Wszystko szło idealnie, aż do jej powrotu

newsempire24.com 1 tydzień temu

Wszystko było porządne, dopóki nie wróciła
– Co robisz u mnie? – Katarzyna ledwo nie upuściła filiżanki kawy, ujrzawszy przy wejściu swoją siostrę.

– Cześć, siostrzyczko – uśmiechnęła się Agata, zatykając długą fruwkę włosów za ucho. – Brakowało mi nas.

– Ty… Ty wyjechałaś za granicę… – Katarzyna czuła, jak drżą jej ręce. – Osiem lat temu, powiedziałaś, iż więcej się nie odwrócisz…

– Plany zmieniają się – wzruszyła ramionami Agata, przesuwając się do przedpokoju. – Mogę wejść? Albo będę tu stała w drzwiach?

Katarzyna cofnęła się. Osiem lat spokojnej rutyny, ułożonego życia, stabilności. Agata spoglądała wokół, rozglądając się po mieszkaniu, które kiedyś dzieliły.

– Chyba dobrze sobie radzisz – prychnęła, zerkając na nowe meble. – Pamiętacie, jak jako dzieciście chciałyśmy zmyć te cholerne kwiatowe tapetry?

– Pamiętam – cicho odparła Katarzyna. – Aguniczko, co się dzieje? Dlaczego wróciłaś?

– Czy nie można odwiedzić siostry? – Agata rzuciła płaszcz na kanapę i podeszła do okna. – Pejzaż nie zmienił się. Te same bloki, ten sam kierwiśnianek z plażką dla dzieci.

Katarzyna postawiła filiżankę na stole. Ręce przez cały czas drżały. Agata wyglądała niemal jak kiedyś, tylko włosy były dłuższe, a w oczach cień zmęczenia.

– Załóżono pierścień? – zapytała Agata, dostrzegając pierścionek u ręki siostry.

– Tak – Katarzyna zasłoniła rękę. – Na Piotrze. Pamiętasz go? Mój niegdyś klasztornik.

– Piotr Wołosz – Agata podniosła brwi. – Ten, który gadał do ciebie wiersze?

– właśnie ten.

– Czy ma dzieci? – zapytała Agata.

– Chłopiec. Piotrek. Ma siedem lat.

– Hmm – skinęła głową, ale coś w jej głosie zmieniło się. Katarzyna znała to ton: Agata coś nie lubiła.

– Gdzie on jest?

– W szkole. Piotr zabierze go dziś. Chodzą na park.

– Jakie to idealne – stwierdziła Agata, a w jej tonie zabrzmiała drwota. – Rodzina, dziecko, stabilność. To, o czym kiedyś marzyłyśmy.

– Auniczko – Katarzyna podeszła bliżej. – Skończysz teraz o tym opowiadać? Dlaczego tu jesteś?

Agata odwróciła się od okna i spojrzała na siostrę. Nieco ujawniła się chwilkę słabość, ale natychmiast znów zniknęła.

– Biznes skapitował w Kanadzie. Wizy przepadły. Skończy się, przez co wróciłam.

– Na zawsze?

– Nie wiem.

W Katarzinie coś się ściskało. Pamiętała, jak Agata potrafiła narobić zamieszania tylko swoim przybyciem. Jak potrafiła załatwić wszystko, co spotkała.

– Gdzie zostaniesz?

– Któreś noc. – Agata uśmiechnęła się swoim uśmiechem znad dzieciństwa, co zawsze oznaczało „poproszę”. – Zrozum zatem, mogłabym przesiąść się u ciebie na kilka dni.

– Auniczko, ja… – Katarzyna zasłoniła ustę. – Mamy małe mieszkanie, Piotrek…

– Zdam się na ławeczę. Nikt nie zauważy.

Katarzyna wiedziała, iż powinna właśnie „nie”. Każda komórka ciała krzyczała przed przemocą. Ale to była jej siostra. Rodzina.

– Dobrze – westchnęła. – Ale tylko chwilowo.

– Dzięki, Kloczku – Agata objęła siostrę, i przez czerwień wydawało się, iż wszystko wróciło, iż znów te dziwki, które wspierały się nawzajem.

