Właściwe Rozwiązanie

newsempire24.com 1 dzień temu

Wieczór był chłodny, za oknem już był październik.

Anna Kowalska siedziała w ulubionym fotelu przy kominku, zręcznie przesuwając druty w kółko. Szalik, który robiła dla męża, powoli się wydłużał, oczko po oczku. Co jakiś czas odrywała wzrok od pracy i patrzyła na swojego męża, Piotra Nowaka, który przy stole pochylał się nad notesem, coś rysował i zamyślone dłonie pocierał po czole.

W domu panowała przytulna cisza, przerywana jedynie tykaniem starego zegara stojącego przy podłodze i przydymianym trzaskiem drewna w kominku.

Nagle drzwi otworzyły się szeroko.

Głośny skrzyp starych zawiasów spłoszył oboje.

Na progu stała ich córka Zuzanna, nazywana Zuzą. Rumiane policzki, błyszczące oczy i na ustach dziwna, podniecona uśmiechnięta mina.

Mamo, tato, mam niesamowitą nowinę! zawołała.

Rodzice wymienili spojrzenia. Anna powoli odłożyła druty, a Piotr, nie odrywając oczu od córki, przykrył dłonią notatki.

No, mów powiedział ostrożnie, czując w piersi dreszcz nieuchronnego przeczucia.

Zuzanna zrobiła krok naprzód, szeroko się uśmiechając.

Rzucam studia!

W pomieszczeniu zapanowała dźwiękowa cisza, ciężka jak woda zamieniająca się w powietrze.

Co?! zawołała Anna, a drut wypadł jej z rąk, spadając na podłogę z cichym dźwiękiem.

Czy ty oszalałaś?! Piotr wstał gwałtownie z krzesła.

Lecz Zuzanna tylko roześmiała się, machając ręką, jakby ich dramatyzm był jedynie drobną mgiełką.

O nie, od razu panika! Nie mówię tego z głupka. Znalazłam sens swojego życia!

I co to za sens? Anna ścisnęła podłokietniki fotela tak mocno, iż jej palce zbielały.

Zuzanna wciągnęła głęboko powietrze, a oczy rozbłysły jeszcze jaśniej.

Zostanę podróżniczką!

Cisza.

Co? tata wymówił to słowo, jakby paliło mu język.

Tak! To proste. Będę łapać autostop po całym świecie, mieszkać w schroniskach, pracować, gdzie trzeba, poznawać ludzi, pisać bloga

Matka przybrała blady odcień.

Zuzanno, to kompletny nonsens.

Dlaczego? zmarszczyła brwi córka. To wolność!

Wolność? Piotr zgrzytnął zębami. To szaleństwo! Nie masz pojęcia, co cię czeka!

No tak, na początku będzie ciężko wzruszyła ramionami Zuzanna. Ale nie jestem sama. Pomóżcie mi, prawda?

Czym? matka podskoczyła, głos jej drżał.

Przynajmniej pieniędzmi, na początek, dopóki nie stanę na nogi.

Czyli chcesz, żebyśmy sfinansowali twój ucieczkę z rzeczywistości? Piotr zamarł, twarz przybrała kamienny wyraz.

No i jak inaczej? Zuzanna szeroko otworzyła oczy. Jesteście przecież moi rodzice!

Anna chwyciła się za serce.

Zuzanno tak wiele włożyliśmy w ciebie, tak wiele nadziei

A ja nie mam prawa do własnego życia?

Masz rzekł nagle twardo, jak stal, tata. Ale jeżeli naprawdę jesteś dorosła i samodzielna, rozwiązuj własne problemy.

Córka zamarła.

Odmawiacie mi pomocy?

Nie ratujemy cię przed konsekwencjami twojego wyboru.

Zuzanna gwałtownie wydychała, oczy jej lśniły.

Niech tak! Poradzę sobie bez was!

Odwróciła się i wybiegła z pokoju, trzaskając drzwiami tak, iż ściany zadrżały.

Zapanowała ciężka, przytłaczająca cisza.

Anna usiadła w fotelu, ręce drżały.

Boże cośmy uczynili?

Nic odparł mąż ciężko, siadając obok. Po prostu daliśmy jej szansę na przemyślenie.

Rano Zuzanna nie pojawiła się przy śniadaniu.

Rodzice milcząco pili kawę, podglądając jej drzwi, zza których nie dochodził żaden dźwięk.

Wtem drzwi otworzyły się.

Zuzanna weszła blada, z ciemnymi workami pod oczami, włosy potargane, jakby nie spała całą noc.

Zmieniłam zdanie.

Matka niemal rozpadła się ze łez ulgi.

