Wysortownia zastępcza

tabazella.blogspot.com 1 tydzień temu

Ponieważ rzeczywistość daje nam ostatnio popalić, mła postanowiła rzucić się w radosny świat wysortów. Niezbyt cennych ale wygrzebanych, należycie odmytych i wogle. Nie było sądzone mła łazić po Marolles, to zrobiła gdzie indziej wygrzebek. Mła stara się cieszyć tym co ma, bo i tak ma dużo. Nieszczęście jakim jest dla ludzi zniszczenie domu, czy choćby zwykłe zalanie chałupy, jest nieporównywalne ze zniszczeniem planów wakacyjnych. Zupełnie inna waga zdarzeń, człowiek od razu czuje się jak wybraniec losu, kiedy tylko sobie uświadomi iż są na tym świecie gorsze rzeczy niż niespełnienie marzonka o chodzeniu na wysorty w Brukseli, obżeraniu się tam mulami i chlaniu belgijskich piw. Przyjemność polowania na wysorty można znaleźć bliżej, barszczyk czerwony też niezły a pierdonkowe spumante da się wypić.

Ciepła, mleczna biel starej porcelany zawsze mła robiła dobrze na jestestwo. Mła już kiedyś pisała na temat swoich skorupek, część z nich wówczas przedstawiła. Teraz pojawiły się nowe a adekwatnie nienowe, bo to dość wiekowa porcelana, najstarsza filiżanka ma prawie sto lat. Reszta jest nieco młodsza ale też już bliżej szlachetnego starocia niż zwykłego wysortu. Oczywiście mła musiała porcelankę gwałtownie schować, Mrutuś przejawia szósty zmysł jeżeli chodzi o tropienie i tłuczenie porcelany, przeszło to na niego z Tatusia mła. Teraz Mruteczka nie ma kto bronić, zawsze robiła to Małgoś, Gienia i Irenka widząc mła wściekłą na ogół zmykają. Nie wiem dlaczego bo przeca na nich się nie wyżywam. Na Mrutku zresztą też nie, najwyżej obrywa słowem grubym i latam za nim ze ścierką. Kary najwyższej, czyli zamknięcia w łazience, za to przestępstwo nie ma.

Mła zdumiewa przy tym wysortownictwie zmiana własnego gustu. Mła nie podobały się tzw. rżnięte kryształy, wyjąwszy okres najwcześniejszego dzieciństwa, kiedy zachwycało ją łamania światła przez krawędzie rżniętego szkła. Ta masowa kryształowa produkcja z lat PRLu nie przemawiała a teraz mła przyuważyła u się, iż niektóre wyroby z tego czasu to jednak cóś w sobie majo. Hym... patyna czasu? A może to mła wraca do klimatów dzieciństwa, czyli infantylnieje na potęgę? Nie wiem, ciężko mła powiedzieć, jednak mła odkrywa na nowo urok szkła, tak jak odkryła kiedyś tam urok wytartych pozłotek na porcelanie, ślad używania ich przez innych ludzi. Mła się robi naprawdę solidnie wysortowa, takie egzemplarze to niemuzealne przeca, to "przechodzone" przedmioty, noszące na sobie ślady swojej historii. Jakoś bardziej mła wzruszają niż te w doskonałym stanie. Może to i prawda iż do podkreślenia piękna potrzeba troszki brzydoty?

No i to by było na tyle, mła dziś mimo niedzierli ma swoje obowiązki. Może cóś jeszcze wieczorem naskrobie, o ile będę miała siłę. Na razie życzę wam słonecznej i leniwej niedzierli, mła nie może to choć Wy skorzystajcie. Zdjątka są wysortowe rzecz jasna a w Muzyczniku podróż sentymentalna. Taka bardzo naturalna, z głosem nieprzesterowanym, bez lekstronicznych poprawek. Taki odpowiednik wytartych pozłotek na filiżankach. Cóś prawdziwego - Piotr Szczepanik żywcem goni kormorany. Od wczoraj już jesień.

P.S. Info dla Kitty - zmieniłam ustawienia komentów, spróbuj a może się uda.
Idź do oryginalnego materiału