Wieczorem Piotr wrócił z chłopcem. Katarzyna wcześniej ostrzegła go. Ale karzła widocznie jego zdenerwowanie, gdy ujrzał Agatę.

– Cześć, Piotrze – Agata wstała z kanapy, przeglądając czasopismo. – Wie niy zobaczyć się długo.

– Agata – skinął głową Piotr, nieco oczekiwany. – Co tam w Kanadzie?

– Bywało lepiej – uśmiechnęła się. – A ty, wydaje mi się, ani wcale nie zmieniłeś. Jak jesteś poważny.

Piotrek przymknął się do ojca, patrząc na tęż nową kobietę.

– A kto to? – zapytał chłopiec.

– To ciotka Aga – stwierdziła Katarzyna, usiadła przy nim. – Moja siostra.

– Masz siostrę? – zdziwił się Piotrek. – Dlaczego jej nigdy nie widziałem?

– Ciotka Ania długo dorastać za granicą – wyjaśniła Katarzyna. – A teraz przysłodzilił do nas w gości.

Agata przyjrzała się dziecię i usiadła na kolanach.

– Witaj, Piotrku. Jak sębie/gładko. Szczupły jak mama.

Chłopiec odwrócił się lekko.

– Czy naprawdę są siostrami? Wcale się nie podobają!

– Naprawdę – zmruknęła Agata, śmiejąc się. – Jesteś mata, najpiękniejszą osobą w rodzinie.

Na kolacji rozmowie rzadko się zdarzało. Piotr milczał, odpowiadał czasem tylko. Katarzyna starała się się rozmówić, ale czuły napięcie.

– Tato, a jutro pójdziemy na Mińsk? – zapytał Piotrek, kończąc zupa.

– Tak, słończe – nabrał uśmiechu Piotr. – Jak wcześniej pogodziliśmy się.

– A ciotka Aga pójdzie z nami? – zapytał Piotrek.

– jeżeli chce, ciotka Aga – odpowiedziała Katarzyna, spoglądając na siostrę.

– Zobaczę – kiwnęła głową Agata. – Przez bardzo długo nie miałam tu szansy.

Później Piotr pomagał Katarzynie w kuchni.

– Ile ja tu ty? – szeptem zapytał.

– Powiedziała, na kilka dni.

– Kloczku – położył rękę jej na ramieniu – pamiętaj, co było, kiedy…

– Pamiętam – przerwała mu Katarzyna. – To jest moja siostra. Nie mogę po prostu wyrzucić jej z domu.

– Wiem. Ale myśl o Piotrze.

– Piotrek nie ma tu nic do rzeczy.

– Katarzyno, on ma siedem lat. Dzieci czują te rzeczy.

Z sali zabrzmiał śmiech chłopca. Katarzyna wyjrzała i zobaczyła, jak Agata pokazuje mu figle z monetami.

– Zobacz, jak moneta zniknęła! – mówiła. – Teraz trzyma u ucha!

Piotrek śmiało się i鼓手.

– Jeszcze, jeszcze! – prosił.

Katarzyna uśmiechnęła się. Może wszystko się wyjaśni. Może Agata rzeczywiście się zmieniła przez ostatnie lata.

Na kolejny dzień rzeczywiście poszli na Mińsk. Piotrek był zachwycony sztuką, a Agata kupiła mu piroszki i balony. Piotr zaczynał relaksować się, choćby kilka razy świsnął żart Ani.

– A pamiętałeś – mówiła Agata przy kolacji – jak marzyliśmy, by w dzieciństwie zostać artystami? Ty chciałaś być gimnastyką, a ja – trenerką lwów.

– Pamiętam – uśmiechnęła się Katarzyna. – A jeszcze mówiłaś, iż lwy posłuchują ciebie, bo jesteś odważna.

– Jesteśmy przez cały czas odważna – mrugnęła.

– Co to znaczy odważna? – zapytał Piotrek.

– To, gdy nie boisz się dotykać swoich marzeń – wyjaśniła Agata. – choćby jeżeli inni twierdzą, iż to niebezpieczne albo źle.

