Od najmłodszych lat Kasia Nowak wiedziała, iż jej życie nigdy nie będzie takie jak innych dziewczyn. Jedno wydarzenie z dzieciństwa zmieniło wszystko pozostawiając ślad zarówno na jej twarzy, jak i w sercu.
Gdy miała zaledwie sześć lat, przeżyła straszny wypadek, który pokrył większość jej twarzy bliznami. Jej matka, Anna, silna i troskliwa kobieta, od tamtej pory poświęciła się całkowicie opiece nad córką. Wypadek zabrał Kasi nie tylko gładką skórę, ale także dziecięcą niewinność, a życie Anny zamienił w nieustanną walkę o przetrwanie.
Kasia dorastała, wiedząc, iż ludzie najpierw widzą jej blizny, a dopiero potem ją samą. Stało się to zarówno przekleństwem, jak i w dziwny sposób tarczą. Rozumiała, iż większość mężczyzn nigdy nie spojrzy głębiej niż na jej twarz, i cicho pogodziła się z tym, iż szanse na miłość są niewielkie.
Ale Anna nigdy nie przestała jej przekonywać, iż będzie inaczej.
Nie martw się, Kasiu mówiła łagodnie, odgarniając włosy córki. Kiedyś uzbieramy na dobrego specjalistę. Zobaczysz, znów będziesz piękna.
Anna naprawdę w to wierzyła. Była z zawodu lekarką, ale pracowała na dodatkowe zmiany, oszczędzając pieniądze w starej blaszanej puszce, odmawiając sobie choćby podstawowych rzeczy.
Kasia często protestowała.
Mamo, przestań się zamęczać. Jestem taka, jaka jestem. Może choćby lepiej nigdy nie skończę z kimś takim jak ojciec.
Jej ojciec, Marek, zniknął zaraz po wypadku. Kasia dorastała w przekonaniu, iż je porzucił. Anna nigdy nie mówiła o nim źle. Przechowywała stare zdjęcie młodszą Annę z warkoczem i wysokiego, ciemnowłosego mężczyznę obok. Kasi jeszcze na nim nie było była wtedy w brzuchu matki.
To był dobry człowiek upierała się Anna. Nie znamy całej historii. Może coś się stało.
Ale gorycz w sercu Kasi nie mijała. Jej zdaniem żaden dobry człowiek nie opuściłby rodziny w najtrudniejszej chwili.
Gdy Anna zmarła lata później na powikłania oddechowe, z którymi cicho walczyła, Kasia znalazła w jej rzeczach pamiętnik. Na pożółkłych stronach Anna wyznała, iż Marek mógł mieć inną rodzinę syna o imieniu Jakub w sąsiednim mieście.
Może po prostu zaczął nowe życie bez nas napisała Anna. Nigdy nie powiedziałam Kasi. Każde dziecko zasługuje, by wierzyć, iż ojciec je kocha.
To odkrycie nie złagodziło urazy Kasi, ale pogłębiło jej zrozumienie poświęceń matki. Anna nosiła w sobie ból w milczeniu, aby Kasia mogła dorastać bez trucizny nienawiści w sercu.
Po pogrzebie najlepsza przyjaciółka Anny, Halina Kowalska, wzięła Kasię na bok.
Twoja matka była z ciebie dumna powiedziała. Mówiła mi, iż dawno by jej nie było, gdyby nie ty. Nigdy nie obwiniaj siebie.
Halina stała się oparciem Kasi. Lata po śmierci matki były jednak samotne. Zdjęcie rodziców stało się jej najcenniejszą pamiątką. Trzymała je w portfelu i w najcięższych chwilach patrzyła na nie, wyobrażając sobie, iż matka czuwa nad nią.
W końcu Kasia znalazła pracę w średniej klasy restauracji. Nie była to praca marzeń zmywała naczynia w głębi kuchni, z dala od gości, którzy czasem zbyt długo się gapili. Praca była ciężka, a atmosfera często napięta przez młodego właściciela, Jakuba Nowickiego.
Jakub był bogaty, przystojny i nie do zniesienia. Jego matka kupiła mu restaurację po tym, jak wrócił z zagranicznych studiów. Większość czasu spędzał na telefonie, narzekając na personel i rzucając obelgi.
Wszyscy jesteście złodziejami i leniami! to było jego ulubione powiedzenie.
Prawda była taka, iż restauracja funkcjonowała tylko dzięki Halinie Kowalskiej, która jako zastępca kierownika adekwatnie wszystkim zarządzała. Traktowała personel z życzliwością, czasem wręczając im dodatkowe premie. Wszyscy wiedzieli, iż bez niej biznes by upadł.
Pewnego ranka Jakub był szczególnie wściekły. Był przekonany błędnie iż ktoś ukradł pieniądze z sejfu.
Magda, druga zmywaczka i najbliższa przyjaciółka Kasi w pracy, szepnęła:
Pewnie sam je wziął i zapomniał. Po prostu nie zwracaj na niego uwagi.
Ale Jakub wpadł do zmywalni, krzycząc:
Portfele na stół! Sprawdzam wszystkich.
Magda oddała swój pierwszy. Skrzywił się na widok pieluch dla dziecka, ale nie znalazł pieniędzy. Potem zwrócił się do Kasi.
Przeszukał jej torbę i wyciągnął zniszczony skórzany portfel. W środku, ostrożnie schowana za kilkoma banknotami, była zniszczona fotografia rodziców.
Jakub zdrętwiał.
Przez chwilę jego arogancka maska opadła. Oczy mu się rozszerzyły, a twarz zbladła.
Kto kto to jest? zapytał, a jego głos dziwnie zadrżał.
Kasia, zaskoczona, odparła krótko:
Moi rodzice. I nie, nie ukradli twoich pieniędzy.
Jakub zamknął portfel i oddał go bez słowa. Potem, bez wyjaśnienia, odwrócił się i wybiegł z kuchni.
Później tego dnia Halina przyszła do zmywalni.
Kasiu, możesz na chwilę przyjść do biura?
Kasia otarła ręce i poszła za nią. Jakub stał tam, wyglądając dziwnie niespokojnie. Wskazał na krzesło naprzeciwko.
Skąd masz to zdjęcie? zapytał.
Mam je od zawsze. Moja matka je przechowywała odpowiedziała Kasia ostrożnie.
Jakub przełknął ślinę.
Ten mężczyzna na zdjęciu to mój ojciec.
Kasia zamrug