Z życia wzięte. "Brat zrobił na pogrzebie ojca wielki skandal": Uważał, iż tata bardziej mnie lubił

zycie.news 7 godzin temu

Pogrzeb mojego ojca miał być czasem pożegnania, chwilą refleksji nad jego życiem i naszymi wspomnieniami. Był dobrym człowiekiem – cichym, pracowitym, zawsze troszczącym się o nas. Choć nie okazywał uczuć wprost, wiedziałam, iż kochał mnie i mojego brata Krzysztofa. Albo tak przynajmniej myślałam.

W kościele panowała cisza. Trumna spoczywała na środku, otoczona kwiatami. Ksiądz mówił o ojcu, o jego życiu pełnym poświęceń i miłości do rodziny. W tłumie widać było wzruszenie – płakała mama, krewni, choćby sąsiedzi. Ja stałam obok brata, próbując zachować spokój, choć w środku czułam, jak wszystko we mnie pęka.

Kiedy nadszedł moment pożegnania, podeszłam do trumny, by złożyć kwiaty. Delikatnie położyłam różę i szeptem powiedziałam: „Dziękuję za wszystko, tato.” Ale zanim zdążyłam się odwrócić, usłyszałam za sobą głos Krzysztofa. Głos pełen gniewu.

„Nie udawaj, iż tak ci na nim zależało!” – wykrzyknął. Wszyscy zamarli, a ja poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Obróciłam się w jego stronę, patrząc na niego zszokowana. „Co ty robisz?” – wyszeptałam, próbując zapanować nad sytuacją.

„Zawsze byłaś tą ulubioną, prawda?” – ciągnął, ignorując spojrzenia gości. „Zawsze to ty byłaś tą idealną córką. A ja? Ja byłem nikim! choćby teraz wszyscy patrzą na ciebie, jakbyś była królową żałoby!”

„To nie jest miejsce ani czas na takie rzeczy” – próbowałam go uspokoić, ale jego słowa były jak lawina.

„Nie udawaj, iż nie wiedziałaś” – mówił coraz głośniej, wskazując na mnie palcem. „Tata zawsze bardziej cię kochał. Zawsze miał dla ciebie czas, a ja musiałem walczyć o każde jego spojrzenie! choćby teraz w testamencie pewnie wszystko przepisał na ciebie!”

W kościele słychać było szepty i nerwowe poruszenie. Matka próbowała go uspokoić, ale Krzysztof nie zamierzał przestać. „Całe życie czułem się jak ktoś gorszy” – dodał, a w jego głosie słychać było mieszankę bólu i gniewu. „A teraz choćby w śmierci tata zabrał mi to, co powinienem mieć – spokój.”

Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chciałam, żeby nasze rodzinne żale wypłynęły w takim momencie. „Krzysztof, to nieprawda” – powiedziałam cicho, próbując powstrzymać łzy. „Tata kochał nas oboje. Może nie zawsze okazywał to wprost, ale wiem, iż tak było.”

„Nie udawaj, iż to wiesz lepiej ode mnie!” – odkrzyknął. Jego słowa były pełne goryczy, której nie potrafiłam zrozumieć.

W końcu matka, choć roztrzęsiona, wstała i powiedziała: „Dość tego, Krzysztofie. To nie jest miejsce na takie rzeczy. Twój ojciec kochał was oboje, ale ty nigdy tego nie widziałeś, bo zawsze byłeś zajęty zazdrością.” Jej głos był pełen bólu, ale też stanowczy. Po tych słowach Krzysztof zamilkł, choć w jego oczach widziałam, iż nie jest przekonany.

Pogrzeb zakończył się w napiętej atmosferze. Po uroczystości próbowałam porozmawiać z Krzysztofem, ale odszedł bez słowa, zostawiając mnie z pytaniami, na które nie znalazłam odpowiedzi. Czy naprawdę czuł się przez całe życie odrzucony? Czy moja relacja z ojcem była dla niego tak wielkim cierniem?

Dziś, patrząc wstecz, wiem, iż miłość ojca była prawdziwa, choć nie zawsze równo dzielona w oczach nas obojga. Ale największy ból sprawia mi świadomość, iż brat, którego kocham, odszedł z tak wielką goryczą w sercu. I iż może już nigdy nie znajdziemy drogi do siebie nawzajem.

Idź do oryginalnego materiału