Katarzyna zmartwiła się. Coś w tonie siostry nie pasowało do oczekiwania.

– Odważność to dobra rzecz – wtrącili Piotr – ale ważne jest także myślenie o konsekwencjach.

– Piotr zawsze byl opatrywny – stwierdziła Agata, znowu zabrzmiejąc drwotnie. – Prawda, Kloczku?

– Opaturność to nie zły – broniła męża Katarzyna.

– Oczywiście. Ale czasem zasłania życie.

Wieczorem, gdy Piotrek poszedł spać, a Piotr wziął prysznic, siostry zostawiły na osobno.

– Chyba dobrze sobie radzisz – Agata uważała na zdjęcia rodzinne u półki. – Spokojnie, nieprzewidziale, powiedz czy nie.

– W czym jest zła?

– Niczemu. Po prostu… nudno, może.

– Nie czuję nudności.

– Naprawdę? – Agata spojrzała jej w oczy. – Pamiętaj, jak chciałyśmy podróżować po świecie? Ty chciałaś zobaczyć Warszawę, a ja – Nowy Jork.

– Marzenia czasem się zmieniają.

– Lub zostają zmuszone do – Agata usiadła obok siostry na kanapie. – Kloczku, jesteś szczęśliwa?

– Oczywiście.

– Czy czasem rozważa, jaką mogłaś być życiową, gdybyś wczesniej wyszła za mąż? Gdybyś nie stała się matką dwudziestopali?

– Auniczko, dokąd zmierzasz?

– Nigdzie. Po prostu ciekawość.

Katarzyna czuła haczyk, ale nie wiedziała jeszcze, w czym rzecz.

– Kocham swoje dziecko.

– To widzę. Ale miłość i przyzwyczajenie – to są różne rzeczy.

– Co ty chcesz przez to powiedzieć?

– Nic specjalnego – Agata westchnęła. – Zmęczyłem się podróżą. Pocznę.

W kolejnych dniach Agata zdawała się rozpuścić w ich życiu. Gryła z Piotrem, pomagała Katarzynie po domu, choćby robiła śniadania. Piotr powoli przekonał się z jej obecności i przestał parsknąć.

Ale Katarzyna czuła, iż coś nie jest w porządku. Zbyt często widziała, jak Agata analizuje ich rutynę, robiła za dużo pytań o pracę Piotra, plany na przyszłość.

– A Piotr dobrze zarabia? – zapytała Agata pewnego poranka, gdy piły kawę.

– Wystarczy dla nas.

– A czy dokładnie robi?

– Jest doradcą handlowym. Auniczko, do czego zmierzasz?

– Po prostu interesuje się. Oznacza, iż oferuje się wielu ludziom, prawda?

– Tak. A co?

– Nic. Po prostu jest taki… uroczy. Musi go lubić klienci.

Katarzyna poczuła ostrzeżenie w tonie siostry, ale nie chciała zagłębiać się w temat.

Wieczorem tego samego dnia Piotr wrócił domu późnie.

– Przepraszam, piękne – powiedział, całujac Katarzynę. – Spotkania się przedłużyła.

– Nic strasznego – uśmiechnęła się. – Przygotowaliśmy supper z Anią.

Na kolacji Agata była szczególnie gołosna. Pytała Piotra o pracę, śmiała się z jego żartów, a usłuchiła była, gdy opowiadł coś ciekawego, podparła podbóżdża reką.

Katarzyna obserwowała siostrę i czuła, jak wszystko oziebrało. Znała tę Agatę – tę, która zawsze potrafiła robić wrażenie na mężczyznach. Tę, która ósmy lat wcześniej potrąciła jej narzeczonego tuż przed weselem.

– Piotrze, a przedzienie mógłby mnie podwieźć do centrum? – poprosiła Agata. – Muszę w banku, a z piwoną jak-ś nieprzyzwoicie z dokumentami.

– Jasne – skinął głową. – O której?

– Około jedenastej, jeżeli się da.

– Bez problemu.

– Dzięki, jesteś świetny.

Katarzyna zacisnęła zęby. Znała ten ton. Znała, jak Agata często dziękowała dawnemu narzeczonemu.

