Wszystko szło gładko, aż nagle wróciła

twojacena.pl 6 godzin temu

Wszystko było doskonale, dopóki ona nie wróciła
Co ty tu robisz? Martyna prawie wylała kawę, widząc na progu swojego mieszkania znajomą sylwetkę.

Cześć, siostrzyczko uśmiechnęła się Aniela, lekko odsuwając czuprynę. Szłaś na miłość?

Ty… Ty w Ameryce? Martyna czuła, iż ręce trzęsą się. Osiem lat temu odjechałaś i powiedziałaś, iż już nigdy…

Plany się zmieniają wzruszyła ramionami Aniela, łapiąc się przez siostrę w przedsionek. Mogę wejść? Albo do progu wpuścisz mnie, żebyś znienacka na mnie rzucić?

Martyna cofnęła się w bok. Osiem lat spokojnego życia, dobrze nastrojonej rzeczywistości, stabilności. Aniela przyglądała się mieszkaniu, które kiedyś należało do nich dwie.

Nieźle sobie wylatujesz odnotowała, spoglądając na świeże meble. Pamiętasz, jak jako dzieciaki chciałyśmy spisać te oszczędne tapety z kwiatami?

Pamiętam cicho odpowiedziała Martyna, przez cały czas nie dając się uwierzyć. Anulko, co się dzieje? Dlaczego tu jesteś?

Czy nie można odwiedzić siostry? Aniela zsunęła płaszcz z ramion i poszła do okna. Widok się nie zmienił. Wciąż owe bloki, taki sam plac z piaskowcem.

Martyna postawiła filiżankę na stole. Ręce przez cały czas trzęsły się. Aniela wyglądała prawie tak samo jak osiem lat wcześniej, tylko włosy stały się dłuższe, a jej oczy zdążyły przyjąć coś, co przypominało zmęczenie.

Jadę z mężem? zapytała Aniela, ujawniwszy zegarek narzeczeński siostry.

Tak Martyna instynktownie przykryła dłoń. Z Piotrem. Pamiętasz go? Mój dawniej kolega z klasy.

Piotr Nowicki? podniosła brew Aniela. Tamten, który w liceum pisał ci wiersze?

Dokładnie.

Fajnie. A dzieci są?

Dziewczynka. Stasia. Ma sześć lat.

Aniela skinęła, ale coś zmieniło się w jej spojrzeniu. Martyna znała tę zmianę od dzieciństwa tak reagowała siostra, kiedy coś jej nie podobało się.

Gdzie ona jest?

W przedszkolu. Piotr zaraz ją odniesie, w park podążą.

Jak idyllicznie szepnęła Aniela, a jej głos znów zdradzał manierę ironii. Rodzina, dziecko, stabilność. Wszystko to, o co kiedyś marzyliśmy.

Anulko Martyna poszła jej bliżej powiesz, co się wydarzyło? Dlaczego wróciłaś?

Aniela odrzuciła od okna i spojrzała siostrze w oczy. W jej oczach zajaśniało coś kurczowe, ale zgasło natychmiast.

Nie wyszło w Stanach. Przedsiębiorstwo zawaliło się, wizy wygasła. Kres, wrotna dom.

Na zawsze?

Nie wiem jeszcze.

Martyna czuła, jak coś zazębuje się na wewnętrznej. Pamiętała, co było, kiedy Aniela była obok. Pamiętała, jak siostra potrafiła spoilszczyć wszystko jednym swoim obecności.

Gdzie ty z nocuje?

Jeszcze gdzieś Aniela uśmiechnęła się tym samym uśmiechem, który zawsze znaczył błag. Myślałam, mogą, może u ciebie prześpięć? Na kilka dni.

Anulko, ja… Martyna zataczała się. Mamy mały mieszkanie, Stasia…

Na kanapie się wykończę. Nie zauwajecie mnie.

