„Wezwanie do pomocy – głos w głowie skłonił Kostka do spojrzenia wokół”

newsempire24.com 5 dni temu

“Zadzwoń po karetkę” – odezwał się czyjś głos w głowie, a Krzysiek rozejrzał się dookoła.

Historię tę opowiedział mi pewien znajomy.

Często tak bywa, iż ktoś nam opowiada o co cudownym zdarzeniu, a my nie wierzymy. Słuchamy, przytakujemy, ale w duchu myślimy: “Bzdura. Wymyślił, przesadza, może mu się przyśniło”. Cuda? Anioły? Bóg? Same babskie bajania, w które choćby nie warto wierzyć.

I skąd niby cuda w naszych szalonych czasach, gdy wszędzie tylko komputery i telefony? I dlaczego akurat temu jednemu gościowi miałoby się coś takiego przytrafić, a reszta nie? No chyba iż i mnie kiedyś coś podobnego się przydarzy – wtedy może uwierzę.

Tak właśnie rozumował dwudziestoośmioletni Krzysiek. Mieszkał z mamą, Wandą Stanisławową. Ojciec zmarł, gdy Krzysiek miał dziesięć lat. Z żeniaczką się nie spieszył. Chodził ze skromną dziewczyną, Basią. Najpierw kupi mieszkanie, żeby wprowadzić tam przyszłą żonę, a dopiero potem ślub. Dwie kobiety w jednej kuchni to przepis na katastrofę. Wynajmować? Po co się spieszyć? Poza tym nie chciał zostawić matki samej.

Taki już był – według dzisiejszych standardów trochę staroświecki. Pracował w branży IT, krótko mówiąc – był informatykiem. Pewnego dnia w trakcie pracy zadzwoniła do niego mama. Nigdy nie dzwoniła bez powodu. jeżeli już, to tylko wtedy, gdy coś poważnego się działo. Więc Krzysiek od razu odebrał.

“Synku” – głos mamy był słaby i drżący – “Złamałam nogę. Tak boli…” – łzy zakręciły się w jej oczach. “Nie mogę się ruszyć”.

“Gdzie jesteś?!” – wrzasnął Krzysiek, aż wyskoczył z krzesła.

“Leżę koło naszego Biedronki. Karetkę już wezwałam. Dzwonię tylko, żeby ci powiedzieć, bo nigdy nie wiesz…”

“Mamo, już jadę!” – krzyknął i rzucił się do pomocy.

Następny telefon złapał już w aucie. Mama powiedziała, iż wiezie ją do szpitala wojewódzkiego. Krzysiek natychmiast się zawrócił i pojechał w drugą stronę. Gdy dotarł na miejsce, matkę już zabrano na salę operacyjną. Przesiedział kilka godzin na korytarzu, czekając na koniec zabiegu.

“Przyjdź jutro, jak już przeniesiemy ją z OIOM-u na oddział” – powiedział wychodzący chorąży chirurg.

Słońce już zachodziło, gdy Krzysiek wyszedł ze szpitala. Po drodze wstąpił do sklepiku po sok i owoce dla mamy. Wyszedł z reklamówką i zauważył kobietę, która przeszła obok, zataczając się. Zdziwił się, iż tak porządnie wyglądająca pani w średnim wieku ewidentnie jest pijana. Krzysiek doszedł do samochodu, ale jeszcze raz spojrzał za siebie.

A ona zatrzymała się, wyciągnęła rękę, jakby szukała czegoś, o co mogłaby się oprzeć, ale nie znalazła. Zakołysała się i runęła na podbrKrzysiek podbiegł do niej, a w jego głowie znów rozległ się ten sam spokojny głos: “Nie bój się, teraz już wszystko będzie dobrze”.

Idź do oryginalnego materiału