Nocą dłużej nie mogła zasnąć. Piotr chrzanił obok, a w głowie круtinyły się czyje myśli. Czy Agata znowu za to, co zrobiła kiedyś? Czy восемь lat niczego się nie nauczały?

Rano Katarzyna wstała wcześnie i wyszła do kuchni. Agata już siedziała przy stole z filiżanką kawy.

– Nie spałeś? – spytała siostra.

– Przyszykowałam się wcześnie – odpowiedziała Katarzyna, nalewając wody.

– Kloczku – Agata uważała na nią – wszystko w porządku? Swoją długą wyraźne jesteś.

– Wszystko dobrze.

– Naprawdę? A to wydaję się, jakbym miała cię złościć.

– Dlaczego miałbyś?

– Nie wiem. Może dlatego, iż długo się go nie przykazałała? Albo ponieważ napadłam bez ostrzeżenia?

Katarzyna milczała.

– Kloczku – Agata wstała i podeszła do niej. – Zrozum, iż źraniłam cię восемь lat temu. To, co się wydarzyło z Pawłem…

– Nie chcesz – przerwała jej. – To było dawno temu.

– Ale ty nie zapomniało.

– Zapomniałam.

– Dlaczego patrzysz na mnie jak na przeciwniką?

Katarzyna odwróciła się.

– Czy mam widzieć inaczej? Po wszystkim, co było?

– W przeszłości, jak sama powiedziałaś.

– Auniczko, przebaczyłam cię. Ale to nie oznacza, iż nie wiem, na co jesteś zdolna.

– A na co jestem zdolna? – w głosie Agaty zabrzmiała ledwie ustrzyknięta chłodność.

– Doskonale wiesz.

Siostry patrzyły w oczy, a napięcie wisi w powietrzu.

– Zmieniłam się, kloczku.

– Naprawdę?

– Tak. Te восемь lat nauki mnie dużo.

– Czego dokładnie?

– Że szczęście nie da się ukraść. Że cudze ponieważ czegoś to przez cały czas cudze.

Katarzyna chciała uwierzyć, ale głos wewnętrzny mówił o jako będa.

– Agata – szepnęła – bardzo proszę. Nie zniszcz tego, co pogodziłam. Mam rodzinę, dziecko…

– Czy myślisz, iż chcę go zabrać? – Agata gorzko uśmiechnęła się. – Kloczku, mam pięćdziesiąt dwa lata. Zmęczam się cudzymi mężczyznami. Potrzebuje własnego miejsca w świecie.

– Wtedy znajdź je. Ale nie tu.

– Gdzie? Ty jesteś u mnie.

W tym momencie do kuchni wchodziło Piotr z piżamą.

– Dobre rano, dziewczyny – powiedział, ziewając. – O czym tak wcześnie rozmawiaci?

– O życiu – odpowiedziała Agata, zmieniając to na lekki ton. – Piotrze, nie zapomnieliśmy o banku?

– Jasne, nie zapomniał. O jedenastej właśnie wolny będę.

Katarzyna widziała, jak Agata uśmiecha się do męża, i jej serce ściskało się. Znała to uśmiechanie. Tego samego Agata darzyła Pawła tuż przed jego ucieczką.

Cały dzień spędziła z czerwień, czekając na ich powrót. Piotr zadzwonił około trzeciej i powiedział, iż się spóźnił – Agata prosiła pomocy w zakupach.

– Nie potrafi prowadzić samochodu. A karzła rzeczy, na autobusie to niygodni było.

– Dobrze – odpowiedziała Katarzyna, choć wewnątrz gotowała się. – Do spotkania.

Oni wrócili wieczorem do kolacji. Piotr był w dobrym humorze, a Agata – szczególnie urocza.

– Dzięki Ci wielkie – powiedziała Agata, rozpakowując torby. – Bez Ciebie bym niy玒ła się załatwić.

– Jakby za co – zapytał. – Pamiętaj, Auniczko pomogła mi wybrać nowy telefon.

– Naprawdę? – Katarzyna spojrzała na siostrę.

– W Kanadzie się nauczyłam – wyjaśniła Agata. – Tam bez tego żadne.