Martyna wiedziała, iż powinna rzucić „nie”. Każda komórka jej ciała krzyczała o niebezpieczeństwie. Ale to była jej siostra. Jedyne rodzinne po śmierci rodziców.

Dobrze westchnęła. Ale krótko.

Dziękuję, Martynko Aniela objęła siostrę, i przez sekundę wydawało się, iż wszystko jak by nie miało się zmienić, iż są znowu tymi samymi dziewczynkami, które zawsze wspierały się.

Wieczorem Piotr wrócił z Stasią. Martyna wcześniej go uprzedziła o wizycie siostry, ale mimo to zauważyła napięcie w męża, kiedy ujawnił Anielę.

Cześć, Piotrze Aniela wstała z kanapy, gdzie przeglądała magazyn. Od dawna się nie widzieliśmy.

Aniela kiwnął głową ostrożnie. Jak jest w Ameryce?

Bywało lepiej śmiała się z uśmiechem. A ty, czuję, zupełnie nie zmieniłeś się. Wciąż taki sam poważny.

Stasia przycięła się do ojca, patrząc dziewczyną z ciekawością.

A kto to? pytała dziewczynka.

To teta Aniela powiedziała Martyna, usiadła obok córki. Moja siostra.

U ciebie jest siostra? zdziwiła się Stasia. A dlaczego jeszcze jej nie widziałam?

Teta Aniela długo mieszkała bardzo daleko wyjaśniła Martyna. A teraz przyszła u nas w gości.

Aniela przysunęła się do dziecka i kroczyła na klunach.

Cześć, Stasiu. Jak ty pięknie. Wszystko jak mama.

Dziewczynka zawstydziła się.

A wy naprawdę sąsoby siostremi? Wcale nie patycie się.

Naprawdę zaśmiała się Aniela. Twoja mama była zawsze piękniejsza w rodzinie.

Wieczorem Martyna widziała, jak Piotr pomaga jej z porządków na kuchni.

Na ile ona? cicho spytał.

Mówi, na kilka dni.

Martynko odłożył rękę na jej ramię pamiętnaj, co było, kiedy…

Pamiętam przerwała mu Martyna. Ale to moja siostra. Nie mogę просто rzucić ją na ulicę.

Rozumiem. Ale zmyśl o Stasi.

Stasia tu nie ma wpływu.

Martyno, ona dziecko. Dzieci wszystko czują.

Z pokoju echota się śmiech Stasii. Martyna spojrzała i zobaczyła, jak Aniela pokazuje córce jakieś sztuczki z monetami.

Spójrz, jak moneta zniknęła! mówiła Aniela. A teraz ona u ciebie za uchem!

Stasia śmiała się i klaskała w dłonie.

Jeszcze, jeszcze! prosiła.

Martyna uśmiechnęła się. Może wszystko będzie dobrze. Może Aniela się zmieniła w tych latach.

Następny dzień wątpiwnie poszli w cyrk z całą rodziną. Stasia była zachwycona pokazem, a Aniela kupowała jej lody i balony. Piotr stopniowo się rozluźnił, choćby kilka razy zasłuchiwał się w żartach Anieli.

A pamiętnaj mówiła Aniela za kolację, jak my z tobą, Martynko, jako dzieciaki marzyłyśmy się być cirkusową? Ty chciałaś być gimnastykiem, a ja trenowała lwami.

Pamiętam uśmiechnęła się Martyna. A jeszcze mówiłaś, iż lwie ci się zgadzają, bo jesteś odwazna.

I teraz jestem odwazna mrugnęła.

A co to znaczy odwazny? zapytała Stasia.

To, iż nie się boi robić to, co chcesz wyjaśniła Aniela. choćby jeżeli inni mówią, iż to niebezpieczne lub nie takie.

Martyna zdenerwowała się. Coś w tonie siostry jej nie podobało się.

Odwaga, to dobrze włączył się Piotr, ale ważne również myśl o konsekwencjach.

Piotr zawsze był ostrożnym powiedziała Aniela, i w jej głosie etwas ironii. Prawda, Martynko?

