

Wielu darczyńców piekło po pracy, do nocy. Inni przyjeżdżali z dziećmi – żeby pokazać im, jak dzielić się sercem. Jedna z uczestniczek przyniosła jeszcze ciepły sernik, mówiąc, iż ma to być „rodzinna tradycja pomagania”.
– Upiekłam babkę z serkiem mascarpone. Pomyślałam, iż gdybym sama była samotnym seniorem, ucieszyłabym się, iż ktoś zrobił coś specjalnie dla mnie – mówi Magda, która przyniosła pięknie udekorowane ciasta.
Na świąteczne stoły seniorów trafiają więc mazurki, serniki, babki – wypieki pachnące domem. Do paczek dołączono pisanki, wiosenne kwiaty w doniczkach, zieloną rzeżuchę, wielkanocne baranki, kurczaczki, a także żywność: żurek w kartonach, czarną herbatę, groszek, majonez i oczywiście czekoladowe zajączki. Bo przecież święta to nie tylko smak – to gest, pamięć i obecność.
Zaczęli od pandemii, a zostali na zawsze
Fundacja „Senior w Koronie” powstała w czasach lockdownu, gdy starsze osoby nie wychodziły z domu. Wolontariusze dowozili im wtedy jedzenie i środki czystości. Z czasem odkryli, iż samotność boli bardziej niż brak zakupów. Dlatego zostali – i pomagają do dziś.
Co tydzień dowożą paczki żywnościowe, organizują zbiórki ubrań, prowadzą akcje remontowe i… po prostu są. Są dla tych, którzy nie mają nikogo. Dla tych, którzy chcą się napić z kimś herbaty, porozmawiać i po prostu zostać zauważonym.
– Niektórzy rzucają się wolontariuszom na szyję ze łzami w oczach. Tęsknią za kontaktem. Chcą czuć, iż ktoś o nich pamięta – mówi nam wiceprezes fundacji.
Możesz dołączyć. Nie tylko od święta
Fundacja zaprasza do pomocy cały rok. Można przynieść produkty, przygotować paczkę, przyjechać i pomóc rozwozić. Albo przyjść i usiąść z kimś starszym przy stole, bo często najpiękniejszy prezent to obecność.
I może właśnie w tym tkwi sekret udanych świąt. W jednym dzwonku do drzwi, w jednym cieście i w jednym „dzień dobry”, które dla kogoś znaczą więcej, niż można się tego spodziewać.