„Agnieszka, wynoś się z mojego mieszkania natychmiast!” — nie mogę już dłużej znieść swojej siostry i jej dzieci.
W małym miasteczku pod Poznaniem, gdzie poranny gwar targu miesza się z zapachem świeżego pieczywa, moje życie w wieku czterdziestu lat zamieniło się w chaos przez siostrę. Nazywam się Katarzyna i mieszkam sama w swoim dwupokojowym mieszkaniu, które z trudem spłaciłam po rozwodzie. Ale moja młodsza siostra Agnieszka, jej trzech synów i jej nieodpowiedzialność doprowadziły mnie do granic wytrzymałości. Wczoraj krzyknęłam do niej od progu: „Wynoś się stąd natychmiast!” — i teraz nie wiem, czy postąpiłam słusznie, ale nie mam już siły tego znosić.
**Siostra, która była bliska**
Agnieszka jest ode mnie pięć lat młodsza. Zawsze byłyśmy bliskie, mimo różnych charakterów. Ja — zorganizowana, pracowita, całe życie ciągnęłam wszystko na swoich barkach. Ona — lekkomyślna, wiecznie w poszukiwaniu „lepszego życia”. Ma trzech synów od różnych mężczyzn: Kacper ma 12 lat, Jakub 8, a Szymon 5. Mieszkają w wynajętym pokoju, ledwo wiążą koniec z końcem, a ja zawsze jej pomagałam — pieniędzmi, jedzeniem, ubraniami dla dzieci. Kiedy poprosiła, żeby zamieszkać u mnie „na kilka tygodni”, nie umiałam odmówić. Minęły już trzy miesiące.
Moje mieszkanie to moja oaza. Po rozwodzie włożyłam w nie wszystko: remont, meble, ciepło domowego ogniska. Pracuję jako recepcjonistka w hotelu i moje życie to porządek i stabilność. Ale od kiedy pojawiła się Agnieszka z dziećmi, mój dom zamienił się w koszmar. Jej synowie biegają po korytarzu, krzyczą, niszczą rzeczy, brudzą ściany. Agnieszka zamiast ich wychowywać, siedzi w telefonie albo wychodzi „załatwić sprawy”, zostawiając ich pod moją opieką.
**Chaos, który zniszczył mój dom**
Od pierwszego dnia wiedziałam, iż to błąd. Kacper, najstarszy, odnosi się zuchwale, Jakub porysował tapetę, a Szymon rozsmarowuje jedzenie po stole. Nie słuchają ani Agnieszki, ani mnie — jakby przywykli, iż ich mama ciągnie ich od jednego „wujka” do drugiego, a mój dom to dla nich kolejny przystanek. Agnieszka nie sprząta po dzieciach, nie gotuje, nie pomaga. „Kasia, ty jesteś sama, tobie przecież łatwiej” — mówi, a ja duszę się wściekłością na jej bezczelność.
Moje mieszkanie wygląda jak akademik. Brudne talerze w zlewie, porozrzucane zabawki, plamy na kanapie. Wracam z pracy i zamiast odpocząć, zmywam podłogi, gotuję obiad dla pięciorga, próbuję uciszyć dzieci. Agnieszka albo śpi, albo gada z koleżankami. Kiedy proszę, żeby posprzątała, przewraca oczami: „Oj, Kasia, nie zaczynaj, ja i tak jestem zmęczona”. Zmęczona? Czym? Życiem na mój koszt?
**Ostatnia kropla**
Wczoraj wróciłam do domu i nie poznałam własnego mieszkania. Po korytarzu gnali jej synowie, jeden o mało nie przewrócił mnie na ziemię. W kuchni — stos brudnych naczyń, w salonie — rozlany sok na dywanie. Agnieszka siedziała na kanapie, przeglądając telefon. Straciłam panowanie nad sobą: „Agnieszka, wynoś się stąd natychmiast!”. Popatrzyła na mnie jak na wariatkę: „Ty tak na poważnie? Gdzie ja z dziećmi pójdę?”. Odpowiedziałam, iż to nie mój problem, ale w środku wszystko mi drżało. Jej dzieci stanęły jak wryte, patrząc na nas, i zrobiło mi się ich żal, ale nie mogłam już więcej.
Dałam jej tydzień na znalezienie innego mieszkania. Zaczęła płakać, mówić, iż jestem okrutna, iż porzucam rodzoną siostrę. Ale gdzie była jej troska, kiedy niszczyła mój dom? Gdzie była wdzięczność za wszystko, co dla niej zrobiłam? Moje koleżanki mówią: „Kasia, masz rację, dość już ich utrzymywać”. Ale mama, gdy dowiedziała się o kłótni, dzwoni i prosi: „Nie wyrzucaj Agnieszki, ona jest z dziećmi”. A ja? Czy ja nie zasługuję na spokój?
**Lęk i determinacja**
Boję się, iż postąpiłam zbyt ostro. Agnieszka z dziećmi naprawdę jest w trudnej sytuacji, a ja czuję wyrzuty sumienia, zwłaszcza wobec siostrzeńców. Ale nie mogę poświęcać się dla jej lekkomyślności. Mój dom to jedyne, co mam, i nie chcę, żeby stał się przytułkiem dla jej bałaganu. Zaproponowałam pomoc w znalezieniu mieszkania, ale odmówiła: „Po prostu chcesz się nas pozbyć”. Może i chcę. I nie widzę w tym nic złego.
Nie wiem, jak potoczy się ten tydzień. Czy mama mi wybaczy? Czy Agnieszka zrozumie, iż sama jest winna? Czy zostanę „złą siostrą”, która wyrzuciła rodzinę na bruk? Ale jedno wiem na pewno: zmęczyłam się byciem ich wybawicielką. W wieku czterdziestu lat chcę żyć w swoim domu, gdzie panuje porządek, gdzie mogę oddychać swobodnie, gdzie nikt nie przekracza moich granic.
**Mój krzyk o wolność**
Ta historia to mój krzyk o prawo do własnego życia. Agnieszka może i kocha swoje dzieci, ale jej nieodpowiedzialność niszczy mój świat. Jej synowie może nie są winni, ale ja nie mogę być ich matką. W wieku czterdziestu lat chcę odzyskać swój dom, spokój i godność. choćby jeżeli ten krok będzie bolesny, nie ustąpię. Jestem Katarzyna i wybieram siebie, choćby jeżeli to złamie serce mojej siostrze.