Wzruszające słowa Przemysława Babiarza na pogrzebie żony. Tak pożegnał ukochaną

zycie.news 26 minut temu

To jeden z najbardziej bolesnych momentów w życiu znanego komentatora sportowego, który podczas uroczystości zwrócił się do zgromadzonych w wyjątkowo poruszający sposób. Jego słowa, pełne wiary i nadziei, natychmiast odbiły się szerokim echem.

Ceremonia pełna wzruszeń

Pogrzeb odbył się w sobotę, 22 listopada, w kościele pw. św. Józefa Sebastiana Pelczara. Uroczystości rozpoczęto od modlitwy różańcowej, którą poprowadzono w intencji zmarłej. Następnie odprawiono mszę świętą, podczas której wierni wypełnili świątynię po brzegi. Wokół ołtarza pojawiły się liczne kwiaty, znicze i symboliczne wiązanki – ostatnie wyrazy miłości i wdzięczności.

W homilii przypomniano życiorys Marzeny Babiarz. Urodzona 8 lutego 1971 roku, zmarła w wieku 54 lat, pozostawiając po sobie pamięć o ciepłej, rodzinnej kobiecie. Kapłan podkreślał wiarę w życie wieczne oraz nadzieję, iż „nasza dusza jest w niebie” — słowa te wzruszyły wielu obecnych.

„Nasze życie się nie kończy, ono się zmienia” — słowa Babiarza wstrząsnęły zgromadzonymi

Gdy Przemysław Babiarz zabrał głos, w kościele zapanowała głęboka cisza. Dziennikarz mówił spokojnie, ale nie krył wzruszenia.

— Bardzo serdecznie dziękuję za tę ofiarę mszy świętej. Kościół święty przez wasze ręce daje nam szczególne nadzieje, iż nasze życie nie kończy się, ale się zmienia — powiedział.

Podkreślił również, jak wielkim wsparciem jest dla niego obecność tak wielu osób.

— Dziękuję za tak liczne uczestnictwo — dodał.

Jak zaznaczył, pożegnać jego żonę przyjechali ludzie z całej Polski, a choćby z zagranicy — od Wysp Brytyjskich i Paryża, po Kraków, Mazury, Szczecin i rodzinny Przemyśl.

Trudna walka z chorobą

W ostatnich miesiącach życia Marzena Babiarz zmagała się z poważną chorobą. Przemysław Babiarz wspominał o tym publicznie, m.in. podczas VIII Męskiego Oblężenia Jasnej Góry.

— Choroba najpierw dotknęła mnie, a teraz dotyka moją żonę. Jednak wierzę, iż przejdziemy przez to mocniejsi — mówił wtedy.

Ich rodzina już wcześniej zmierzyła się z trudnymi doświadczeniami i chorobą, co sprawiło, iż byli dla siebie ogromnym wsparciem.

Ostatnia droga Marzeny Babiarz

Po mszy świętej kondukt żałobny udał się na Cmentarz Główny w Przemyślu, gdzie złożono urnę z prochami Marzeny. Pożegnaniu towarzyszyła ogromna powaga, ale i duchowe ukojenie, które wynikało z głębokiej wiary jej męża.

Historia tej rodziny, pełna miłości, wierności i wspólnego zmagania się z trudnościami, porusza wielu. Choć żałoba wciąż jest świeża, słowa Babiarza pokazują, iż choćby w bólu można odnaleźć nadzieję.

Idź do oryginalnego materiału