Ostrożność nie jest zła broniła męża Martyna.

Oczywiście, nie zła. Ale czasem jej zabrania robić.

Wieczorem, kiedy Stasia leżał spać, a Piotr poszedł do łazienki, siostry zostały same.

Nieźle sobie wylatujesz powiedziała Aniela, przegladając zdjęcia rodzinne na półce. Cicho, spokojnie, przewidywalne.

A co w tym złego?

Nic. Po prostu… nudno, chyba.

Mi nie nudzi się.

Naprawdę? Aniela spojrzała na nią. A pamiętnaj, jak marzyłyśmy się podróżować po całym świecie? Ty chciałaś zobaczyć Paryż, a ja Nowy Jork.

Marzenia się czasem zmieniają.

Albo ich trzeba zmienić Aniela usiadła obok siostry na kanapie. Martynko, jesteś szczęśliwa?

Oczywiście.

Nie masz czasem myśli, jaki mogła by być twoja życie, jeżeli byś nie wyszła za mąż tak szybko? jeżeli byś nie zrobiła dziecka w dwiudziestu pięciu?

Anulko, ku czemu ty zmierzasz?

Do niczego. Prosto interesująca.

Martyna czuła podstęp, ale nie mogła rozgryźć, w co dokładnie.

Mam люб鱾 свою rodzinę.

To ja widzę. Ale люб awaited i nawyk różne rzeczy.

Co ty masz na myśli?

Nic jakiego. Po prostu zmęczona z podróży. Choć spać.

W kolejne dni Aniela jakby wchłonęła się w ich życie rodzinne. Grała z Stasią, pomagała Martynie z porządków, choćby przygotowywała śniadania. Piotr stopniowo przyzwyczaił się do jej obecności i przestał się napiąć.

Ale Martyna czuła: coś jest nie tak. Za często obserwowała, jak Aniela starannie analizuje ich zwyczaje rodzinne, za dużo pytała o pracę Piotra, o ich plany na przyszłość.

A Piotr trochę zarabia? zapytała Aniela pewnego poranka, kiedy pijały kawę na kuchni.

Wystarczająco dla nas.

A co dokładnie robi w swoim firmie?

Jest menedżerem sprzedaży. Anulko, skąd ci to potrzebne?

Po prostu interesuję się. Oznacza, iż on robi z ludźmi, dużo rozmawia?

Tak, a co?

Nic. On strasznie się… uprzejmy. Chyba klienci go lubią.

Coś w tonie siostry zaniepokoiło Martynę, ale nie zginęła głębcie w temacie.

Wieczorem tego samego dnia Piotr wrócił do domu później od normalnego.

Przepraszam, moja powiedział, całując Martynę. Spotkanie się wydłużyło.

Nic strasznego uśmiechnęła się. My z Anią obiad przygotowałyśmy.

Przy stole Aniela była szczególnie rozmowna. Rzuciła wiele pytań do Piotra, śmiała się jego żartach, a kiedy mówił coś interesującego, uważnie słuchała, opierając się podbródistkiem.

Martyna obserwowała siostrę i czuła, jak coś zimnejsze otacza się w środku. Znała tę Anielę tę, która szła wabić mężczyzn. Tę, która osiem lat wcześniej ujęła jej narzeczonego tuż przed ślubem.

Piotrze, a nie mógłbym ci w przyszłości zwiadac na centrum? prosiła Aniela. W banku czegoś potrzebate, a z metrem z dokumentami nie wygodnie.

Oczywiście kiwnął. W jakim czasie?

Około jednej, jeżeli można.

Bez problemu.

Dziękuję, ty bardzo uprzejmy.

Martyna zgryzła zęby. Pamiętała tę intonację. Pamiętała, jak Aniela właśnie tak dziękowała Denisowi jej dawniej narzeczonemu.

W nocy długo nie mogła zasnąć. Piotr zasypiał przy niej, a myśli pełne były mrocznie. Czyżby Aniela znowu na swoje? Czyżby osiem lat nic jej nie nauczyło?