Katarzyna domyślała się, iż gra zaczęła się. Agata powróciła nie przez przypadek. Pewnie miała cel.

Późnym wieczorem, gdy wszyscy poszli spać, Katarzyna leżała bezsennie. Piotr był obok, a ona obserwowała każdy jego oddech, próbując się przekonać, czy coś się tu zmieniło.

Zmieniło się. Zaczyna się więcej śmiać, rozmawiać, choćby śpiewać. Jakby w jego spokojnym życiu wtargnęła chwilka świeżości.

Katarzyna rozumiała: populację przegrywała. Agata znów robiła to, co najlepiej – troszczyła się. Najgorsze jednak to, iż Piotr choćby nie widział, jak wpadał w jej sieci.

Rano Katarzyna podjęła decyzję. Poczekawszy, aż Piotr ucieknie do pracy, odwiozła Piotrka do szkoły i wróciła dom.

– Musimy porozmawiać – powiedziała bez przywitania.

– O czym? – Agata piła kawę, oglądając czasopismo.

– Ty już wiezesz. Dajmy koło wydaję się.

– Nie rozumiem, o czym mówisz.

– Auniczko, ja cię proszę. Skończysz teraz. Idź. Znajdź sobie inne życie, innego mężczyznę. Nie ruszaj mojej rodziny.

– Mojej rodziny? – Agata odłożyła czasopismo. – Skąd ci się to?

– Bo widzę, jak na niego patrzysz. Pamiętam ten wzrok.

– Kloczko, to tylko wydaje się.

– Nie wydaje. Znam cię lepiej, niż myślisz.

Agata zamknęła czasopismo i patrzyła na siostrę.

– Dobrze – powiedziała spokojnie. – Załóżmy, iż masz rację. Załóżmy, iż Piotr mi się podoba. Co z tego?

– Jak to co? – Katarzyna poczuła, jak ziemia odpadła jej spod nóg. – To mój mąż!

– Twój? – Agata uśmiechnęła się drwiąco. – A czy wiedział o tym?

– O czym?

– O tym, iż jest Twoją rzecz?

– Nie o to chciałam, żeby…

– A o co chciałaś? Czy mężczyzna to rzecz, którą można zająć? Czy gdy ma pierścień, automatycznie należy do Ciebie na zawsze?

– Kochamy się!

– Naprawdę? – Agata stanęła i zaczęła chodzić. – Skąd zatem twój strach? jeżeli wasze życie powinno dawać nadzieję, co boisz się?

Katarzyna milczała. Siostra trafiła w punkt.

– Zauważyłam, czego się uczyłaś przez te dni – kontynuowała Agata. – Piotr nie jest szczęśliwy. Wiódł dobry człowiek, odpowiedzialny, ale głęboko niy szczęśliwy. Życie nie jego własnych wymiarów.

– To nieprawda!

– To jest. A ty to bardzo dobrze wiesz. Wiesz, ale uciekasz oczy.

– Ucieknęłeś – szepnęła Katarzyna. – Skoczysz teraz.

– Nie ucieknę – spokojnie powiedziała Agata. – Boję się, gdzie zacznie. I boję się, iż jestem zmęczona run.

– Wtedy powiem Piotrowi prawdę. Powiem, dlaczego wróciłaś.

– Powiedz – Agata skinęła głową. – Ale najpierw uczciwie odpowiedz siębie na to pytanie: co, jeżeli wybierze mnie?

Katarzyna patrzyła na siostrę i rozumiała: wojna zaczęła się. I w tej wojnie zwycięży silniejsza.

Ale w końcu, gdy Agata odchodziła, Katarzyna zrozumiała prawdziwy sens tego wszystkiego: nie zawsze to, co rozgrywa się na zewnątrz, określa nasze wnętrza. Największą siłą w czyim życiu jest świadomość, iż rodzinny więzy przyciąga nas silniej niż najpotężniejsze pragnienie. Czasem trzeba patrzeć w głąb, zanim pociągniesz, by zobaczyć, co naprawdę jest warte, byś bronił.

Idź do oryginalnego materiału