Wadim jest ostatnio niezadowolony ze wszystkiego, co robię. Krytykuje moje gotowanie, czepia się mojego wyglądu, twierdzi, iż przytyłam – chociaż to nieprawda. A niedawno prawda wyszła na jaw… przez zupełny przypadek. Okazało się, iż mój mąż ma dziecko z inną kobietą. I teraz nie wie, co robić, bo matka tego dziecka nalega, żeby oficjalnie uznał syna i zaczął ich wspierać. Dowiedziałam się o tym z ich wiadomości na jego telefonie

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

Jesteśmy małżeństwem od szesnastu lat. Mamy dwóch synów – starszy ma czternaście, młodszy dziesięć. Problemy zaczęły się niedawno, ale przybierają na sile i coraz częściej myślę o rozwodzie.

Wadim jest ode mnie starszy o dwa lata. Ja mam trzydzieści siedem, on – trzydzieści dziewięć. Pobraliśmy się, gdy byłam jeszcze na ostatnim roku studiów, a on już pracował. To była prawdziwa miłość – czekoladki, kwiaty, ostatni rząd w kinie – piękne wspomnienia. Po ślubie wcale się nie zmienił – przez cały czas był czułym, troskliwym mężem. Potem pojawiły się dzieci. Nie był idealnym ojcem – czasem musiałam go namawiać, żeby wyszedł z wózkiem czy odpytał lekcje – ale generalnie był obecny. Chłopcy go kochają, ufają mu, lubią spędzać z nim czas.

Ale w piętnastym roku naszego małżeństwa coś się zmieniło. Jakby ktoś podmienił mojego męża. Zawsze był optymistą, choćby w trudnych chwilach potrafił znaleźć coś dobrego. A teraz – sam pesymizm. Najpierw mówił, iż wszyscy wokół są źli, potem ten jego negatywizm przeniósł się na dom. Wszystko mu nie pasuje. Od rzeczy ważnych po najdrobniejsze detale.

Wiedziałam, iż mężczyźni około czterdziestki często przechodzą kryzys, jakąś życiową rewizję wartości. Tłumaczyłam sobie jego zachowanie właśnie w ten sposób, miałam nadzieję, iż to przejdzie.

Ale zrobiło się tylko gorzej. Wadim przestał mnie doceniać. Krytykował każdy obiad, mówił, iż źle wyglądam, iż jestem „rozlazła”. Aż któregoś dnia przypadkiem odkryłam całą prawdę – w jego telefonie. Mój mąż ma dziecko z inną kobietą. Chłopiec ma tyle samo lat, co nasz młodszy syn. To znaczy, iż wtedy mnie zdradził. A teraz jego była kochanka domaga się, by przyznał się do ojcostwa i pomagał finansowo.

W jego wiadomościach przeczytałam, iż prosi ją o czas – iż musi „przygotować” żonę na tę informację. Czyli mnie. Ale nic mi nie mówi. Chodzi po domu ponury, milczący, jakby coś knuł. Ja też milczę. Obserwuję. Czekam, jak zamierza mi to wszystko powiedzieć. I czy w ogóle.

W środku mnie wszystko się wali. Ciągle tylko pretensje, zarzuty, zero ciepła. Jestem zmęczona tym wszystkim. Czasem myślę: może to idealna okazja, żeby odejść? Rozbitego wazonu nie da się skleić. Ale to myślenie o sobie. Mam przecież dzieci. Chłopcy są jeszcze młodzi. Potrzebują ojca.

Teraz żyjemy jak obcy ludzie. Prawie się nie odzywamy. Boję się choćby wyobrazić, jaki on będzie na starość, skoro już teraz nie da się z nim żyć. I nie mam w sobie już tej chęci, żeby mu dogadzać. Próbowałam. Bez skutku. I nie wiem już, co robić. Czuję się zagubiona i samotna.

Idź do oryginalnego materiału