Rano Martyna wstała wcześnie i poszła na kuchnię. Aniela była już za stołem z filiżanką kawy.

Nie śpisz? zapytała siostra.

Przyzwyczaiłam się wstawać wcześnie odpowiadała Martyna, nalewając sobie wody.

Martynko Aniela zbadala ją. Wszystko jest dla ciebie w porządku? Wyglądasz obciążonym ostatnio.

Wszystko dobrze.

Naprawdę? A to mi się wydaje, iż jesteś na mnie wściekła.

Skąd?

Nie wiem. Może z tego, iż tak długo nie pokazałam się? Lub z tego, iż przyszedłam bez ostrzeżenia?

Martyna milczała.

Martynko Aniela podniosła z siebie i podbiegła do niej rozumiemy, iż wyrządziłam ci ból osiem lat temu. To, co się stało z Denisem…

Może sobie nie przerwała jej Martyna. To minione.

Ale nie zapomniałaś.

Zapomniałam.

Dlaczego patrzasz na mnie, jak przeciwnik?

Martyna odwróciła się siostrze.

A ja mam patrzeć inaczej? Po wszystkim, co było?

Miałabyś Aniela głos uderzył zimnymi nutkami.

Ty dobrze wiesz.

Siostry patrzały na siebie, a między nimi wisiał napięcie.

Poszła się, Martynko.

Naprawdę?

Tak. Te osiem lat mnóstwo mnie nauczyła.

Co dokładnie?

że szczęście nie da się ukradnąć. iż obca rzecz zawsze pozostaje obca.

Martyna chciała uwierzyć, ale wewnętrzny głos walczył o niebezpieczeństwo.

Anielko szepnęła bardzo cię proszę. Nie pokrzyżuj tego, co stworzyłam. Mam rodzinę, córkę…

Ty myślisz, iż chcę odcięć od ciebie męża? Aniela uśmiechnęła się gorzko. Martynko, mam czterdzieści dwa lata. Zupełnie mnie zmęczyły obce mężczyzni. Potrzebuję własnego domu, własnego miejsca w życiu.

Wtedy go znajdź. Ale nie tutaj.

Gdzie jeszcze? Ty u mnie jedno.

W tym momencie do kuchni wszedł Piotr z piżamą.

Dzień dobry, dziewczyny powiedział, sypiał. O czym żartujecie tak wcześnie?

O życiu odpowiedziała Aniela, od razu zmieniając ton na lekki. Piotrze, my nie zapomnieliśmy o banku?

Oczywiście, iż nie. O jednej będę wolny.

Martyna obserwowała, jak siostra uśmiecha się mężowi, i jej serce ściskało się przez strach. Znała tę uśmiechu. Taki sam, jak Aniela kupiła Denisowi przed tym, jak go zabrać od niej na wieczność.

Całą dzień przeżyła w obawie, oczekując ich powrotu. Piotr zadzwonił około trzeciej i powiedział, iż się opóźni Aniela prosiła o pomoc z zakupów.

Ona nie umie jeździć samochodem wyjaśnił. A rzeczy dużo, metrem niegodnym.

Dobrze odpowiedziała Martyna, choć w środku wszystko zburzyła. Do spotkania.

Wrócili do kolacji. Piotr był w dobrym humorze, a Aniela szczególnie urocza.

Dziękuję ci wielkie powiedziała Aniela, rozpakowując worki. Bez ciebie bym nie spróbowała.

Ale nie za co przytulił rękę. Przypominamy, Aniela super się czuła w technice. Pomogła mi wybrać nowy telefon.

Naprawdę? Martyna spojrzała na siostrę.

W Ameryce się nauczyłam wyjaśniła Aniela. Tam bez tego nikt nie stanie.

Przy kolacji Aniela dowodziła wszystkich opowieściami o swoim życiu za granicą. Piotr słuchał z zainteresowaniem, co poruszył. Stasia żądała coraz nowych historii.

