszego domu na mieszkanie jej pupili. Twierdziła, iż nam będzie łatwiej dojeżdżać do pracy, a świeże powietrze bardziej przyda się jej i wnukom. Mąż podsunął jej pod nos pogrzebacz: "To jest nasza odpowiedź dla ciebie i twoich przydupasów". Teściowa wybiegła z domu jak błyskawica. Mam nadzieję, iż więcej jej nie zobaczymy.