Dzisiaj coś we mnie pękło. „Wieczorem idziemy do Wojtka i Oli” – rzucił Marek podczas kolacji, choćby na mnie nie patrząc. „Może upieczę ciasto? Szarlotkę? Nie wypada iść z pustymi rękami” – zaproponowałam. „Nie trzeba. Ola świetnie gotuje” – machnął ręką. „Weźmy wino i owoce, wystarczy”. Zgodziłam się, ale wściekłość we mnie buzowała. Tak, nie […]