A dlaczego znowu wróciłaś? zapytał Piotr. jeżeli tam było tak ciekawie?

Marzyła z ojczyzny odpowiedziała Aniela. Z rodziną. Człowiek nie może wiecznie tak długo żyć.

A plany? Zostań tutaj?

Na razie nie zdecydowałam. Wszystko zależy od wielu okoliczności.

Martyna zauważyła spojrzenie siostry i zrozumiała: gra zaczyna się. Aniela wróciła nie żeby. U niej jest plan.

Późnym wieczorem, kiedy wszyscy leżeli spać, Martyna długo nie mogła zasnąć. Piotr spał obok, i słuchała jego oddychania, próbując rozszyfrować, czy coś się w nim zmieniło w dni.

Zmieniło się. On więcej śmiał się, rozmawiał, choćby śpiewał w łazience. Jakby w jego spokojnie życiu wdarł się przycisk świeżego powietrza.

Martyna zrozumiała: przegrywa. Aniela znów robi to, co potrafiła znakomicie czarować. I najstraszliwszy, iż Piotr choćby nie zauważy, jak wpadnie w sieci.

Rano Martyna podjęła decyzję. Zaczekała, aż Piotr poszedł do pracy, zawiozła Stasię w przedszkole i wróciła do domu do siostry.

Musimy pomówić powiedziała bez wstępu.

O co? Aniela pijała kawę i przeglądała magazyn.

Wiesz, o co. Wystarczy grać.

Nie rozumiem, o co ty.

Anulko usiadła naprzeciwko siostry proszę cię w ostatni raz. Wróć. Znajdź sobie inne życie, inne mężczyzna. Nie pokrzyżuj moja rodziny.

Moja rodzina? Aniela podniosła oczy od magazynu. Skąd Ci wyjęła, iż ja jej pokrzyżuje?

Widzę, jak na Piotra spogląda. Wiem o tym wzroku.

Martynko, Ci się wydaje.

Ci się wydaje. Znam ci lepiej, niż Ci myślisz.

Aniela zamknęła magazyn i przyjrzała się siostrze.

Dobrze powiedziała spokojnie przyjmijmy, iż jesteś prawda. Przyjmijmy, iż Piotr mi się podoba. I co?

Jak co? Martyna czuła, jak ziemia uchodzi z pod nog. On moj mąż!

Twoj? Aniela uśmiechnęła się. A on o tym wie?

O czym?

O tym, iż on twoja własność?

Nie miałam na myśli…

A co miałaś na myśli? Aniela wstała i zaczęła przemierzać pokój. Że mężczyzna to rzecz, którą można przybrać? Że jeżeli na nim pierścień, to on automatycznie Ciebie należy do ciebie na zawsze?

My się kochamy!

Naprawdę? Aniela zatrzymała się i przyjrzała się siostrze. A skąd wtedy twój lęk? jeżeli tak kochacie się, czego boisz się?

Martyna milczała. Siostra trafiła w punkt.

Wiem, iż zrozumiała coś przez dni kontynuowała Aniela. Piotr nie jest szczęśliwy. On jest dobry, odpowiedzialny, ale głęboko nie szczęśliwy. On żyje nie swoim życiem.

To niestała!

Stała. I ty to wiesz. Wiesz, ale robisz na widok, iż nie widzisz.

Ujdź cicho powiedziała Martyna. Ujdź teraz.

Nie ujdę spokojnie odpowiedziała Aniela. Bo mam dokąd. I bo już zmęczyła uciekać.

Wtedy powiem Piotrowi prawdę. Powiem, dla czego wróciłaś.

Powiesz. Tylko najpierw odwiedzaj się szczerze sam sobie: a co, jeżeli on wybralby mnie?

Martyna patrzyła na siostrę i zrozumiała: wojna zaczęła się. I w tej wojnie zwycięża mocniejsza.

Idź do oryginalnego materiału