Dzięki Bogu

Nie spałam całą noc rzeczała, siadając przy stole, głos prawie szeptem. Myślałam co jeżeli naprawdę nie poradzę? jeżeli mnie oszukają, okradną, zostawią gdzieś

Piotr milcząco sięgnął po ekspres. Gęsty czarny strumień napełnił porcelanowy kubek, para uniosła się w chłodne poranne powietrze, wijąc się niczym dym z wygasłego ogniska. Przesunął kubek w stronę córki gest prosty, ale nasycony niewypowiedzianym zrozumieniem.

Czy więc wolisz dokończyć studia? zapytał, a w jego zwykle twardym głosie pojawiła się niecodzienna miękkość.

Zuzanna objęła kubek dłońmi, jakby chcąc ogrzać zmarznięte palce. Wypiła wolno, po czym wzięła głęboki oddech, a ciężar z jej ramion zdawał się zniknąć.

Tak drżał jej głos. Ale wciąż chcę podróżować. Tylko nie teraz. Gdy będzie stabilność, gdy naprawdę będę mogła liczyć na jutro.

Kąciki ust Piotra drgnęły w ledwie zauważalny uśmiech. Kiwnął głową, a w jego zwykle surowych oczach zabłysnęło coś ciepłego, prawie ojcowskiego duma, ulga.

To już rozsądne, wymamrotał, a te proste słowa zabrzmiały jako najwyższy pochwał.

Anna nie wytrzymała. Podniosła się, objęła córkę za ramiona i przyciągnęła do siebie. W tym uścisku było tyle czułości, iż Zuzanna przytuliła się, czując własne ciało drżące zdradliwie. Matka gładziła jej włosy, a każdy dotyk szeptał: Wszystko będzie dobrze, kochana.

Najważniejsze, iż zrozumiałaś wyszeptała Anna, a jej głos lekko drżał.

Przepraszam za wczoraj mruknęła Zuzanna.

Nic uśmiechnęła się matka, oczy błyszczały. Rozsądnie wyciągnąć wnioski.

W pokoju zapadła cisza, ale teraz była spokojna, nie napięta. Promienie słońca przebijały się przez firanki, tańcząc na powierzchni kawy w kubku Zuzanny. Piotr kaszlnął i sięgnął po cukiernicę, rozgłaszając łyżką dźwięk, który przywrócił domowy rytm.

Śniadanie toczyło się w niespodziewanie łagodnej atmosferze. Zuzanna powoli jedła omlet, jakby po raz pierwszy odczuwała smak domowego jedzenia. Piotr przeglądał gazetę, ale wzrok co chwilę spoczywał na córce. Anna popijała kawę, nie spiesząc się.

Czyli ostrożnie dodała matka wrócisz na uczelnię?

Zuzanna odłożyła widelec. W jej oczach tliła się zdecydowana determinacja.

Tak. Zrozumiałam, iż rzucać studia to głupota. Ale zrobiła pauzę chcę zmienić kierunek. Prawo to nie mój wybór, a nie mój.

Piotr odłożył gazetę. A co chcesz studiować?

Dziennikarstwo. Albo stosunki międzynarodowe. Żeby potem oczy jej zapłonęły, ale tym razem to był świadomy płomień pracować za granicą, legalnie, na kontrakcie.

Cisza. Tym razem przemyślana, przyjmująca.

Pierwszy zabrał głos tata.

To rozsądne. Kiwnął. W poniedziałek pójdziemy do dziekana, zobaczymy, jak się da przenieść.

Anna nieoczekiwanie rozśmiała się.

Wyobrażam sobie, co powie pani Maria Nowak, gdy się dowie! Była przekonana, iż zostaniesz prokuratorem!

Uśmiech przeszedł po twarzy Zuzanny.

Niech sama spróbuje zostać prokuratorem w pięćdziesiąt pięć lat.

Wszyscy roześmiali się szczerze, to był prawdziwy śmiech ostatniego dnia.

A latem dodała Zuzanna z nagłą pewnością jeżeli nie macie nic przeciwko, chciałabym pojechać wolontariuszem do Europy na dwa tygodnie, w ramach programu wymiany.

Rodzice spojrzeli na siebie.

To zaczęła matka.

Nie na autostopie dodała gwałtownie Zuzanna. Z biletami w dwie strony i telefonem zawsze włączonym.

Piotr westchnął ciężko, ale w jego oczach widać było zgodę.

Umowa stoi. Najpierw studia. I solidne przygotowanie.

Zuzanna skinęła głową, sięgnęła po telefon i wybrała numer.

Halo, Kasiu? To ja Tak, zmieniłam zdanie Nie rzucam Posłuchaj, a może zapisujemy się razem na kurs hiszpańskiego?

Anna złapała wzrok męża i uśmiechnęła się. W tym porannym świetle, przy stole z niedopitą kawą, dostrzegli, iż ich córka nie tylko wróciła, ale wyrosła. I to było najważniejsze podróżowanie ze wszystkich.

Idź do oryginalnego materiału