Wróciłam do domu – ani męża, ani jego rzeczy

newsempire24.com 4 dni temu

Wróciłam do domu ani męża, ani jego rzeczy.

No co tak na mnie patrzysz? zaśmiała się Zosia. Staś tylko chciał mi udowodnić, iż jest porządnym facetem. Tyle.

Co pani mówi?

Czystą prawdę, kochanie przeciągnęła była żona Stasia.

Nic nie rozumiem zmieszała się Alina.

A! O, i Staś on ci wszystko wyjaśni skinęła głową w stronę drzwi.

Mama wychowała Alinę jak delikatny, cenny kwiat.

Anna Maria była twardą kobietą, zarządzała tartakiem żelazną ręką.

Ale w obecności córki stawała się inną osobą głos jej łagodniał, a oczy wypełniały się czułością.

Tak wyrosła Alina wrażliwa, delikatna, ufna.

Nie znała prawdziwego smutku, chodziła do zwyczajnej szkoły i muzycznej, z pasją ucząc się gry na pianinie.

Nie została wielką pianistką, ale za to świetną nauczycielką.

Pozostało tylko dobrze wyjść za mąż, i gwałtownie znalazł się kandydat przystojny Krzysiek.

Dbał o nią, wydając swoją niewielką pensję kierowcy.

Mówił piękne słowa, patrzył w oczy z uczuciem

Tylko mamie jakoś nie przypadł do gustu.

Leń i głupek! orzekła Anna Maria.

Mamusiu, ale ja go kocham oczy Aliny wypełniły się łzami.

Dobrze, dobrze mama gwałtownie ustąpiła. Ale będziecie mieszkać ze mną!

W ich przestronnym, trzypokojowym mieszkaniu było miejsce dla wszystkich, a nowy mąż nie miał nic przeciwko życiu z teściową, która większość dnia spędzała w pracy.

On sam nie miał niczego.

Troskliwy i czuły Krzysiek po ślubie zaczął pokazywać prawdziwe oblicze: pił, włóczył się, podnosił głos na młodą żonę.

W obecności teściowej jeszcze się pilnował, ale i to nie do końca.

Alina uparcie nie chciała widzieć wad męża.

Dokładnie dziewięć miesięcy po ślubie urodziła synka, Leosia, i cieszyła się, iż mają prawdziwą rodzinę.

Chłopiec był chorowity, wymagał wiele uwagi, a Krzysiek stawał się coraz bardziej nerwowy.

Ona znosiła to, licząc na poprawę.

Cierpliwość skończyła się, gdy niespodziewanie umarła mama, która ledwie rok cieszyła się wnukiem.

Pogrzebem zajął się dawny przyjaciel Anny Marii, Jerzy Stanisław.

Krzysiek przez te dni w ogóle nie pojawiał się w domu, a gdy wrócił, w przedpokoju czekały na niego torby z rzeczami.

Próbował protestować, grozić sądami i podziałem majątku.

Alina nie reagowała.

Dzięki Jerzemu Stanisławowi dosłownie wyrzucił byłego męża za drzwi.

On, jako doświadczony prawnik, nie dopuścił do podziału majątku.

Więcej go nie widzieli.

Alina oczywiście nie mogła zarządzać tartakiem tym zajęli się specjaliści, zatrudnieni przez Jerzego Stanisława.

Tak więc ich teraz mniejsza rodzina nie musiała się o nic martwić.

Przeżycie śmierci matki i rozwodu było dla Aliny trudne nie miała przyjaciół ani bliskich.

Ale miała synka, który potrzebował jej miłości na nim się skupiła.

O innych mężczyznach (Jerzy Stanisław się nie liczył) choćby nie myślała.

Tego dnia wyszli z Leosiem z przychodni, bezskutecznie chroniąc się przed deszczem pod dużą parasolką.

Czekanie na poprawę pogody nie miało sensu zapowiadało się, iż potrwa to długo Alina nie prowadziła samochodu, a taksówki nie dało się złapać (było duże zapotrzebowanie).

Postanowili zaryzykować.

Wskakujcie szybko! zanim przeszli dwadzieścia metrów, obok zatrzymał się samochód, a kierowca, wychylając się, otworzył tylne drzwi. Dalej, dalej, tu nie można stać!

Alinie choćby nie przyszło do głowy, iż to może być niebezpieczne rozpoznała mężczyznę, spotykali się w przychodni, gdzie przyprowadzał syna w wieku Leosia.

Dziękuję! serdecznie podziękowała Stasiowi po przejażdżce (oczywiście po drodze się przedstawili).

Proszę bardzo! uśmiechnął się szeroko. A telefonik by się przydał?

Od razu się spięła.

Przepraszam, ale z żonatymi mężczyznami się nie umawiam i, nie słuchając go, z synkiem weszła do klatki.

Nie spodziewała się, iż spotkają się tak szybko, ale następnego dnia Staś czekał na nich pod blokiem.

Nie jestem żonaty zamiast powitania podał jej akt rozwodu. Stało się to miesiąc wcześniej.

Czy była zmęczona samotnością? Staś był tak radosny i troskliwy? Leoś od razu go polubił?

Później nie potrafiła zrozumieć, dlaczego zgodziła się, by nowy znajomy poszedł z nimi na spacer, a potem na obiad.

Od tamtej pory widywali się niemal codziennie, a ona zakochała się w nim coraz bardziej.

Tak bardzo, iż choćby nie zdziwiła się, gdy po miesiącu oświadczył się jej.

To było logiczne. Przecież on też ją kochał, a w Leosiu przepadał.

Stosunek syna do przyszłego męża był decydujący. Chłopiec uwielbiał Stasia i jeszcze przed ślubem nazywał go tatą.

“Tata” nie protestował, a ona się po prostu cieszyła.

Oczywiście po ślubie Staś zaproponował adopcję Leosia.

Zawsze marzyłem o dwóch synach powiedział, po czym nagle spochmurniał.

Alina współczująco pogłaskała go po ramieniu. Wiedziała, iż była żona, znalazłszy sobie zamożnego kochanka, nie pozwalała Stasiowi widywać się z synem, co go bardzo bolało.

Tak oto po zaledwie trzech miesiącach znajomości stali się prawdziwą rodziną.

Jedyną rzeczą, którą ukryła przed mężem, była jej prawdziwa sytuacja finansowa.

Tartak, choć niewielki, przynosił stały dochód, który dzielono na troje (tak ustalili z nowymi wspólnikami).

Alina odkładała te pieniądze na edukację syna, mieszkanie dla niego i tak dalej. Wszystko tylko dla niego!

I nie było potrzeby, by Staś o tym wiedział.

Tak nauczył ją Jerzy Stanisław, który niestety wyjechał “na emeryturze” nad morze.

Jeśli Staś coś podejrzewał, to tego nie okazywał.

Jednak ta sielanka trwała krócej niż rok.

Z czasem mąż stał się mniej troskliwy i miły. Coraz częściej wracał z pracy zirytowany.

Nie przejmuj się, tylko szef dał popalić tłumaczył na początku.

A

Idź do oryginalnego materiału